PRZESZŁOŚCI NIE DA SIĘ WYMAZAĆ
Nikki
Bankiet
charytatywny to nic innego jak spotkanie bogatych ludzi, którzy okazując swoją
łaskę wpłacają sporą sumę pieniędzy na potrzebującą organizację. Oprócz tego
można w kulturalnym gronie napić się szampana, wina lub jak większość mężczyzn
woli whisky. Dorosłe kobiety i ich nastoletnie córki traktują to spotkanie jako
rewię mody – czyli możliwość pochwalenia się nowymi, drogimi sukniami oraz
najlepszą biżuterią, którą podarowała im ich „miłość życia”.
Każdemu
może się wydawać, że taki wieczór należy do przyjemniejszych, jednak tak
naprawdę przez większość czasu ja i moi przyjaciele musimy udawać bardzo
miłych, dobrodusznych, kulturalnych i cholernie szlachetnych tylko po to, by
następnego dnia w Spectator – znanej Nowojorskiej gazecie, która zajmuje się
głównie rozpowszechnianiem nieprawdziwych plotek– nazwisko twojej rodziny było
wychwalane, a nie na odwrót. Oczywiście państwo Malik już na samym wstępie
mieli zagwarantowaną pochwałę, gdyż pozwolili oni urządzić coroczny bankiet w
sali balowej znajdującej się na ostatnim piętrze ich pięciogwiazdkowego hotelu.
Można wręcz rzec, że znajdowali się oni na wygranej pozycji, no chyba że
osiemnastoletni syn Megan i Dereka tego samego wieczoru zostałby przyłapany na
zabawie w klubie ze striptizem, co było bardzo prawdopodobne.
Stojąc
przy stole wraz z częścią moich przyjaciół, rozglądałam się po eleganckim
pomieszczeniu. W sali dominowały głównie trzy kolory, czyli czerwony, złoty i
biały, które idealnie ze sobą współgrały. Parkiet zajmował dużo miejsca i był
on otoczony stołami, przy których siedzieli rozmawiający goście, konsumując
przy tym zdrowe dania przygotowane przez jednego z najlepszych kucharzy. Na
scenie, która znajdowała się przy jednej ze ścian, muzykę klasyczną grała
czwórka nawet przystojnych mężczyzn.
W
pewnym momencie zauważyłam młodą parę siedzącą przy jednym ze stołów. Brunetka
zamiast siedzieć na wolnym krześle, postanowiła zająć miejsce na kolanach
swojego starszego o rok chłopaka, który popijając ze szklanki whisky ze
skupieniem na nią patrzył, przy tym gładząc dłonią jej odsłonięte plecy, co
było zasługą pięknej białej sukienki z bardzo, ale to bardzo głębokim
rozcięciem. Charlotte Crawford i Harry Styles jak zwykle nie byli zbyt
zainteresowani imprezą, gdyż uwagę musieli skupić na sobie, a nim się
spostrzegłam oboje zaczęli się całować, albo raczej obściskiwać, przy tym nie
zważając na otaczające ich osoby.
-Spójrz
na Charlie – powiedziałam do niskiej brązowowłosej Katie, która mimo wysokich
szpilek od Louboutina wciąż nie należała do najwyższych osób.
Kiwnięciem
głowy wskazałam jej miejsce, gdzie znajdowała się nasza przyjaciółka i
przyjaciel, a ich widok spowodował, że Levine z niedowierzeniem pokręciła głową
przy tym lekko prychając pod nosem.
-Wiesz,
są w końcu zakochani – zaczęła, a ja ożywiona, pośpiesznie jej przerwałam.
-Miłość,
to miłość i w miejscu publicznym owszem, można ją sobie okazywać i ja doskonale
to rozumiem, bo sama to robię, ale seks najlepiej uprawiać w jakimś
dogodniejszym miejscu, a nie w pomieszczeniu gdzie wszyscy na ciebie patrzą.
Ale najwidoczniej to tylko moje zdanie – dodałam, patrząc na Katherine, która
słodko się do mnie uśmiechała.
-Oh,
nadchodzą kłopoty – stwierdziła zauważając kogoś za moimi plecami.
Szybko
odwróciłam się w kierunku zmierzających do nas osób i na mojej twarzy pojawił
się szeroki uśmiech gdy obok prawie dwumetrowego Jace’a, zauważyłam o wiele
niższego osiemnastolatka z brązowymi zaczesanymi na żel włosami. Na chudej twarzy
Louisa, z zapadniętymi policzkami jak zwykle gościł szeroki uśmiech, a w
momencie gdy zobaczył, że na niego patrzę zrobił śmieszną minę, przy tym
niebieskimi oczami robiąc zeza, co spowodowało, że z trudem powstrzymałam
głośny wybuch śmiechem.
Kiedy
już znaleźli się obok nas, Lou owinął rękę wokół mojego biodra, po czym
przyciągnął do siebie składając namiętny pocałunek, którego za wszelką cenę nie
chciałam kończyć. Z moim obecnym chłopakiem było mi dobrze, traktowaliśmy się
bardziej jak dwójka najlepszych przyjaciół, a nie jak partnerów, którzy nigdy
nie mogli zrobić czegoś złego. Razem byliśmy szczęśliwi i niczego nie
udawaliśmy, a to chyba jest najważniejsze w związku, prawda?
-Mówiłaś
coś przed chwilą, Nicole? – spytała Katie, nawiązując przy tym do naszej
poprzedniej rozmowy.
-Absolutnie
nie – odparłam na chwile odrywając się od różowych ust mojego chłopaka, po czym
obdarowałam go krótkim pocałunkiem i jak gdyby nic spojrzałam na stojąca
naprzeciwko nas Katherine oraz Jonathana.
-Zapewne
przerwaliśmy wam prywatną rozmowę – powiedział Louis, zatrzymując przy tym
jednego z kelnerów, który serwował kieliszki schłodzonego szampana. Każdemu
podał po jednym, po czym uniósł swój w lekkim geście przypominającym
wzniesienie toastu i upił z niego łyk.
-Właściwie
rozmawiałyśmy o naszych gołąbeczkach – odpowiedziała Katie, ruchem głowy
wskazując na wciąż całującą się parę.
-Ciekawe
czy uprawiali seks w jakimś nietypowym miejscu. No wiecie, w łazience w jakieś
restauracji, kanciapie woźnego w naszej szkole, czy na przykład na blacie w
gabinecie od francuskiego.
Cała
nasza trójka zdziwiona spojrzała na Jonathana, który popijając swojego szampana
przyglądał się Harry’emu i Charlotte. Mój przyjaciel dopiero po chwili
zauważył, że wszyscy na niego patrzymy i zdezorientowany nie wiedząc o co
chodzi spytał:
-Mam
coś na twarzy?
-Co
ty masz w głowie, Jace? – zapytał sarkastycznie Louis.
-Uwierz,
że nie chcesz wiedzieć – odpowiedziała mu jego była dziewczyna, po czym
chwytając swojego chłopaka za rękę, zwróciła się w jego kierunku. – Chodźmy
stąd Jace, ich chyba też powinniśmy zostawić na chwilę samych.
Katherine
postawiła na stół puste kieliszki od szampanów, a następnie uśmiechnęła się do
mnie znacząco i wraz ze swoim chłopakiem poszła na parkiet, gdzie wspólnie zaczęli
tańczyć do rytmu wygrywanej przez czterech mężczyzn muzyki.
Katie
i Jonathan byli całkowitym przeciwieństwem związku Charlie i Harry’ego. Ci
pierwsi byli słodką parą, która prowadziła romantyczny tryb życia co chwile
mówiąc sobie „kocham cię”, „jesteś moim światem”, „dla ciebie zrobię wszystko”
i wiele innych przesłodkich słów, a Styles i Crawford chyba nigdy nie wyznali
sobie miłości. Ich związek polega głównie na przekomarzaniu się i wzbudzaniu w
sobie nawzajem zazdrości. Moim skromnym zdaniem to było nieco pokręcone, lecz
mimo wszystko między nimi widoczna była chemia, która sprawiała, że nie mogli
zakończyć tej zawiłej relacji.
-Mówiłem
ci już, że wyglądasz dzisiaj prześlicznie? – spytał Crawford chwytając mnie za
biodra przyciskając do swojego ciała. Nasze twarze dzieliło tylko kilka
centymetrów, a z bliska jego niebieskie oczy wydawały się piękniejsze.
-Jakieś
milion razy, ale w ogóle mi to nie przeszkadza – odpowiedziałam ożywiona,
szeroko uśmiechając się do Louisa, który z zaciekawieniem mi się przyglądał.
Jego wzrok skupiał się jednak na moich ustach.
-Jesteś
tutaj najpiękniejsza – kontynuował, przy tym w seksowny sposób zagryzając
wargę.
-Yhy
i co jeszcze?
Lou
nic nie odpowiedział tylko złośliwie uśmiechnął się do mnie, a następnie złożył
pocałunek na moich ustach. Długo nie musiał czekać na reakcję z mojej strony,
gdyż szybko zaczęłam odwzajemniać jego namiętne pieszczoty.
-Nicole,
Nicole!
W
pocałunku przerwała nam moja ożywiona mama, która niewiadomo skąd pojawiła się
tuż obok nas radośnie wykrzykując moje imię. Z Louisem odskoczyliśmy od siebie
jak oparzeni, nieśmiało uśmiechając się do wysokiej blondynki ubranej w obcisłą
czerwoną sukienkę.
-Coś
się stało mamo? – zapytałam zawstydzona czując jak na moich bladych policzkach
pokazują się rumieńce. Nienawidziłam tego, gdyż każdy doskonale wiedział kiedy
jestem zażenowana jakąś sytuacją.
-Chodź,
musisz się z kimś zobaczyć – oznajmiła ożywiona chwytając mnie za rękę i
odciągając od Louisa.
Elisabeth
Rodriguez – inaczej moja mama – była roztrzepaną osobą, która miała wiele
niespożytej energii. Przed rozwodem z ojcem jej charakter różnił się od
obecnego o sto osiemdziesiąt stopni, częściej zachowywała spokój, była
poukładana, a na jej twarzy rzadko kiedy można było zauważyć radość. Czy była szczęśliwa
z tatą? Nie mam zielonego pojęcia, ale po ich rozwodzie stała się moim zdaniem
lepszą osobą. Zaczęła się więcej uśmiechać, spędzać z ludźmi więcej czasu i co
najważniejsze poświęcała mi uwagę.
Cały
czas trzymając mnie za rękę szłyśmy pomiędzy ludźmi najprawdopodobniej w stronę
naszego stolika. Zaczęłam zastanawiać się dlaczego mama jest tak podekscytowana
i kogo chce mi pokazać, lecz niestety nic sensownego nie przychodziło mi do
głowy.
Serce
zaczęło mi mocno dudnić w piersi gdy przy naszym stole zauważyłam
dwudziestoośmioletniego mężczyznę z brązowymi włosami. Jak zwykle na jego
szczupłej twarzy z zapadniętymi policzkami znajdował się kilkudniowy zarost i
mimo wszystko przesłodki uśmiech, który odsłaniał idealne, śnieżnobiałe
uzębienie.
Patrząc
na Freddericka z trudem mogłam powstrzymać łzy, które natychmiast napłynęły mi
do oczu. Widząc go po prawie siedmiu miesiącach wszystkie wspomnienia – radosne
jak i te smutne – nagle powróciły.
-Nikki
pamiętasz Freddy’ego? – spytała, gdy znalazłyśmy się przy mężczyźnie ubranym w
elegancki garnitur. – Oczywiście, że go pamiętasz. Uczył cię przecież
angielskiego i pomagał ci z twoją dysleksją – dodała.
Richardson
widząc nas podniósł się z krzesła i w delikatny sposób chwycił moją dłoń,
całując ją na przywitanie. Przez moje ciało przeszedł dreszcz, a serce ponownie
przyśpieszyło. Jego niebieskie tęczówki spojrzały na moją twarz, a ja
natychmiast odwróciłam wzrok, starając się nie uronić ani jednej łzy.
-Witaj
Nicole, miło cię znowu widzieć – powiedział z ciężkim brytyjskim akcentem.
-Coś
mi się nie wydaje – odburknęłam pod nosem.
Nie
wiedziałam czy cieszyć się, że go znowu widzę czy po prostu na oczach matki
uderzyć go z całej siły w twarz. Targały mną sprzeczne emocje i nie miałam
pojęcia na których się skupić: tych dobrych czy tych złych.
-Siądź
z nami, skarbie – zaproponowała mama, wskazując mi na wolne miejsce znajdujące
się naprzeciwko niej i Fredericka.
-Ale
Louis… – zaczęłam spoglądając przez
ramię z nadzieją że mój chłopak znajduje się w miejscu gdzie przed chwilą go
zostawiłam.
-Louis
poczeka, siądź.
Widząc
znaczący wyraz twarzy mamy wiedziałam, że nie ma sensu się z nią kłócić, gdyż i
tak zdania nie zmieni. Z niechęcią usiadłam na wolnym miejscu, próbując skupić
swój wzrok na wszystkim tylko nie na moim byłym nauczycielu od Angielskiego.
-Czyli
pani córka jest w związku z Louisem Crawfordem, jak dobrze zrozumiałem? –
zapytał Freddy.
W
szybkim tempie schowałam pod stół wypielęgnowaną dłoń, którą zacisnęłam w
pięść. Byłam wściekła i jedno niewłaściwe słowo z jego strony mogło spowodować
u mnie wybuch gniewu i płaczu.
-Tak,
już od ponad trzech miesięcy. Są naprawdę słodką parą i mam nadzieję, że tej
dwójce uda się przetrwać razem wszystko. – Słysząc zadowolony głos mamy
przewróciłam oczami, czując przy tym na sobie wzrok Fredericka, który na pewno
nie był zadowolony ze słów blondynki.
-Kto
by się spodziewał – odparł nie kryjąc zdziwienia.
-Niby
czemu? – spytałam, spoglądając na mężczyznę, który z zaciekawieniem mi się
przyglądał.
W
bardzo, ale to bardzo seksowny sposób oblizał swoje wargi i złośliwie się do
mnie uśmiechając odpowiedział:
-Uczyłem
was rok i jakoś nie zauważyłem by była między wami jakaś chemia. Jednakże skąd
ja mogłem o tym wiedzieć, jestem przecież nauczycielem od Angielskiego, a nie
od Chemii – dodał ironicznie się śmiejąc, przy tym ukazując widoczne na czole
zmarszczki.
Moją
mamę najwidoczniej bardzo rozbawiły słowa Freddy’ego, gdyż głośno zaczęła się
śmiać. Zażenowana spojrzałam na nią, i w momencie gdy się uspokoiła z powagą
spytała mężczyzny:
-Był
pan w Londynie, prawda? Nikki mówiła, że to tam pan postanowił się przenieść.
Gdzie pan tam pracował i co się działo przez ten czas gdy pana nie było?
-Mamo,
przestań – poprosiłam czując się nieswojo. Wydawało mi się, że próbuje ona
zrobić z nim jakiś wywiad, a ja nie chciałam się temu przysłuchiwać.
-Wszystko
w porządku, kochanie – zwrócił się w moją stronę, używając jak zwykle swojego
stałego słowa, które sprawiło, że na moim ciele pojawiła się nieprzyjemna gęsia
skórka. – Tak, byłem w Londynie. Pracowałem oczywiście jako nauczyciel w mojej
starej uczelni, ale coś sprawiało, że nie mogłem tam wytrzymać. Nowy Jork i
Londyn to dwa zupełnie różne światy i nic, po za tym samym językiem ich nie
łączy. Największą różnice można zobaczyć między ludźmi. Ci tutaj są bardziej
kreatywni, mają milion pomysłów na życie i nie martwią się o to co pomyślą
inni. – Dlatego jesteś Brytyjczykiem, pomyślałam w odpowiednim momencie gryząc
się w język.
-A
teraz co pan będzie robić? Wraca pan do Royal High School? – zaczęła dopytywać,
a ja poczułam jak ręce zaczynają mi się trząść. Bałam się usłyszeć odpowiedź,
bo wiedziałam, że najprawdopodobniej zepsuje ona mój dobry humor.
-Tak,
od jutra znowu będę tam nauczać – odpowiedział kątem oka spoglądając na moją
reakcję, której ja sama nie potrafiłam określić.
Byłam
przepełniona złością, smutkiem i miałam ochotę rzucić w niego talerzem z
sałatką, która znajdowała się przed Freddy’m. Chciałam się rozpłakać i
powiedzieć mu, że ma tego nie robić i wrócić tam skąd przyjechał. Od siedmiu
miesięcy starałam się zapomnieć o tym co nas łączyło. Przez trzy miesiące
próbowałam się jakoś pozbierać, a on tak nagle postanawia ponownie wejść ze
swoimi butami w moje życie.
Lecz
mimo tej całej frustracji, gdzieś tam – głęboko we mnie – znajdował się choć
mały promyk radości.
-Muszę
iść się przewietrzyć – odpowiedziałam szybko, czując jak moje serce ponownie
zaczęło mocniej bić.
-Wszystko
w porządku Nicole? – spytała mama, najprawdopodobniej zauważając moje
zdenerwowanie.
-Tak,
tak. Po prostu duszno mi się zrobiło.
Nie
czekając na jakąkolwiek reakcje z ich strony szybkim krokiem ruszyłam w stronę
ogromnego balkonu z pięknym widokiem na Nowy Jork. Opierając się o balustradę
zaczęłam głośno oddychać próbując w ten sposób uspokoić swoje nerwy. Niestety
wspomnienia zaczęły powracać, a ja z trudem mogłam powstrzymać łzę, która
zaczęła spływać po moim policzku.
Gdy
rok temu wraz z moimi przyjaciółmi zaczęłam naukę w Royal High School, jak
każda nastolatka marzyłam o tym by na szkolnych korytarzach spotkać miłość
swojego życia, z którą będę do końca życia. Sądziłam jednak, że „tym jedynym”
będzie jakiś uczeń, a nie starszy ode mnie o jedenaście lat nauczyciel języka
angielskiego. Frederick Richardson podobał się chyba każdej uczennicy, nie
chodziło tylko o wygląd – choć trzeba przyznać, że miał on duże znaczenie – ale
sam jego charakter, sposób w jaki prowadził lekcje sprawiało, że każdy był
zainteresowany. Był jedynym nauczycielem, który interesował się problemami
uczniów i w każdy możliwy sposób starał się im pomóc. I tak właśnie było ze
mną.
Rozwód
rodziców, a dokładniej brak ojca w domu spowodował, że w szkole zaczęło mi iść
gorzej i jak się później okazało głównym tego powodem była dysleksja. Od zawsze
miałam problem z poprawnym czytaniem, pisaniem czy skupieniem się, lecz nigdy
nie sądziłam, że to wszystko jest przyczyną dysleksji. Freddy widząc, że mimo
wielkich starań moje oceny są coraz gorsze porozmawiał z moją mamą i oboje
ustalili, że w domowym zaciszu będzie mi pomagał z oswojeniem materiału czyli
jednym słowem zostanie moim korepetytorem.
W
styczniu dwa tysiące dwunastego roku pojawił się pierwszy raz w moim domu, lecz
nasza nauka nie trwał zbyt długo, ponieważ nagle zaczęliśmy się całować – a ja
wciąż nie wiem jak do tego doszło. Ustaliliśmy, że o wszystkim zapomnimy i
nigdy więcej tego nie zrobimy lecz następnego dnia w szkole, gdy kazał zostać
mi po lekcji znowu zaczęliśmy się całować. Nim się spostrzegłam przespałam się
z własnym nauczycielem od angielskiego, mając zaledwie szesnaście lat, co można
uznać za lekko niestosowne.
Z
Freddy’m zostaliśmy parą, jeśli tak można nazwać ciągłe ukrywanie się oraz nie
wspominanie o tym nikomu, jednak mimo wszystko byłam z nim szczęśliwa.
Oczywiście do momentu aż w sierpniu na spacerze w Central Parku jedna z
nauczycielek o mały włos nie przyłapałaby nas na całowaniu. Udało nam się ją
przekonać, że spotkaliśmy się przypadkiem i ze sobą tylko rozmawialiśmy, ale
wtedy widzieliśmy się po raz ostatni. Aż do końca wakacji nie miałam kontaktu z
Frederickiem – nie odbierał telefonu, nie odpisywał na wiadomości, a w
apartamencie nigdy go nie było.
Dopiero
w szkole otwierając po raz pierwszy swoją szafkę wypadł mi list, w którym
wyjaśnił mi, że dla naszego dobra musi w jakiś sposób zakończyć naszą
niepoprawną relację i dlatego by ułatwić nam obu życie postanowił wrócić do
swojego rodzinnego miasta, czyli Londynu.
-Wszystko
w porządku, kochana? – W szybki sposób otarłam wierzchem dłoni łzę spływającą
mi po policzku i nie patrząc w kierunku stojącego przy mnie Freddy’ego,
skupiałam swój wzrok na nocnej panoramie Nowego Jorku.
-Oczywiście
– odpowiedziałam z udawaną radością, przy tym z niedowierzeniem kręcąc głową.
-Nicole,
czy… – zaczął lecz szybko mu przerwałam odwracając w jego kierunku głowę i
mówiąc.
-Nawet
nie waż mi się tłumaczyć. Z dnia na dzień spakowałeś walizki i wyjeżdżając do
Londynu, zostawiając mnie samą. Coś ty sobie do cholery myślał?! – krzyczałam
zdenerwowana przy tym gestykulując w dziwny sposób rękoma. – Przez kilka dni martwiłam
się o ciebie, zastanawiając się czy żyjesz. Chciałam dzwonić do szpitali i
sprawdzać czy nic złego ci się nie stało, rozumiesz? – spytałam trochę ciszej,
uświadamiając sobie, że ktoś nieproszony może usłyszeć naszą kłótnie. – Gdy
przeczytałam ten twój durny liścik, w który wsadziłeś nasze wspólne zdjęcie
dniami i nocami zastanawiałam się, co ze mną jest nie tak, że wyjechałeś tak
bez słowa. „To był mój błąd” cytuje. Nie Freddy, to nie był tylko twój błąd, to
był NASZ błąd – powiedziałam podkreślając to jedno słowo. – Jak głupi dzieciak
zakochałam się w dorosłym mężczyźnie, który mnie tylko wykorzystał.
Frederick
mimo mojego napadu złości, ze skupieniem przysłuchiwał się temu co mam do
powiedzenia i kiedy w końcu skończyłam w delikatny sposób chwycił mnie za
nadgarstki, które przysunął do swojej klatki piersiowej. Przez cienki materiał
białej koszuli czułam jak jego serce mocno bije, a ręce lekko drgały.
-A
zastanawiałaś się kiedyś Nicole jak ja musiałem się czuć? Byłaś dla mnie
wszystkim i nie wyobrażałem sobie dnia bez twojego widoku, ale któreś z nas
musiało wreszcie zakończyć życie w naszym wyimaginowanym świecie. Musiałem
myśleć o tym co by się stało, gdyby ktoś się o tym dowiedział.
Najprawdopodobniej za związek z uczennicą nigdy więcej nie mógłbym pracować
jako nauczyciel, a gdyby dowiedzieli się, że na dodatek sypiam z
szesnastoletnią dziewczyną trafiłbym do więzienia. – Jego głos w porównaniu z
moim był przepełniony spokojem. Nigdy nie lubiłam gdy Freddy wyrażał jakoś
swoją złość, ale jego opanowanie powodowało u mnie jeszcze większy napad
gniewu.
-To
dlaczego wróciłeś? – spytałam przyglądając się jego pięknym oczom, które z
bliska nabierały kolor niebiesko-zielony.
Richardson
oblizał w delikatny sposób wargę i z trudem odpowiedział:
-Starałem
się przestać o tobie myśleć, ale nie mogę. – Przez moment zrobił krótką pauzę,
czekając na jakąkolwiek reakcje z mojej strony, ale gdy zobaczył, że nie jestem
w stanie wydusić z siebie czegokolwiek kontynuował. – Nie potrafiłem bez ciebie
żyć, dlatego wróciłem by wszystko naprawić. Jednak widzę, że ty znalazłaś już
pocieszenie u kogoś innego. Mimo wszystko sądziłem, że masz lepszy gust i
większe wymagania niż Crawford, kochanie.
-Dzięki
Louisowi moje życie ponownie nabrało sensu – odparłam pośpiesznie, broniąc
swojego obecnego chłopaka. – Gdy ty wyjechałeś byłam zdruzgotana i załamana, na
nic nie miałam ochoty. On sprawił, że ponownie poczułam się jak księżniczka z
bajki, a nie jak zwykły śmieć, którym można się zabawić – dodałam wyrywając
dłonie z jego uścisku.
-Myślisz,
że tym właśnie dla mnie byłaś? Jesteś w olbrzymim błędzie Nicole, bo nigdy nie
kochałem kogoś tak mocno jak ciebie.
W
momencie gdy chciałam odpowiedzieć coś Freddy’emu na tarasie widokowym nagle
pojawił się Louis. Z przyzwyczajenia cofnęłam się jeden krok do tyłu, rękoma
wycierając policzki.
Udając,
że nic złego się przed chwilą nie wydarzyło, uśmiechnęłam się do Crawforda,
który jedną ręką objął mnie w pasie i do siebie przyciągnął.
-Miło
mi pana znowu widzieć – przywitał się miło Lou, ściskając dłoń naszego
nauczyciela.
-Mi
ciebie też Louis. Wszystko u ciebie w porządku? – spytał z grzeczności, choć w
jego oczach brakowało jakiegokolwiek zainteresowania.
-Jak
widać – odparł szczęśliwy całując mnie w policzek, co spowodowało, że uśmiech z
twarzy Fredericka natychmiast zniknął. – Słyszałem od Elisabeth, że od jutra
znowu będzie nas pan uczył.
-Tak,
tak – odparł roztargniony. – Nie będę wam przeszkadzać, noc jest jeszcze młoda,
więc się zabawcie – odparł lekko się śmiejąc.
-Dziękujemy
– powiedział miło Louis.
Uwielbiałam
w nim to, że przy dorosłych umiał zachowywać się bardzo przyzwoicie. W
porównaniu z jego starszym bratem Chuckiem nigdy nie mówił nic niestosownego i
zawsze zachowywał klasę.
-I
nie pozwól nigdy odejść swojej dziewczynie, Louis.
Mój
chłopak ze zmarszczonymi brwiami spojrzał na odchodzącego Freddy’ego, który z
rękoma w kieszeniach wszedł z powrotem do pomieszczenia gdzie odbywał się
bankiet.
-To
było dziwne – rzekł, spoglądając na mnie. Najprawdopodobniej zauważył, moją
minę, gdyż spytał: - Wszystko dobrze, Nikki?
-Tak.
– Sztucznie uśmiechnęłam się do Lou nie chcąc go niczym martwić, poza tym nie
wiedziałabym jak mam mu wyjaśnić moją relację z dwudziestoośmioletnim
nauczycielem angielskiego.
Nikt
oprócz mnie i Fredericka nie wiedział o naszym dawnym związku i miałam wielką
nadzieję, że żadna osoba się o tym nigdy
nie dowie.
-Na
czym to nam wcześniej przerwano? – spytał szeroko się uśmiechając , składając
na moich ustach słodki i bardzo namiętny pocałunek, który spowodował, że przez
chwilę przestałam martwić się o to, że po siedmiu miesiącach wróciła osoba, na
której kiedyś bardzo mi zależało.
***
Stojąc
przy szwedzkim stole znajdującym się pod jedną ze ścian szukałam wśród wielu
srebrnych tac czegoś do zjedzenia. W końcu zauważyłam przepysznie wyglądającą
sałatkę z kurczakiem i w momencie gdy zaczęłam nakładać ją na talerz obok mnie
pojawiła się niewysoka brunetka.
-Nicole,
widziałaś gdzieś Harry’ego? – spytała Crawford rozglądając się nerwowo po sali.
– Nie mam pojęcia gdzie on jest.
To
słodkie, że tak się o niego martwi, pomyślałam biorąc do ręki kieliszek
szamana, próbując przypomnieć sobie gdzie ostatnim razem widziałam Stylesa.
-Hmm...
Nie jestem stuprocentowo pewna, jednak wydaje mi się, że widziałam go razem z
Zaynem i Chuckiem na balkonie. Jeśli chcesz mogę pójść z tobą sprawdzić –
zaproponowałam uśmiechając się do najlepszej przyjaciółki.
Charlie
kiwnęła potakującą głową, więc odstawiłam talerz z jedzeniem z powrotem na
szwedzki stół i zanim ruszyłyśmy pośpiesznie opróżniłam zawartość kolejnego już
kieliszka.
Gdy
weszłyśmy przez przeszklone drzwi na balkon – a właściwie ogromny taras na
samym szczycie budynku – uderzyła w nas fala chłodnego, marcowego powietrza,
który w czasie mojej rozmowy z Frederickiem nie dawał mi się tak we znaki.
Obok
dwóch ozdobnych drzew w kamiennych donicach stojących tuż pod przeszkloną
balustradą stał opierający się o poręcz Harry, który w jednej ręce trzymał na
wpół spalonego papierosa, natomiast drugą odgarniał swoje kasztanowe loki,
które z powodu mocnego wiatru opadały na jego oczy. Po jego
prawej stronie stał Zayn, który mamrotał coś pod nosem, co chwile przykładając
do swoich pełnych warg papierosa. Tuż za nim górowała wysoka sylwetka Chucka –
który oczywiście także palił – jednak wydawał się on ignorować dwóch
pozostałych nastolatków, gdyż wzrok wlepiony miał w panoramę miasta,
-Możemy
równie dobrze wyjść teraz, nikt nawet...
-Gdzie
wyjść? – przerwała Charlie podchodząc bliżej i patrząc wyczekująco na Zayna by dokończy
swoje zdanie, jednak ten przewrócił tylko oczami i odwrócił się do nas plecami.
Starszy
Crawford zgasił papierosa na poręczy i odwrócił się w naszą stronę zakładając
łokcie na balustradę.
-Nie
twoja sprawa, siostrzyczko – uśmiechnął się do niej tym swoim uśmiechem pod
tytułem za-dużo-wypiłem-ale-i-tak-będę-pił-dalej, po czym zaśmiał się cicho pod
nosem.
Trudno
mi było ukryć rozbawienie, ponieważ zawsze śmieszyły mnie pijane osoby, a nic
już na to nie poradzę, prawda?
-Harry?
– spytała moja przyjaciółka patrząc na swojego chłopaka, który również skończył
już palić.
Ten
oblizał tylko wargi, zerkając na Zayna, ewidentnie nie wiedział, czy może
powiedzieć jej prawdę, czy raczej skłamać.
Malik
w końcu raczył na nas spojrzeć, a właściwie to tylko na Charlie, która stała
bliżej chłopaków niż ja.
-Idziemy
do klubu, okej? – wyjaśnił zaciskając szczękę z poirytowania, kiedy Charlotte
podeszła do Harry'ego, obejmując go w pasie i kładąc głowę na jego piersi. On
tylko przyciągnął ją bliżej siebie i złożył szybki pocałunek na jej czole.
-Nie
chcesz mi chyba powiedzieć, że zabierasz ich do TEGO klubu, który najwyraźniej
należy do twojej dziennej rutyny, bo nie pamiętam dnia, w którym cię tam nie
było – powiedziała równie jadowitym tonem, co Zayn wcześniej, uśmiechając się
do niego złośliwie.
Zauważyłam,
że Harry miał przymknięte oczy, przytulając się do pleców brunetki kołysał się
w przód i w tył, błądząc nosem w jej włosach. Wow, oni naprawdę potrafią
okazywać sobie miłość jak normalne pary.
-Wiesz
Zayn, może zamiast wydawać pieniądze na te twoje striptizerki i dziwki kupiłbyś
sobie porządniejsze ubrania, jak na przykład twój wspaniały przyjaciel Chuck? –
spytała z ironią w głosie, na co Malik zacisnął dłonie w pięści, jednak nie
spuścił wzroku z Charlie.
-Charlie
ma chyba rację Zayn, może odpuścimy sobie dzisiaj ten klub? – Te słowa wywołały
triumfalny uśmiech na twarzy brunetki, która odchyliła głowę całując swojego
chłopaka w szyję, po czym splotła swoje palce z jego dłonią, przenosząc ją
sobie na biodra.
-Spoko,
nie chcesz iść, nie musisz. Zostań tutaj ze swoją dziewczyną, potańczcie z
waszymi kochającymi rodzicami, a później nakarmcie się nawzajem babeczkami i
popijcie wszystko herbatką.
Zayn
przewrócił oczami wyraźnie zdenerwowany faktem, że Styles zrobi wszystko, o co
poprosi go Charlie.
-Chuck,
ty też nie powinieneś iść. Mama prosiła... żebyśmy byli dziś w domu wcześniej,
bo rano wszyscy mamy wstać wcześnie. – Doskonale wiedziałam, że to co właśnie
powiedziała moja przyjaciółka było kłamstwem, gdyż Chuck nigdy nie musiał
wstawać wcześnie, ale najwidoczniej bardzo jej zależy, aby wyjście chłopaków do
klubu ze striptizem nie doszło do skutku. Ale dlaczego obchodzi ją aż tak
bardzo...?
-Dobra,
niech będzie, ale tylko dlatego, że mają tu moje ulubione whisky.
Chuck
podszedł chwiejnym krokiem do swojej siostry, po czym złożył na jej policzku
szybki pocałunek i wszedł do ogrzewanego pomieszczenia, a mnie na samą myśl o
tym, że mogłabym teraz siedzieć przy stole obok Louisa przeszedł dreszcz.
-Ok,
rozumiem. Pieprzcie się wszyscy, ja i tak mam zamiar się dobrze bawić - warknął
czarnowłosy
osiemnastolatek, opuszczając balkon. W momencie gdy przechodził
obok mnie usłyszałam jak szepcze – Kurwa mać.
Kiedy
już miałam wychodzić, kątem oka zauważyłam Harry'ego, który pochylał się nad
Charlie, szepcząc coś z szerokim uśmiechem, na co brunetka zachichotała, a jej
chłopak wyciągnął szyję, by złożyć słodki pocałunek w kąciku jej ust. Widok tej
dwójki wywołał na mojej twarzy radość.
Odwróciłam
się na pięcie i skierowałam z powrotem na salę bankietową zostawiając swoich
przyjaciół, dla których aktualnie nic się nie liczyło, oprócz nich, oczywiście.
***
-Kochanie, twoja mama cie szuka – wyszeptał mi
do ucha Louis stojąc za mną.
Odwróciłam
się do niego przodem, obejmując ramionami w pasie. Sama nie wiem czemu zrobiłam
to akurat teraz, chyba Harry i Charlie rozbudzili we mnie chęć do bycia jak
najbliżej Louisa. Chłopak w pierwszej sekundzie nie rozumiał mojego zachowania,
jednak nie protestował i przyciągnął mnie do siebie, całując w policzek.
-Wszystko
w porządku? – zapytał z troską w oczach, na co przytaknęłam i wyswobodziłam się
z uścisku łapiąc go za rękę, by poprowadził mnie do mojej matki. Stała niedaleko
wyjścia i ku mojej złości i sama nie wiem czego, obok niej znajdował się nie
kto inny jak Freddy.
-Już
pan idzie? Zabawa wciąż trwa. – Louis uśmiechnął się do niego, a ja wolałam
skupić wzrok na moich szpilkach, które w tym momencie wydawały się najciekawszą
rzeczą w pomieszczeniu.
-Niestety,
na mnie już pora. Jutro o dziewiątej zaczynam pracę i jeśli się nie mylę, to
pierwszą lekcję mamy wspólną, prawda Nicole? – spytał z tym swoim mocno
brytyjskim akcentem, na co tylko przełknęłam ślinę.
Nie
byłam teraz w stanie zaczynać z nim jakąkolwiek pogawędkę, gdyż wiem, że
najprawdopodobniej zaczęłabym na niego krzyczeć. Gdy z mojej strony nie
doczekał się żadnego potwierdzenia, mama nerwowo się do niego uśmiechnęła.
-Jeszcze
w tym tygodniu skontaktuję się z panem w sprawie tych korepetycji dla Nikki o
których rozmawialiśmy. Jak już pan wie, jej dysleksja od pańskiego wyjazdu się
nie poprawiła i... – Chrząknęłam
dając jej do zrozumienia, by przestała w końcu
gadać i być dla niego taka słodka i uprzejma.
-Oczywiście.
Może pani do mnie dzwonić o każdej porze dnia i nocy, jestem do dyspozycji
Nicole kiedy tylko zechce. – Spojrzał na mnie, przy tym uśmiechając się do mnie
w sposób, który ani Louis ani moja mama nie byli w stanie zrozumieć, ja jednak
doskonale go znałam.
Ponownie
spuściłam wzrok zauważając, że moje dłonie drżą. Kiedy Freddy w końcu pożegnał
się z nami i wyszedł ja wciąż nie mogłam ruszyć się z miejsca.
-Wszystko
ok, Nikki? Przecież zawsze lubiłaś z nim lekcje – odparł Louis unosząc mój
podbródek, bym na niego spojrzała. Zaśmiałam się nerwowo nic nie odpowiadając.
Gdyby tylko wiedział...
Na początku życzymy Wam miłych i udanych Walentynek :)
Lubię tę rozdział, bo dowiadujemy się o największej tajemnicy Nicole i można także zobaczyć, że sytuacja między Charlie, a Zaynem jest bardzo skomplikowana i oni sami nie wiedzą o co dokładnie w niej chodzi.
Mam nadzieję, że trzeci rozdział spodobał się także Wam i z wielką chęcią zaobserwujecie bloga i - jeśli macie ochotę - zostawicie komentarz :)
Jeśli macie ochotę możecie zadawać w komentarzach pytania do bohaterów oraz do nas, gdy chcecie dowiedzieć się czegoś na temat bloga.
W zakładce "INFORMOWANI" możecie zostawiać swoje blogi lub nazwy twittera, jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach.
Zapraszamy do zakładki "BOHATEROWIE" gdzie możecie zapoznać się z nową postacią - czyli Frederickiem Richardsonem.
ASKI AUTOREK:
Katie: http://ask.fm/justwilliams
Charlie: http://ask.fm/ffranks
Życzymy miłego weekendu, a niektórym przyjemnych ferii :)
Pozdrawiamy Katherine & Charlotte ♥
Ach jaki przecudowny rozdział :) Muszę przyznać że wyszedł wspaniały!
OdpowiedzUsuńNicole i nauczyciel? Robi się coraz ciekawiej i jestem bardzo ciekawe jak to wszystko się potoczy dalej. Mam wrażenie, że Zayn coś odwali. Czekam na kolejny, buźka :)
OMG nawet nie wiecie jak sie ciesze, że dodałyście ♥ rozdział jak zwykle mega zajebisty i jest "Klaus" *.* kurde uwielbiam wasze blogi, bo zawsze mają mega ciekawą fabułę ;p romans z nauczycielem why not?? ^^czekam na nexta weny i buziole ;**
OdpowiedzUsuńłooaaahh niezłe te twoje opowiadanie ;*** na prawdę mi się podoba :) masz lekki styl pisania i bardzo ciekawy :)
OdpowiedzUsuńomomo ten nauczyciel mi sie nie podoba wkurza mnie xd
http://darkhopeofloveandpain.blogspot.com/
to genialny blog, należy do moich ulubionych :*
OdpowiedzUsuńJEZU KOCHAM TO!!! nie moge sie doczekać :333
OdpowiedzUsuńUuuu ale się dzieje, coraz więcej sekretów heh. Rozdzial jak zwykle zajebisty hihi <3
OdpowiedzUsuń~malpunia
Ciekawy rozdział. Postać Nikki zdecydowanie jest moją ulubioną spośród głównych bohaterek. Oczywiście Joseph Morgan jest moją słabością, więc gify z nim przyśpieszyły bicie mojego serca. Boże, ubóstwiam go *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny,
Pozdrawiam cieplutko!
Po przeczytaniu tego rozdziału nawet nie jestem w stanie określić, której bohaterki, sytuacja najbardziej mnie zaciekawiła. Wszystkie są interesujące i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że nie ma tu wszystkiego na jedno kopyto, że tak powiem, chodzi mi o to, że każda z bohaterek jest zupełnie od siebie różna i ich historie dzięki temu również są różne, choć każda ma jakiś tam sercowy dylemat. :)
Fajne, czekam na kolejny rozdział. :)
Pozdrawiam
Uwielbiam czytać Waszego bloga, rozdziały są długie, napisane tak, że bardzo dobrze się je czyta :) Co do rozdziału, to podoba mi się i to bardzo. Jestem w ogromnym szoku, że Nikki była związana z dużo starszym od siebie mężczyzną, który był jej nauczycielem. Cieszę się, że dodałyście Josepha Morgana jako Fredericka, ponieważ uwielbiam tego aktora, a postać Fredericka jest bardzo podoba do postaci jaką Joseph grał w pamiętnikach wampirów, przez co uwielbiam Was jeszcze bardziej! :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością i życzę dużo pomysłów na nowe rozdziały, Di.x
Uwielbiam wątki romansu nauczyciela z uczennicą, cieszę się, że takowy wprowadziłyście :D Ciekawe jak się potoczy dalsza część ich "zakończonego romansu".
OdpowiedzUsuńHistoria Nicole jest baardzo ciekawa, romans z nauczycielem, kto by pomyślał...Poza tym gra go Joseph Morgan, więc w sumie nie ma się co dziwić dziewczynie :) Akcja z Charlie i Zayna była super, nikt inny nie wiedział o co im chodzi, tylko oni sami. Myślę, że Charlotte nie chciała by głównie Malik nie szedł do tego klubu, nie tylko Harry. Mam nadzieję, że to nie będzie oczywista budowa: Harry dowiaduje się o zdradzie---> Charlie uświadamia sobie, że kocha tylko jego---> błaga go o wybaczenie---> on jej wybacza i znów są razem, bo szczerze mówiąc, zawiodłabym się. Fajnie by było zobaczyć, jak jednak Charlie zostaje z Zaynem, chłopakiem, który po raz pierwszy w życiu się zakochał i sam do końca nie wie, co to oznacza. To było by takie PIĘKNE <3 Ale dobra, nic nie gadam, bo to nie moje opowiadanie tylko wasze. Czekam z niecierpliwością na kolejny, tym bardziej, że będzie z perspektywy Charlie <3
OdpowiedzUsuńDużo miłości z okazji wczorajszych walentynek, ściskam Aga ♥
Jeśli znasz nasze wcześniejsze opowiadania, to u nas rzadko bywa "typowa rutyna" owszem mamy romans, ale mogę powiedzieć tylko tyle, że zaskoczymy was pewną sytuacją, która wszystko zmieni o 360 stopni. I to dosłownie wszystko, gdyż te wydarzenia wpłyną na całą grupę i jak się okaże nic co dobre nie trwa wiecznie.
UsuńJeśli podoba ci się to jak Zayn pokochał kogoś pierwszy raz i nie wie co to oznacza, to Niall także powinien cię zainteresować :)
Katie ♥
Genialny rozdział *.* Spodobało mi się to opowiadanie:) Wybrałyście bardzo fajnych bohaterów ;)
OdpowiedzUsuńa ja nadal nie mogę się doczekać filmiku z nasza blondyneczką ♥
OdpowiedzUsuńrozdzial najlepszy jak do tej pory ^^ Jospeh w roli nauczyciela... ahhh...
nic dodać nic ująć :) czekam na kolejny rozdział no i w sumie chyba tyle..
♥
OdpowiedzUsuńNo i znów genialny rozdział. ^^
OdpowiedzUsuńOjj coś czuję, że teraz Freddy zamiesza. Już go nie lubię. haha xd
Ogólnie sama postać Nikki nie przypadła mi do gustu, przynajmniej na razie. Wolę Katie i Charlie, ale bardziej Katie. xd Ale przecież nie można mieć, lubić wszystkiego. xd
czekam na następny :3
Ann.
super rozdział :)
OdpowiedzUsuń+ zapraszam http://dreamsthatcancometrue.blogspot.com/
wow! nie spodziewałam się takiej akcji, że Nicole miała w przeszłości romans z nauczycielem, ale wydaje mi się, że wyniknie z tego jakiś ciekawy wątek, a przynajmniej mam taką nadzieję. zwłaszcza, że on ma znowu jej dawać korepetycje i mam wrażenie, że on sam nie będzie chciał wcale tak łatwo jej odpuścić. jestem też ciekawa jak w takim razie potoczy się dalej związek Nicole i Louisa, i czy Lou dowie się o jej największej tajemnicy. podobają mi się również relacje między Charlie, a Zaynem i ciekawi mnie co z tego wyniknie, ale znowu strasznie słodko czyta się o niej i o Harry'm, haha pokręcone, jednak to ogromny plus dla opowiadania!
OdpowiedzUsuńogólnie rozdział fajny i jak zawsze bardzo dobrze napisany. piosenka też cudowna, bardzo ją lubię :)
pozdrawiam, allie :)
Zaczęłam czytać to opowiadanie wczoraj i dzisiaj skończyłam, naprawdę mnie zaciekawiła ta historia.
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny, nie przypuszczałam, że Nicole kiedyś miała romansik z nauczycielem. Mam nadzieję, że coś dalej z tego fajnego wyniknie.
Polubiłam chyba najbardziej na obecną chwilę Charlie, uwielbiam jej relację z Harry'm. Oni są tacy sweet, że aż nie mogę. :)
Pozdrawiam was i życzę wam weny.
____
Zapraszam do siebie na drugi rozdział.
jedna-twarz-dwa-zycia.blogspot.com
Super blog i oczywiscie rozdzial rowniez ;)
OdpowiedzUsuńsuper, cudowny rozdzial,
OdpowiedzUsuńmam pytanie: Bedziecie kontynuowac ten blog www.sick-mad-sad.blogspot.com ? jak tak to kiedy?
nie, ten blog nie będzie kontynuowany :)
UsuńSuper rozdział!<3 czekam na dalszy ciąg!<3
OdpowiedzUsuńchciałabym cię zaprosić na moje opowiadanie o Demi Lovato ♥ dziękuje kochana za każdy komentarz który dodasz <3 http://let-me-walk-away.blogspot.com/
xoxo
Maggie
Świetne. Zaczęłam czytać pierwszy rozdział i tak się wciągnęłam, że udało mi się przeczytać trzy na raz i wcale tego nie żałuję. Nie potrafię ocenic, która z głównych bohaterek ma ciekawszy charakter. Każda jest na swój sposób ciekawa i niesie za sobą równie ciekawą historię. Nie jestem w stanie stwierdzić, która sytuacja zaciekawiła mnie bardziej, ale moze troszeczkę jestem za Charlotte i Harrym, no i ... Zaynem. :)
OdpowiedzUsuń---
Nie zauważyłam zakładki spam, więc bez żadnych streszczeń, napiszę krótko - stworzyłam moje pierwsze opowiadanie i bardzo liczę na opinię innych, więc jeśli miałybyście chwilę to zapraszam, byłoby mi bardzo miło. Adres jest dokładnie taki sam, jak mój nick.
Aha i czekam na kolejny rozdział u Was! :))
Pozdrawiam.
hekjhehfehfklf - moje uczucia co do rozdziału. Chyba jak do tej pory to jest wasze najciekawsze opowiadanie ;) Moim zdaniem oczywiście
OdpowiedzUsuńJestem zafascynowana wszystkimi waszymi opowiadaniami. Nie da się wyrazić słowami jak wszystkie są świetne, ubóstwiam je i nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3 <3
OdpowiedzUsuńkoleżanka mi poleciła to opowiadania, mówiąc że jest bardzo świetne i wciągające i musze się z nią zgodzić :) Fabuła jest naprawdę ciekawa i chyba zabiorę się za czytanie waszych innych opowiadan ^^
OdpowiedzUsuńjak to możliwe że macie tak mało komentarzy? pamiętam, że za każdym razem gdy coś pisałyście nowego miałyście tych komentarzy nawet po 100 :o
OdpowiedzUsuńmało osób po prostu czyta, albo jak czytają to nie komentują ;c
Usuńno ale trudno ;/
Katie ♥
To opowiadanie jest świetne! <3
OdpowiedzUsuńBędą kolejne rozdziały? Bo ostatni dodany jest 14 lutego, więc?
4 rozdział jest już dodany od 9 marca, wystarczy wejść na główną stronę...
Usuń