KAŻDY MA JAKĄŚ SŁABOŚĆ
Charlie
Royal
High School – prywatna szkoła dla osób, których rodzice zarabiają miesięcznie
więcej niż pięćset tysięcy. Oczywiście o przyjęciu do tej wspaniałej uczelni
nie decydowały same pieniądze, gdyż najważniejsza była nauka – jednak i tak
zera na kontach naszych opiekunów odgrywały tu główną rolę.
Uwielbiałam
moją szkołę i to nie tylko ze względu na to, że byłam na tym samym roku ze
wszystkimi moimi przyjaciółmi, ale także z powodu panującej tam atmosfery.
Wszyscy uczniowie szanowali znaną każdemu Elitę z Manhattanu i byliśmy kimś
kogo wielbili i dla których byliśmy wyznacznikami stylu czy trybu życia.
Chłopcy starali się być tak chamscy i pewni siebie jak mój chłopak oraz jego
przyjaciele, a dziewczyny próbowały kopiować nasze style – co oczywiście im się
nie udawało, gdyż nie stać ich było na takich projektantów jak Chanel,
Givenchy, Prada, Alexander Wang, czy chociażby ubrania projektowane przez moją
mamę.
Jak
zwykle do szkoły jechałam limuzyną, którą zawsze kierował bardzo przystojny
dwudziestosześcioletni Jimmy Cooper, który od prawie czterech lat był prywatnym
szoferem pracującym dla mojej rodziny –zawsze zawoził i odbierał z przedszkola
Masona, czasem zdarzało się, że gdzieś podrzucił Chucka czy Louisa, ale to moim
transportem się głównie zajmował, gdyż z własnego lenistwa i wielkiej niechęci
nie zrobiłam prawa jazdy. W pewnym momencie zauważyłam, że powoli zbliżamy się
do żelaznej bramy, którą wjeżdżało się na prywatny parking należący do Royal
High School.
-Panienko
Charlie, za chwilę będziemy na miejscu – poinformował mnie Jimmy, zwracając się
do mnie przez specjalny głośnik, gdyż część dla pasażerów oddzielona była
specjalną dźwiękoszczelną szybą, która umożliwiała mi i moim przyjaciołom –
głownie na myśli mam Harry’ego – miło spędzić jazdę w odosobnieniu.
-Dziękuje
Jimmy – odpowiedziałam wciskając odpowiedni guzik, który umożliwiał mi
rozmawianie z moim kierowcą.
Głośno
westchnęłam poprawiając dłonią sięgającą do połowy ud czerwoną, obcisłą
sukienkę od Valentino, którą postanowiłam dobrać do czarnych zamszowych szpilek
od Yves Saint Laurent. Cieszyłam się, że w Royal High School nie obowiązywał
mundurek, bo gdyby kazano nam go nosić, to ja i moje dwie najlepsze
przyjaciółki na pewno byśmy się temu sprzeciwiły, bo przecież nie można być
ubranym w to samo, co reszta osób. To jest najgorsza modowa wpadka, nawet
gorsza niż sandały i grube skarpety, co czasem można zauważyć u turystów
chodzących po Central Parku.
Ponownie
usłyszałam zachrypnięty głos Jimmy’ego, który najprawdopodobniej zaciekawiony
był moim stanem zdrowia. Możliwe, że z samego rana, gdy jak zwykle Barbara
szykowała mu śniadanie oraz podwieczorek, zauważył – najprawdopodobniej jako
jedyny – że z nosa zaczęła mi lecieć krew.
-Tak,
jest w porządku – rzekłam instynktownie dotykając palcem nosa. Bałam się, że w
niespodziewanym momencie ponownie mogłoby mi się coś takiego przydarzyć.
-Poradzi
sobie panienka? Może powinniśmy pojechać do lekarza…
-Jestem
Charlotte Crawford, ja zawsze sobie radzę – odparłam pośpiesznie mu
przerywając.
Jimmy
ostatnie chwile jazdy nic już nie
powiedział, a ja przez okno przyglądałam się pojazdom, które mijaliśmy na
szkolnym parkingu. Ludzie z Manhattanu mieli specjalne miejsca, które
zarezerwowane były dla nas i nikt nie miał prawa ich zajmować – inaczej zapewne
spotkaliby się z gniewem któregoś z chłopaków.
Samochody
w Royal High School były różne, zwykle można było zauważyć lepsze modele BMW,
Mercedesa czy Porsche, ale oczywiście te najlepsze i najdroższe samochody
należały do naszej dziewiątki, no chyba, że liczymy też Chanel, to wtedy
dziesiątki. Uczniowie z uboższych rodzin zwykle z zachwytem przyglądali się
niesamowitym pojazdom, o których mogli jedynie pomarzyć.
W
momencie gdy Jimmy zatrzymał się na miejscu specjalnie zarezerwowanym dla mojej
limuzyny, wiedziałam, że wszyscy będą przyglądać się mi i moim przyjaciołom,
którzy jak zwykle czekali już tylko na mnie, gdyż miałam zwyczaj kulturalnie
spóźniać się kilka minut.
Brązowowłosy
szofer z kilkudniowym zarostem jak zwykle ubrany był w elegancką, białą koszulę
i czarne spodnie, zwinnie otworzył mi drzwi. Przed opuszczeniem limuzyny
wciągnęłam nosem powietrze, a następnie w powolny sposób wypuściłam ustami przy
tym poprawiając kręcone włosy, a następnie wygładziłam delikatnie sukienkę.
Opuszczając
samochód z wielką gracją, na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech gdy pod
jednym z drzew zauważyłam grupkę moich przyjaciół, a wśród nich Harry’ego,
który w swoim codziennym stroju – czyli w niezapiętej na ostatnie trzy guziki
koszuli i bardzo obcisłych spodniach – palił papierosa ze skupieniem
przyglądając się Niallowi, który coś opowiadał. Jego wzrok po sekundzie
przeniósł się na mnie i w tym samym momencie moje serce natychmiast
przyśpieszyło. Znałam Stylesa od dziecka, a parą byliśmy już od prawie dwóch
lat, a jego osoba wciąż powodowała u mnie przyjemne motylki w brzuchu oraz atak
serca. Czy tak miało być już zawsze?
W
mgnieniu oka chciałam ruszyć do moich przyjaciół, jednak Jimmy nie pozwolił mi
na to, gdyż zwrócił się w moim kierunku:
-Mam
na panienkę poczekać czy może mam coś załatwić na mieście?
-Nie,
niczego dzisiaj od ciebie nie potrzebuję – odpowiedziałam odchodząc, jednak w
połowie drogi zatrzymałam się i odwracając się w kierunku wysokiego mężczyzny
dodałam: – Jeśli chcesz możesz tutaj zapalić, Jimmy. Nikt nigdy nie zwraca na
to uwagi.
Szofer
miło się do mnie uśmiechnął, po czym sięgnął do kieszeni swoich spodni i
wyciągnął z nich paczkę papierosów. Widząc to w teatralnym geście przewróciłam
oczami, ponieważ naprawdę nie rozumiałam tego fenomenu dotyczącego palenia tego
świństwa. To przecież jest jedynie szkodliwe dla zdrowia i podobno bardzo
niszczy cerę. Chłopaków to jednak mało interesowało i z chęcią zatruwali się
tym dymem, jednak Chanel powinna zainteresować się skutkami palenia, gdyż jej
skóra – moim zdaniem oczywiście – nie należała do najczystszych. Jej mama jest
kosmetyczką, więc powinna pomóc córce z tym uciążliwym problemem z syndromem
powracającego pryszcza, jak to nazywałyśmy z dziewczynami.
Kiedy
w końcu dotarłam do moich przyjaciół z każdym się przytuliłam i dopiero na
samym końcu podeszłam do Harry’ego, który złożył na moich ustach krótki
pocałunek. Następnie objęłam rękoma talię mojego chłopaka, a on swoją rękę
położył na moim ramieniu.
-Wiesz,
że uwielbiam tą limuzynę? Dużo się w niej działo – Wyszeptał mi do ucha, po
czym delikatnie pocałował mnie w czubek głowy.
-Tamta
droga do szkoły była…
-Przyjemna
– dokończył Styles, który zagryzał swoją wargę, co najprawdopodobniej
spowodowane było wspomnieniami sprzed prawie trzech lat, gdy jeszcze nie
byliśmy razem. Mimo, że nie byliśmy w związku to Harry’emu nie przeszkadzało by
w ciągu prawie półgodzinnej drogi do szkoły odebrać mi… hmm dziewictwo.
Przyglądając
się przyjaciołom dopiero po chwili zauważyłam, że nie ma z nami jednej osoby,
więc nie zważając na ich rozmowy pośpiesznie zapytałam:
-Gdzie
jest Zayn?
Zauważyłam,
że Katie, która przed chwilą zajęta była poprawianiem szalika Jace’a zmieszana
i poniekąd zdziwiona spojrzała w moim kierunku. Katherine z nas wszystkich
potrafiła najlepiej powiązać ze sobą różnorodne fakty i naprawdę byłam w szoku,
że jeszcze nie domyśliła się, że mnie i Malika łączy coś więcej niż tylko
przyjaźń. Chociaż może już to wiedziała i po prostu nie chciała nikomu o tym mówić?
-Dzwonił
do mnie w nocy około pierwszej – zaczął Niall ręką gładząc swój kark. – Pytał
się czy nie chciałbym do niego dołączyć, bo jest super impreza i zajebiste
kobiety – dodał niepewnie spuszczając wzrok. – Na dodatek był bardzo pijany,
ledwo mógł cokolwiek powiedzieć. – Czułam jak zaczyna się we mnie gotować,
ponieważ wiedziałam, że Malik nie powinien wybierać się do jakiegoś
beznadziejnego klubu ze striptizem. Zapewne nawet nie będzie pamiętać z iloma
kobietami się wczoraj przespał.
-Ode
mnie rano nie odbierał, więc za pewne ma ogromnego kaca – rzekł Harry od
niechcenia, przy tym cały czas rysując coś kciukiem na moim ramieniu.
-Chyba
powinniśmy iść już na Angielski, zaraz zaczyna się lekcja – oznajmił Liam
wyrzucając na ziemię skończonego papierosa.
Wszyscy
w powolny sposób ruszyli w kierunku budynku szkoły przy tym o czymś
rozmawiając. Jedynie zachowanie Nicole mnie troszeczkę zdziwiło, gdyż zwykle
nie narzekała na naszą pierwszą lekcję, ponieważ uwielbiała zajęcia z
Angielskiego, ale dzisiejszego dnia po jej zachowaniu widać było, że idzie do
klasy z wielką niechęcią. Nie wiedziałam tylko dlaczego, ponieważ Frederick był
zawsze jej ulubionym nauczycielem.
-Zaraz
do was dołączę, muszę powiedzieć coś Jimmy’emu – powiedziałam Harry’emu w momencie
gdy przechodziliśmy obok mojej limuzyny.
-Będę
czekać w klasie – oznajmił całując mnie w czoło, a następnie chowając ręce w
kieszeni swoich spodni, szybko dołączył do swojego kuzyna, z którym zaczął o
czym rozmawiać.
Kiedy
zauważyłam, że moi przyjaciele weszli do środka budynku pośpiesznie wyciągnęłam
z kopertówki swój telefon i bez żadnego zawahania wykręciłam znany mi dobrze
numer. W głowie liczyłam każdy sygnał i w momencie, gdy naliczyłam ich sześć
miałam się rozłączyć, jednak ktoś podniósł słuchawkę.
-Zayn?
– spytałam niepewnie, lecz najprawdopodobniej trochę za głośno, gdyż Jimmy,
który skończył już swojego papierosa zdziwiony na mnie spojrzał.
-Nie
Charlie, tu Cece. Wszystko w porządku? – W słuchawce usłyszałam miły głos
starszej kobiety, która tak naprawdę jako jedyny członek rodziny choć trochę
interesował się Zaynem.
-Tak,
jest dobrze – odpowiedziałam zaczesując za ucho kosmyk włosów, przy tym
odwracając się plecami do stojącego niedaleko szofera, który mimo, że nie
powinien, przysłuchiwał się mojej rozmowie. – Czy on jest u ciebie?
-Tak
– rzekła krótko.
-Będziesz
miała coś przeciwko jeśli za godzinę bym przyjechała?
Wiedziałam,
że Cecila mi nie odmówi, gdyż uwielbiała moje wizyty. Zwłaszcza, gdy
przyjeżdżałam do niej bez Harry’ego, za którym zbytnio nie przepadała. Nie
lubiła mojego chłopaka tylko dlatego, że był… no właśnie, moim chłopakiem.
-Oczywiście,
że nie słoneczko. Jesteś tutaj zawsze mile widziana.
***
Wchodząc
do klasy, w której zawsze obywała się nasza lekcja z języka Angielskiego, jak
zwykle moje miejsce znajdujące się tuż przy oknie prowadzącym na dziedziniec,
było zarezerwowane i nikt nie próbował mnie podsiąść. Pośpiesznie usiadłam w
jednoosobowej ławce i na blacie położyłam notatnik oraz potrzebną książkę,
które wcześniej zabrałam ze swojej szafki.
Rozglądając
się po dużym pomieszczeniu, w którym – moim zdaniem – znajdowało się zbyt dużo
niepotrzebnych rzeczy – przy jednej ze ścian znajdował się mały, podłużny,
mahoniowy regał na którym stało wiele książek, z których mogli korzystać
uczniowie, ale oczywiście nikt tego nie robił. Na końcu klasy oprócz dwóch
metalowych szafek z szufladami, które zamykane były na klucz z powodu
znajdujących się tam testów wszystkich uczniów stały olbrzymie regały z
książkami, a także stary komputer którego nikt nigdy nie używał, ponieważ nie
był on nawet podłączony. Na białych ścianach co chwile zauważyć można było
różne obrazy, wszędzie poustawiane były różne doniczki czy wazony z kwiatami.
Biurko nauczyciela, na którym zauważyć można było wiele dokumentów i innych
niepotrzebnych rzeczy znajdowało się naprzeciwko jednoosobowych ławek
ustawionych w równe rzędy.
-Myślisz,
że to dobry pomysł Charlie? – Usłyszałam nagle głos siedzącej za mną Nicole, do
której instynktownie się odwróciłam.
-Ale
co? – spytałam spoglądając na blondynkę i siedzącą obok niej Katie.
-Może
wszyscy byśmy teraz stąd poszli. Jakoś nie chcę mi się tutaj siedzieć –
odpowiedziała Rodriguez jak zwykle gestykulując rękoma, to był jej zwyczaj,
którego mimo wielu prób nie potrafiła się odzwyczaić.
-Ja i
tak po tej lekcji wychodzę. – Widząc zaciekawione twarze przyjaciółek dodałam:
- Idę do Zayna.
-Do
Zayna? – wtrącił się Harry, którego ławka znajdowała się tuż obok mojej. –
Odebrał od ciebie telefon? – zaczął dopytywać przy tym jak zwykle w bardzo
seksowny sposób żując miętową gumę.
-Dokładnie
mówiąc odebrała ode mnie Cece, Zayn jest u niej, więc pojadę sprawdzić jak on
się trzyma – odpowiedziałam przy tym patrząc w szafirowe oczy mojego chłopaka,
który ze skupieniem przysłuchiwał się temu co mówiłam.
-Chcesz
bym jechał z tobą? – spytał w momencie gdy na korytarzu rozbrzmiał dzwonek
oznaczający początek lekcji.
-Nie
trzeba, poradzę sobie. – Na twarzy Harry’ego zauważyłam lekkie zdziwienie,
jednak on nic sobie z tego nie robiąc usadowił się wygodnie na krześle, po czym
na okładce zeszytu zaczął coś mazać długopisem. – Ale dziękuję.
Styles
nic już nie odpowiedział, a ja tak jak reszta osób z niecierpliwieniem czekałam
na pojawienie się pana Richardsona. W momencie gdy nauczyciel wszedł do klasy
miło się do nas uśmiechnął, po czym dla przypomnienia niektórym uczniom na
tablicy zaczął kredą pisać swoje nazwisko.
-Nazywam
się Frederick Richardson, ale większość z was zapewne pamięta mnie z
poprzedniego roku. Z pewnych powodów musiałem opuścić Nowy Jork, ale teraz
ponownie mogę was uczyć. Mam nadzieję, że nasza współpraca przez ostatnie
miesiące będzie należała do tych przyjemniejszych.
-Bardzo
– odparła sarkastycznie Nicole, próbując powiedzieć to w taki sposób by nauczyciel
tego nie usłyszał.
W
momencie gdy brązowowłosy mężczyzna usiadł na swoje miejsce, odwróciłam się do
blondynki i szeptem rzekłam:
-Teraz
to już w ogóle ciężko mi będzie skupić się na zajęciach. Frederick od tamtego
roku bardzo wyprzystojniał, chociaż wtedy też był niczego sobie.
W
niebieskich oczach blondynki zauważyłam zdziwienie, jednak Rodriguez nic nie
odpowiedziała. Oparłam się o swoje krzesło i z zaciekawieniem zaczęłam
przyglądać się nauczycielowi, który przyglądając się klasie mówił:
-Pan
Stonem mówił, że na ten tydzień kazał wam przeczytać „Wielkiego Gatsby’ego”
Francisa Fitzgeralda, ale jestem pewien, że większość z was nie miała tej
książki w rękach, więc daje wam kolejny tydzień na przeczytanie jej i zajmiemy
się omówieniem w następnym tygodniu.
Nie
przysłuchiwałam się dalszej paplaninie Fredericka, gdyż swoją uwagę skupiłam na
jego osobie. Trzeb było przyznać, że Freddy miał atrakcyjną figurę. Jego wzrost
na pewno wynosił około sto osiemdziesiąt centymetrów, albo nawet trochę więcej.
Włosy naszego nauczyciela nie były lekko kręcone, a kolor po dłuższym
przyjrzeniu się nie był brązowy lecz bardziej podchodził on pod brudny blond.
Błękitne oczy kontrastują z jego jasną i gładką skórą, która pasuje do jego delikatnej,
a jednocześnie męskiej twarzy. Frederick jest przystojny i uczęszczanie na jego
zajęcia było najprzyjemniejszą częścią dnia, lecz zawsze zastanawiałam się
dlaczego on nie ma dziewczyny. Przecież chyba każda kobieta wzdychała na jego
widok, z trudem mogąc przestać podziwiać jego idealne rysy twarzy i wspaniały
uśmiech, więc raczej powinien kogoś mieć. No chyba, że miał jakoś kochankę,
którą ukrywał przed całym światem, co zresztą mogłoby być możliwe.
***
Jadąc
windą do apartamentu należącego do Cecilii Malik – czyli babci Zayna, ze strony
ojca – wiedziałam czego najprawdopodobniej muszę się spodziewać. Prawdopodobnie
krótkowłosa blondynka ubrana w szlafrok ze wzorami w panterę będzie siedziała
na kanapie, w jednej ręce trzymając kolejnego już papierosa, a w drugiej kubek
z kawą, gdyż nawet dla niej godzina dziesiąta rano nie była dobrym
momentem
na picie whisky.
W
momencie gdy winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze drzwi rozsunęły się, a
ja niepewnie weszłam do środka rozglądając się po ogromnym mieszkaniu, które
urządzone było w bardzo nowoczesny sposób, gdyż oprócz kilku olbrzymich kanap z
indyjskimi poduszkami, szklanego stołu, perskich dywanów, kilkunastu obrazów
porozwieszanych w każdym możliwym miejscu w apartamencie Cecilii znajdowały się
wielo plazmowe telewizory, najlepsze sprzęty do odtwarzania muzyki i wiele
barków zapełnionych alkoholem. Babcia Zayna uwielbiała imprezować i nigdy tego
nie ukrywała.
Wchodząc
w głąb oświetlonego przez okna, które ciągnęły się od podłoża aż do sufitu zajrzałam
do połączonej z salonem kuchni z nadzieją, że przy stole zauważę drobną blondynkę,
jednak dopiero po
chwili dostrzegłam, że schodzi ona ze schodów, które
prowadziły na piętro. Nawet robiąc tak codzienną czynność i ubrana zwykły
szlafrok wyglądała bardzo elegancko.
-Witaj
Charlotte – przywitała się miło, przy tym zaciągając się papierosem.
-Witaj
Cece – odpowiedziałam miło, uśmiechając się do będącej mojego wzrostu blondynki
z dużymi brązowymi oczami, przypominającymi te u Zayna.
-I
jak tam u ciebie, słonko? – spytała siadając na jedną z kanap, po czym włączyła
telewizor znajdujący się naprzeciwko.
-Dobrze,
czy Zayn… - zaczęłam, lecz ona pośpiesznie mi przerwała ręką wskazując bym
usiadła obok niej.
-Jest
w swojej sypialni i śpi, więc nic się nie stanie gdy spędzisz trochę czasu ze
starszą kobietą, która czasem potrzebuje towarzystwa.
Złośliwie
chciałam odpowiedzieć, że od momentu gdy pięć lat temu zmarł jej mąż, co chwile
ma jakieś towarzystwo, jednak powstrzymałam się i jak gdyby nic usiadłam obok
niej.
Twarz
pięćdziesięciodwuletniej kobiety była bardzo delikatna – zupełnie nie podobna
do jej syna Dereka – ale z powodu starości dojrzeć już można było zmarszczki.
Mimo dojrzałego wieku Cece zachowywała się tak jakby miała trzydzieści lat
mniej; często chodziła na jakieś imprezy, lubiła przygody na jedną noc, z
chęcią wykorzystywała facetów, uwielbiała spożywać alkohol i z Harry’m czasem
uważaliśmy, że na pewno nie raz wciągała kokainę lub amfetaminę. Czyli robiła
to co każdy członek rodziny Malik.
-To
dziwne, że przyszłaś tu bez Harry’ego – rzekła z zaciekawieniem mi się
przyglądając. – Zawsze jesteście nierozłączni, czyżby wasza szaleńcza miłość
się skończyła i wreszcie zrozumiałaś, że to z moim wnukiem powinnaś być, a nie
ze Stylesem? – dodała z nadzieją w głosie, powodując u mnie lekką złość.
Cecilia
nie lubiła mojego chłopaka i nigdy tego nie ukrywała, a nawet przy Harry’m
często powtarzała, że to Zayn bardziej na mnie zasługuje, a nie on.
-Nie,
Cece – odpowiedziałam próbując powstrzymać swój napad gniewu. – Jesteśmy
szczęśliwi, po prostu chciałam porozmawiać z Zaynem, sam na sam.
-Jesteś
jeszcze młoda Charlie, ale wielu rzeczy nie rozumiesz – stwierdziła gasząc
papierosa w kryształowej popielniczce. – Miłość nie polega na tym by być z kimś
kto ci się podoba, tylko by być z osobą, z którą łączy cię jakaś więź.
-Sugerujesz,
że z Harry’m nie łączy mnie żadna więź i od prawie dwóch lat jestem z nim
dlatego, że ma ładną buźkę? – odparłam najprawdopodobniej trochę za ostro.
-A
potrafisz powiedzieć, że go kochasz? – spytała złośliwie się do mnie
uśmiechając.
Zmieszana
zachowaniem Cece nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć. Moje uczucia względem
Harry’ego i innych ludzi nie powinno ją interesować. Ma własne życie i to nim
powinna się interesować.
-Pójdę
już do Zayna. Po tych słowach podniosłam się z kanapy i szybko ruszyłam do
sypialni, w której Zayn bardzo często spał, gdy zamiast czasem wracać do domu
przychodził do swojej babci, która jako jedyna tak naprawdę go kochała. Państwo
Derek i Megan Malik nigdy nie poświęcali mojemu przyjacielowi uwagi, jedynie
Cece próbowała stworzyć mu normalny dom.
Otwierając
dzwi do sypialni na końcu korytarza moim oczom ukazał się Zayn śpiący na dwuosobowym
łóżku. Jego ubrania leżały rozrzucone po podłodze i to samo było z portfelem
oraz papierosami, które walały się przy jednym z foteli. Schyliłam się, by je
podnieść i ułożyłam je na szafce nocnej tuż obok śpiącego chłopaka. Kiedy
składałam jego ubrania i kładłam na jednej z mahoniowych szafek usłyszałam za
sobą zachrypnięty i bardzo zmęczony głos:
-Charlie?
Co ty tu robisz? – pośpiesznie się odwróciłam, patrząc na Zayna opierającego
się na łokciu. Wolną dłonią przetarł oczy, podnosząc się do pozycji siedzącej,
przez cały czas nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Ja...
Martwiłam się o ciebie – powiedziałam opierając się plecami o komodę stojącą po
jednej stronie łóżka.
Chłopak
zmarszczył brwi, jednak nic nie odpowiedział, chcąc bym to ja kontynuowała
rozmowę. Niepewna co mam powiedzieć, zagryzłam wargę spuszczając wzrok na swoje
buty.
-Wczoraj
wieczorem... Wiem, że to wyglądało, jakby zależało mi tylko aby Harry i Chuck
nie szli do tego klubu ze striptizem... Ale tak naprawdę chciałam coś jeszcze
powiedzieć… – wymamrotałam bawiąc się palcami. Słyszałam, jak Zayn odsuwa kołdrę i stawia
stopy na podłodze, jednak nie wstał z łóżka.
-Co
dokładnie chciałaś powiedzieć? – spytał, a ja odważyłam się spojrzeć mu w
twarz.
Siedział
na skraju łóżka w samych bokserkach, łokcie oparte miał na kolanach, a oczy
skupione na mnie. Przełknęłam cicho ślinę po czym rzekłam:
-Żebyś
też tam nie szedł, bo nie chcę, byś pieprzył się z innymi.
Między
nami zapanowała kilkusekundowa cisza, która w tym momencie wydawała się dla
mnie wiecznością.
-Jesteś
o mnie zazdrosna? – spytał z nutką sarkazmu, a zarazem radości w głosie.
Westchnęłam
głośno wymijając jego łóżko, po czym podeszłam do oszklonej ściany, opierając
się o marmurową kolumnę i wlepiając wzrok w panoramę miasta.
-To i
tak nieistotne skoro noc minęła i zapewne zdążyłeś się już z kimś przespać –
odpowiedziałam nie odwracając się.
-Nie
spałem z nikim, Charlie. Wiesz dlaczego? Bo nie mogłem przestać o tobie myśleć –
usłyszałam cichy głos Zayna za plecami. Jego dłonie delikatnie dotknęły moich
bioder, przyciskając je do swojego ciała stojącego tuż za mną. Po chwili
przeniósł je trochę wyżej, przytulając mnie do siebie. Moje serce natychmiast
przyspieszyło, jednak wyrwałam się z uścisku omijając chłopaka i stając na
bezpiecznej odległości. Zauważyłam jego zdziwione spojrzenie, więc oblizując
wargi powiedziałam:
-Nie,
Zayn. Nie możesz od tak mnie przytulać. To... złe. Musimy to zakończyć. – Na
jego twarzy zagościł złośliwy uśmiech dodający mu uroku. Westchnęłam kręcąc z
niedowierzeniem głową. – Proszę bardzo, możesz mieć ten swój śliczny uśmiech na
twarzy, piękne oczy, perfekcyjne kości policzkowe, super sylwetkę i śliczne
perfumy, ale ja i tak więcej się z tobą nie prześ...
Nie
zdążyłam dokończyć zdania, ponieważ Zayn szybko do mnie podszedł przywierając
swoje usta do moich. Zszokowana chciałam zaprotestować i odepchnąć go od
siebie, jednak on przeniósł swoje dłonie na tył moich ud, zmuszając mnie do
oplecenia nogami jego bioder. Bez trudu trzymał mnie na rękach kierując się w
stronę łóżka, na którym stanowczo mnie położył, nie odrywając swoich ust ani na
sekundę. Jedną ręką szukał czegoś w szafce nocnej znajdującej się obok łóżka, a
drugą powoli unosił moją sukienkę.
Sekundę
później w pokoju rozbrzmiał mój telefon. Położyłam dłonie na klatce piersiowej
Zayna odpychając go lekko od siebie, co spowodowało że zacisnął szczękę, jednak
nic nie powiedział. Pośpiesznie poprawiłam strój wyjmując dzwoniące urządzenie
z mojej torebki.
Harry.
-Hej
skarbie. Nie chciało mi się siedzieć w szkole, więc wróciłem do domu i tak
sobie pomyślałem, że może mogłabyś do mnie wpaść – zaproponował swoim
zachrypniętym głosem, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
Odchrząknęłam
cicho zerkając na pytające spojrzenie Zayna siedzącego na łóżku.
-Wpadnij
do nas kochanie! Potrzebuję twojej pomocy przy wyborze koloru ścian w pokoju
dziecięcym dla Beyonce i Jaya-Z! – usłyszałam mamę Harry'ego, która najprawdopodobniej
siedziała obok swojego syna na kanapie pracując nad projektami wnętrz.
Uśmiechnęłam
się pod nosem, zawsze lubiłam Daisy.
-Ok,
zaraz będę – odpowiedziałam, po czym pożegnałam się z Harry'm i rozłączyłam
odwracając się z powrotem do Zayna.
-Niech
zgadnę, twój pan chce cię przy sobie bo mu nudno, więc ty biegniesz do niego w
podskokach – powiedział sarkastycznie z zaciśniętymi ze złości pięściami.
Nic nie odpowiedziałam podchodząc do lustra i
wyciągając z torebki szminkę, by po chwili poprawić swój makijaż.
-Harry
to mój chłopak, doskonale o tym wiesz. Ale nie wiem czy zdajesz sobie sprawę,
że pary, w tym również my, mają to do siebie, że lubią się ze sobą spotykać i
spędzać razem czas. Czyli coś, co mam zamiar za chwilę zrobić – wyjaśniłam
złośliwie poprawiając włosy.
Widziałam,
że czarnowłosy chce coś jeszcze dodać, więc szybko wtrąciłam:
-Do
zobaczenia, Zayn.
Opuściłam
pokój słysząc głośny huk, spowodowany najprawdopodobniej uderzeniem ręki o
ścianę, oraz wiązankę przekleństw, wykrzyczanych przez chłopaka.
***
Wchodząc
do dużego i przestronnego salonu państwa Styles, nie zdziwiłam się gdy na
jednej z dwóch kanap zauważyłam brązowowłosą kobietę, która nawet w codziennym
stroju – zwykłej koszulce i dresach – wyglądała naprawdę ślicznie. Daisy –
czyli mama Harry’ego – ze skupieniem przygryzała ołówek, którym po chwili
poprawiła projekt nowego domu najprawdopodobniej dla Beyonce, Jaya-Z i ich
córeczki Blue Ivy.
-O,
Charlie już jesteś – powiedział nagle Thomas, który wyłonił się z kuchni w ręce
trzymając dwa kubki, w których najprawdopodobniej znajdowała się kawa.
Mężczyzna, którego kolor włosów był prawie taki jak u Harry’ego, ubrany był w
elegancki garnitur. Jako prawnik codziennie musiał ubierać się w taki właśnie
sposób i poniekąd byłam zdziwiona, gdyż zwykle o tej porze Thomas był już w
swoim biurze i dyskutował ze swoimi klientami o tym w jaki sposób wytłumaczyć
sędziemu, że przypadkiem prowadzili samochód pod wpływem alkoholu przy tym
będąc odurzonym jakimiś narkotykami.
-Witaj
Thomas – przywitałam się miło, uśmiechając się do wysokiego mężczyzny, z którym
ruszyłam w kierunku kanap, gdzie pracowała jego żona.
-Cześć
kochanie – odparła kobieta w momencie gdy znalazłam się naprzeciwko niej. –
Harry powinien zaraz przyjść – dodała spoglądając na mnie swoimi mocno
brązowymi oczami, przy tym zabierając od męża kubek z gorącym napojem.
-Nad
czym tak pracujesz? – spytałam tak naprawdę tylko z grzeczności, gdyż w ogóle
nie przysłuchiwałam się temu co mówi mama mojego chłopaka.
Swoją
uwagę bardziej skupiłam na całym pomieszczeniu, które tak naprawdę mogłabym
nazwać swoim domem, ponieważ bywałam tu praktycznie codziennie – chociażby na
pięć minut. Oprócz dwóch długich kanap w jasnych odcieniach brązu i szklanego
stołu w salonie znajdowały się ogromny telewizor, różne kwiaty stojące przy
olbrzymich oknach oświetlających to pomieszczenie oraz jakieś rzeźby, które
Daisy sama zaprojektowała. Najbardziej interesującym przedmiotem moim zdaniem
był ogromny czarny fortepian, z którego głównie korzystał Niall, gdyż jako
jedyny posiadał muzyczny talent. Od rodziny Harry’ego wiem, że on też potrafił
grać na tym instrumencie, jednak zawsze gdy prosiłam go by coś zagrał
odpowiadał, że nie umie oraz, że mu się nie chce.
Z
moich rozmyśleń oderwał mnie zdenerwowany głos Daisy, która odparła:
-Harry,
mógłbyś ubrać jakąś koszulę. – Mój wzrok instynktownie pognał w kierunku mojego
chłopaka, który schodził ze schodów prowadzących na pierwsze piętro. Harry
wyglądał tak samo jak dzisiejszego ranka, gdy widziałam go przed szkołą, lecz
teraz jego klatka piersiowa była całkowicie odsłonięta, gdyż nie miał na sobie
żadnej koszulki.
-Mieszkam
z tobą już osiemnaście lat i powinnaś się chyba przyzwyczaić do tego, że lubię
chodzić bez bluzek – rzekł uśmiechając się szeroko do swojej mamy, która z niedowierzeniem
pokręciła głową.
-O
tym, że lubisz paradować nago doskonale wiem, ale nienawidzę gdy pokazujesz mi
te swoje tatuaże – odpowiedziała dłonią wskazując na jego sylwetkę, pokrytą w
większości czarnym tuszem. Sama nie byłam w stanie powiedzieć ile tatuaży
dokładnie posiada.
-Tata
jest praktycznie cały pokryty tatuażami i jakoś ci to nie przeszkadza – odparł
lekko poirytowany, siadając obok mnie i oplatając swoją dłoń wokół mojej talii,
co spowodowało, że automatycznie wciągnęłam brzuch.
-Thomas
jest dorosły i zrobił je gdy był już dojrzały, a nie gdy miał osiemnaście lat –
powiedziała ze spokojem, przytulając się do swojego męża, który z uśmiechem na
twarzy przyglądał się naszej dwójce, a po chwili swojej żonie i tak w kółko.
-To
twoim zdaniem ile lat trzeba mieć by być dorosłym? Bo moim zdaniem osiemnaście
lat to wystarczająco.
Czułam
jak serce Harry’ego zaczyna szybciej bić. Może i jego ton był spokojny, ale
wiedziałam, że tak naprawdę jest zdenerwowany słowami swojej mamy, gdyż nigdy
nie lubił poruszać z nią takich tematów. Mój chłopak zawsze robił to na co miał
ochotę i zazwyczaj w momencie gdy Daisy mówiła, że ma za dużo tatuaży,
następnego dnia przychodził z nowym.
-Wiek
to tylko liczba Harry i dla mnie zawsze będziesz dzieckiem. Dlatego nie chcę
byś w tak młodym wieku oszpecał swoje ciało. Teraz może ci się to wydawać
głupie, ale zrozumiesz to dopiero gdy sam będziesz ojcem.
Daisy
wiedziała, że tymi słowami zakończyła wymianę zdań ze swoim synem, więc z dumą
podniosła się ze swojego miejsca zostawiając nas samych. Uwielbiałam panią
Styles, ponieważ zawsze była odpowiedzialna, rozsądna i każdemu – dosłownie
każdemu – chciała pomóc. Oczywiście jest też bardzo rozrywkową osobą i bardzo
miło spędza się z nią czas.
-I
jak z Zaynem? Wszystko z nim w porządku? – spytał Harry, przy tym jak zwykle
żując miętową gumę, która mieszała się z zapachem papierosów. Spoglądając na
brązowowłosego chłopaka szeroko uśmiechnęłam się do niego. Miałam ochotę złożyć
na jego pięknych ustach pocałunek, lecz w odpowiednim momencie się
powstrzymałam przypominając sobie, że naprzeciwko nas siedzi Thomas.
-Dobrze.
Upił się wczoraj, zresztą jak zwykle – odpowiedziałam przy tym czując
mocniejsze bicie mojego serca, co było spowodowane wydarzeniami, które miały
miejsce dzisiejszego ranka gdy byłam z Zaynem. Coraz częściej miewałam wyrzuty
sumienia spowodowane tym, że mam romans z Malikiem, ale mimo wszystko nie
potrafiłam zakończyć tego gówna i sama nie wiedziałam dlaczego tak było.
-Nudno
było bez ciebie w szkole – wyszeptał mi do ucha Harry, przy tym kładąc dłoń na
moje udo. – Wciąż myślałem tylko o tej twojej seksownej sukience – dodał w
powolny sposób przesuwając rękę ku górze.
Czując
się niekomfortowo z myślą, że Thomas – który zapatrzony był w swój telefon - w
każdej chwili może zobaczyć co robi jego syn, w dyskretny sposób zmieniłam
pozycję, co niezbyt spodobało się Stylesowi który głośno westchnął.
-Wciąż
uważam, że to słodkie iż zrobiłeś sobie tatuaż z moim inicjałem – oznajmiłam,
szybko zmieniając temat. Moje słowa jednak były prawdą, gdyż bardzo podobało mi
się to, że na lewym ramieniu Harry postanowił wytatuować sobie Ch, które oznaczało moje imię. Niektórzy
ludzie mogli uznać to za wielką głupotę, gdyż w każdej chwili nasz prawie dwuletni
związek mógłby się zakończy, ale dla mnie to było kochane. Najsłodszą rzeczą w
tym wszystkim było to, że Harry zrobił go sobie w naszą pierwszą rocznicę, co
było jedną z wielu niespodzianek zaplanowanych na tamten dzień. Kto by się
spodziewał, że Harry Styles, który zwykle jest największym dupkiem, posiada
również romantyczną stronę? No właśnie, nikt.
***
Wracając
popołudniu do domu miałam wielką nadzieję, że w spokoju będę mogła spędzić
czas, jednak godzina trzecia popołudniu to był ulubiony moment Chucka na
zaczęcie przyjacielskiej popijawy z niejakim Anthony’m Hillem – na którego
wszyscy mówili Tommy, gdyż preferował on bardziej swoje drugie imię niż
pierwsze.
Wchodząc
do apartamentu nie zdziwiłam się gdy zauważyłam na kanapie dwójkę
dwudziestojednoletnich mężczyzn grających w jakieś gry na x-boxie. Wielkim
szokiem było dla mnie to, że obok nich siedział Zayn, który mimo, że w momencie
gdy go odwiedziłam miał strasznego kaca, to teraz popijał ulubione whisky
Charlesa.
Podchodząc
do nich bliżej zauważyłam, że na schody wchodziła Barbara, która mówiła coś pod
nosem. Najprawdopodobniej marudziła, gdyż nie przepadała za odwiedzinami krótko
obciętego brązowowłosego mężczyzny, który mieszkał na Brooklynie. Sama nie
przepadałam za całkowicie wytatuowanym Tommy’m, gdyż był on jedynie obleśnym
narkomanem, który uwielbiał odwiedzać nasze mieszkanie, tylko dlatego by się
najeść, przespać i wypić jakiś dobry alkohol. Przy okazji zawsze namawiał
Chucka do tego by posprzedawał z nim trochę narkotyków „ludziom z wyższych
sfer”, a jego stałą klientką była oczywiście Megan Malik, ale niestety nie
byłam pewna czy mojemu bratu płaciła w gotówce czy może w czynach.
-Witaj
maleńka – odparł Hill, który całą wytatuowaną dłonią zaczął gładzić swój
kilkudniowy zarost. Zazwyczaj lubiłam gdy ktoś tak robił, lecz w jego przypadku
wyglądało to nie za fajnie, zwłaszcza że ubrany on był w za dużą bluzę, jakieś
dresy, a na pokryte czarnym tuszem palce nałożone miał różne podrabiane sygnety.
-Po
co go tu zaprosiłeś, Chuck? – spytałam brata z niechęcią spoglądając na
Tommy’ego, który ze złośliwym uśmieszkiem przyglądał mi się od góry do dołu.
Czułam na sobie także zaciekawiony wzrok Zayna, lecz z powodu nieprzyjemnej
atmosfery panującej między nami, udałam że go nie widzę.
-To
mój przyjaciel – odparł niewzruszony wypijając resztkę alkoholu ze szklanki.
-On
mieszka na Brooklynie, w jakieś spelunie. Upadłeś na samo dno Chuck, twoje
dziwki są już lepsze niż on – rzekłam dumna odwracając się na pięcie i ruszając
w kierunku kuchni.
Cały
dzień nic nie jadłam i jedyne czym teraz mogłam zapchać brzuch była zimna woda,
która na pewno znajdowała się w mojej lodówce, gdyż Barbara każdego ranka
chodziła do sklepu i kupowała ten napój. Chłodna woda ostudziła mój organizm,
który natychmiast przestał upominać się o jedzenie. Po wypiciu prawie połowy
zawartości butelki ponownie schowałam opakowanie do lodówki i podskoczyłam ze strachu
w momencie, gdy za drzwiczkami zauważyłam Tommy’ego.
Na
jego czole zauważyłam lekkie kropelki potu, a jego twarz była blada. Najprawdopodobniej
był na głodzie, pomyślałam przypominając sobie jak pewnego dnia Chuck
przyprowadził go do naszego mieszkania gdy cały roztrzęsiony ledwo mógł
siedzieć, przy tym cały czas wymiotował.
-Nie
dam ci na narkotyki – odparłam twardo. – Wylecz się z tego gówna, zacznij
zarabiać jak normalny człowiek, przestań wyłudzać od ludzi pieniądze.
-Charlotte!
– powiedział ostro, podchodząc do mnie tak, że moje plecy dotykały lodówki
uniemożliwiając mi odejście. – Daj mi chociaż na jedną działkę. Już nie
wytrzymam.
-Nie
– odpowiedziałam. – Mam ci to przeliterować Tommy? N-i-e. A może powiedzieć po
francusku. Non– dodałam z francuskim
akcentem ponownie próbując go ominąć, jednak Hill cały czas mi na to nie
pozwalał.
-Daj
mi tą kasę, albo zaraz…
-Co
tu się dzieje? – spytał Zayn, który przerwał dwudziestojednoletniemu mężczyźnie
w połowie zdania.
Cieszyłam
się, że Malik się tu pojawił, gdyż zaczynałam się bać, ze Anthony może posunąć
się do rękoczynów.
-Mała
Crawford nie chce mi pożyczyć pieniędzy na narkotyki – wytłumaczył
zdenerwowany, zaciskając przy tym pięści, które bardzo mocno drgały.
Zayn
nic nie odpowiedział tylko sięgnął do kieszeni swoich dżinsów i wyciągnął
banknot stu dolarowy, który wepchnął Tommy’emu do rąk.
-Masz
i idź stąd – rzekł Zayn do niższego od niego o kilka centymetrów chłopaka. – I
nigdy więcej nie proś Charlie o pieniądze.
Dwudziestojednolatek
nic nie odpowiedział tylko w szybkim tempie ruszył w stronę windy, którą
opuścił apartament.
-Wszystko
w porządku? – spytał Malik z zaciekawieniem mi się przyglądając. Niepewnie
spojrzałam w jego mleczne tęczówki, które od razu spowodowały, że moje serce
ponownie już tego dnia przyśpieszyło.
-Yyy,
tak, w porządku – odpowiedziałam niepewnie. – Muszę iść – dodałam wymijając
osiemnastolatka i ruszając do swojego pokoju.
Po
raz kolejny dzisiejszego dnia zostawiałam Zayna samego. To powoli zaczynało być
chyba moją rutyną.
Od razu na wstępie powiem (jakby ktoś nie wiedział) Harry nie ma tatuaży z literą Ch na ramieniu, tylko w prawdziwym życiu inicjał swojej siostry i mamy :)
Mam nadzieję, że czwarty rozdział wam się spodobał i następny rozdział na pewno dodamy szybciej :)
Było by nam bardzo miło gdybyście komentowali i zaobserwowali bloga, oraz miło by było jakbyście poleciły nasze opowiadanie swoim znajomym czy komuś, komu na pewno by się spodobało.
Zapraszamy do zakładki "BOHATEROWIE" gdzie możecie zapoznać się z nowymi postaciami - Tommy'm, Cece i Jimmy'm.
Jeśli macie ochotę możecie zadawać w komentarzach pytania do bohaterów oraz do nas, gdy chcecie dowiedzieć się czegoś na temat bloga.
W zakładce "INFORMOWANI" możecie zostawiać swoje blogi lub nazwy twittera, jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach.
Mamy nadzieję, że jakoś wytrzymacie te pięć dni w szkole i miło spędzicie weekend :)
Pozdrawiamy Katherine & Charlie ♥
No rozdział jest świetny! Bardzo mi się podoba. Nowi bohaterowie, podoba mi się Cece, wyluzowana babcia :D
OdpowiedzUsuńDo następnego! :)
Zdecydowanie coraz bardziej zaczynam się wciągać w wasze opowiadanie. Trochę czuję inspirację Plotkarą(jeśli się mylę, to przepraszam), ale to zdecydowanie jest na plus, przynajmniej jeśli chodzi o mnie, bo uwielbiam ten serial.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa czy moje podejżenia o tym że Charlie jest w ciąży się sprawdzą. Bo tak mi się jakoś wydaję. I jej rozerwanie pomiędzy Zayn'em a Harry'm. Też jestem ciekawa, którego z tej dwójki wybierze. I czy jeśli naprawdę jest w ciąży to z którym z nich..
Ciekawi mnie też postać babci Zayn'a. Myślę, że może odegrać jeszcze jakąś rolę w tym opowiadania. Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału! Wam też życzę udanego tygodnia.
Zdecydowanie macie już we mnie czytelniczkę. Postaram się komentować, ale nie obiecuję, że zawsze, bo czasami czytam rozdziały w kawałkach, gdy tylko znajdę chwilkę. ;)
Pozdrawiam.
Patricia.
http://the-mentor-fanfiction.blogspot.com/
Dziewczyny kocham Wasze opowiadania :)
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że nic dobrego nie wyniknie z romansu Zayna i Charlie. Harry będzie cierpiał :(
Za to uwielbiam wątek Nicole i Fredericka :)
Świetny rozdział :)
@angela_dudek
Jacie, rozdział ocieka zalewistością!! Zayn o Charlie są tacy słodcy i zgodzę się z jego babcią że powinni być razem już sie nie mogę doczekać nexta weny i buziole ;**
OdpowiedzUsuńBabcia Zayna wymiata po całości haha :) Widać, że ta pani wie co to rozrywka. No i tak, zacznę po kolei: Na pewno dałó się zauważyć, że Nicole stresuje się lekcjami z Freddym, zresztą nie ma się co dziwić. Nie mam pojęcia, co może dalej z tego wyniknąć, ale uważam, że ona i Lou są śliczną parą ^^ Przejdźmy teraz do narratorki rozdziału. Bardzo, ale to baardzo podobały mi się wszystkie scenki Charlie i Zayna - to jak przyszła do niego i powiedziała, że się martwiła... *.* No a on się z nikim nie przespał, bo myślał tylko o niej :) Uważam, że relacja tej "pary" jest cudowna. Bardzo lubię Harry'ego i widzę, że również się stara, by dziewczyna pragnęła tylko jego, ale z drugiej strony gdy patrzę na Zayna, który nie wie do końca co to jest miłość. Sam w końcu jej za bardzo nie doświadczył - widzimy jacy są jego rodzice. On się tak stara pokazać Charlie, że mu cholernie zależy, nie chce jej stracić. To jest coś pięknego, naprawdę aż się łezka kręci w oku. :') To tylko moje skromne zdanie, nie mam zielonego pojęcia, jak rozwiniecie ten wątek. Jestem pewna, że pojawi się jeszcze sporo komplikacji, ale nie ukrywam: dla mnie Zayn i Charlie byliby IDEALNĄ parą na zakończenie opowiadania. Póki co świetny rozdział i czekam na Katherine :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Aga ♥
Mimo, że kocham Harry'ego to wolę Charlie z Zaynem i mam nadzieje na więcej ich romansów, a co do Rozdziału bardzo fajny, ale też byłoby dobrze gdyby Charlie dowiedzzialala się, że jest w ciąży i o siebie zadbała :) początek rozdziału Przypominał trochę bloga o Niallu i Jenny, który niedawno czytałam, ale to.tylko początek cała reszta świetna! Czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńCharlie jest głupia. Dziewczyno weź się zdecyduj, a nie wodzisz za nos jednego i drugiego! Niedługo to wyjdzie na jaw i wtedy co?? po tobie :/
OdpowiedzUsuńRozdział genialny, czekam nn :)
No i zapraszam do siebie liczę, że wpadniecie i wyrazicie szczerą opinię dont-trust-strangeres.blogspot.com
Pozdrawiam i życze weny
Faith :)
Świetny rozdział. Bardzo mi się spodobał. Już z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Jak dla mnie to Charlie powinna być z Zayn'em, ponieważ oni są mega słodcy ♥ Czekam na rozdział Katie ;)
OdpowiedzUsuńPo tym rozdziale wydaje mi się, że Charlie jest taką nieco zagubioną osobą. Nie bardzo wie czego chce w życiu i nie koniecznie dąży do tego, aby związać się z kimś na stałe. Ma dylemat po między dwoma naprawdę oryginalnymi i przystojnymi chłopakami i w sumie wcale jej się nie dziwie, że jest w takiej rozsypce pod tym względem. Ciężko jest oszukać uczucia, tylko szkoda, że jest nie fair w stosunku do obydwu chłopaków... choć w sumie bardziej do Harrego, który o niczym nie wie. Chciałaby, że tak powiem mieć ciastko i je zjeść, a tak się nie da.
OdpowiedzUsuńW pierwszym rozdziale myślałam, że Harry jest raczej typem bardziej spokojnego i romantycznego chłopaka, ale jak widać też potrafi pokazać swój pazurek. :) Lecz nie świadczy to też o tym, że nie ma w sobie uczuć i romantyzmu- przeciwnie- jak najbardziej ma i bardzo fajny jest chociażby ten pomysł z wytatuowaniem sobie inicjału ukochanej.
Podoba mi się też to, że z tego co zauważyłam, w każdej wolnej chwili szuka u swojego boku Charlie. Dzięki temu widać, ze mu zależy i pokazuje, jak bardzo ją kocha.
Harry jest też przyjacielski. Martwił się o Zayna, czego nie można powiedzieć w odwrotnym przypadku. Myślę, że będąc na miejscu Malika, nie potrafiłabym ot tak po prostu odbijać miłości przyjacielowi. To jest straszne. Ale mimo wszystko uważam, że właśnie w tym trójkącie jest cos fajnego i pociągającego. Po między Charlie i Zaynem iskrzy, ale jeśli miałabym wybierać, z którym z chłopaków wolę ją bardziej to nie do końca byłabym pewna kogo wybrać... choć chyba skłaniałabym się bardziej w stronę Harrego. :)
Fajny rozdział. Podoba mi się, że jest długi, bo uwielbiam czytać takie dłuższe historie (choc i tak mam wielki niedosyt bo jestem ciekawską osobą).
---
Nie ukrywam, ze jest mi też troszke przykro, bo mimo wszystko liczyłam na drobny rewanż względem ocenienia rozdziału, ale rozumiem, że nie każdy może mieć na to czas, ani chęci.
lovebutheartless.blogspot.com
pozdrawiam.
Świetny rozdział :D Wciągające jest to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńŚwietny ;) strasznie wciągające *.*
OdpowiedzUsuńsuper <3 czekam na cd c:
OdpowiedzUsuńŚwietny i wciągający rozdział jak na każdym waszym blogu. Piszecie genialnie!
OdpowiedzUsuńCharlie powinna się zdecydować, a nie jechać na dwa fronty.
Babcia Zayna jest genialna :D
Czekam na następne rozdziały :D
ciekawy rozdział, szkoda że bardziej nie rozwinęłyście lekcji angielskiego :<
OdpowiedzUsuńnie wiem co więcej pisać oprócz tego że to opowiadanie bardzo wciąga i jest cholernie dobre :D no więc... życzę mnóstwa komentarzy i dużo pomysłów :)
ostatnio nie udało mi się skomentować, dlatego zacznę od Nicole. po pierwsze pasuje mi bardzo jej postać, jeszcze do tego Joseph Morgan jako nauczyciel angielskiego. od razu przed oczami mam Caroline i Klaus'a. no i mam dylemat, bo wg mnie Louis również do niej pasuje. przechodząc do sytuacji Charlie, ta babcia Zayn'a to dopiero rozrywkowa kobieta! denerwuje mnie tylko to, że tak bardzo napiera na Charlie, by wybrała Zayn'a. ale bardzo polubiłam postać pani Styles, taka troskliwa z niej mama :)
OdpowiedzUsuńświetny świetny świetny świetny świetny świetny świetny świetny świetny świetny świetny świetny *o*
OdpowiedzUsuńNominowałam wasz blog do Libster Award.
OdpowiedzUsuńWięcej na moim blogu: http://i-hope-your-heart-is-strong-enough.blogspot.com/
Świetny rozdział! Z niecierpliwością czekam na następny <3<3
OdpowiedzUsuńświetny, jak zawsze ! ♥
OdpowiedzUsuńps. prawnik nie powinien mieć tatuaży ;)
Usuńto jego kancelaria prawna, może mieć tatuaży ile chce :)
Usuńale wtedy nie byłby szanowanym prawnikiem ;)
Usuńdziewczyno to ameryka, nie polska. to jest normalne.
Usuńi myślę, że jak gwiazdom to nie przeszkadza...
po za tym to nasze opowiadanie i on może mieć wytatuowaną gwiazdę na całej twarzy a i tak będzie szanowanym prawnikiem bo my tak chcemy
Katie ♥
Rzeczywiście, bo ty tak bardzo dużo wiesz o Ameryce :* a szczególnie o ich prawnikach ;)
Usuńowszem wszystkiego nie wiemy, ale - powtórzę się po raz kolejny - to jest nasz wymysł i u nas jak będziemy chciały mogą nawet prawnikami być 12 letnie dzieci, więc daj sobie już spokój :))))
UsuńKatie ♥
hej ;)
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle świetny :)
mam takie pytanie... czy mogłabym założyć konto Charlie na twitterze? :)
tak głupio jednej postaci zakładać konto, załóż chociaż trzem głównym bohaterkom i byłoby fajnie. najlepiej wszyscy, ale ich za dużo xd
UsuńKatie ♥
Babcia Zayna ma rację . ON I Charlie powinni być razem. :* Czyli podsumowując babcia Zayna zawsze rację Ci powie :*
OdpowiedzUsuńSzczerze. To nwm dlaczego wątek Zayna i Charlie bardziej mi się podba niż Harrego i Charlie. ALE ZDANIA NIE ZMIENIE. !
Rozdział jest świetny ! Wspaniale piszecie ! :*
NIE MOGE DOCZEKAĆ SIĘ NN.
najbardziej w tym opowiadaniu podoba mi się chyba to że są gify :D
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o historię głównych bohaterów to jest cholernie dobra i wciągająca, trzymajcie tak dalej :D
Woohoo! Wreszcie udało mi się nadrobić zaległości! Muszę przyznać, że znowu jestem pod wielkim wrażeniem waszych pomysłów i stylu pisania. Najbardziej chyba w tym opowiadaniu podoba mi się fakt, że wszystkie trzy główne bohaterki są w nieszczęśliwych trójkątach. Uwielbiam, jak jest takie zagmatwanie w życiu bohaterów! Jestem tak zachwycona, że nie wiem co mogę napisać. Od samego początku uwielbiam wasze historie i wychodzi na to, że nie ulegnie to zmianie, co baaaardzo mnie cieszy :) Pozostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział, a wam życzyć dużo weny i pomysłów w pisaniu dalszych części tego powiadania! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
eM's xx
bardzo ciekawy rozdział ;) oby tak dalej
OdpowiedzUsuńjak się nazywa Tommy naperawdę?
zaaaaaajebisteee, kurcze dziewczyny MACIE TALENT! :D naprawdę fajne opowiadanie, jedne z lepszych ! i dlaczego tak mało komentarzy :(( a kiedy nory rozdział?
OdpowiedzUsuńnie moge się doczekać kolejnego <33333
OdpowiedzUsuńzawiodłyście mnie z dodawaniem rozdziałów..nie zapomnijcie marudzić że mało komentarzy ;)
OdpowiedzUsuńpopieram!
Usuńja też!
Usuń