piątek, 14 lutego 2014

3 rozdział

PRZESZŁOŚCI NIE DA SIĘ WYMAZAĆ

Nikki

Bankiet charytatywny to nic innego jak spotkanie bogatych ludzi, którzy okazując swoją łaskę wpłacają sporą sumę pieniędzy na potrzebującą organizację. Oprócz tego można w kulturalnym gronie napić się szampana, wina lub jak większość mężczyzn woli whisky. Dorosłe kobiety i ich nastoletnie córki traktują to spotkanie jako rewię mody – czyli możliwość pochwalenia się nowymi, drogimi sukniami oraz najlepszą biżuterią, którą podarowała im ich „miłość życia”.
Każdemu może się wydawać, że taki wieczór należy do przyjemniejszych, jednak tak naprawdę przez większość czasu ja i moi przyjaciele musimy udawać bardzo miłych, dobrodusznych, kulturalnych i cholernie szlachetnych tylko po to, by następnego dnia w Spectator – znanej Nowojorskiej gazecie, która zajmuje się głównie rozpowszechnianiem nieprawdziwych plotek– nazwisko twojej rodziny było wychwalane, a nie na odwrót. Oczywiście państwo Malik już na samym wstępie mieli zagwarantowaną pochwałę, gdyż pozwolili oni urządzić coroczny bankiet w sali balowej znajdującej się na ostatnim piętrze ich pięciogwiazdkowego hotelu. Można wręcz rzec, że znajdowali się oni na wygranej pozycji, no chyba że osiemnastoletni syn Megan i Dereka tego samego wieczoru zostałby przyłapany na zabawie w klubie ze striptizem, co było bardzo prawdopodobne.
Stojąc przy stole wraz z częścią moich przyjaciół, rozglądałam się po eleganckim pomieszczeniu. W sali dominowały głównie trzy kolory, czyli czerwony, złoty i biały, które idealnie ze sobą współgrały. Parkiet zajmował dużo miejsca i był on otoczony stołami, przy których siedzieli rozmawiający goście, konsumując przy tym zdrowe dania przygotowane przez jednego z najlepszych kucharzy. Na scenie, która znajdowała się przy jednej ze ścian, muzykę klasyczną grała czwórka nawet przystojnych mężczyzn.
W pewnym momencie zauważyłam młodą parę siedzącą przy jednym ze stołów. Brunetka zamiast siedzieć na wolnym krześle, postanowiła zająć miejsce na kolanach swojego starszego o rok chłopaka, który popijając ze szklanki whisky ze skupieniem na nią patrzył, przy tym gładząc dłonią jej odsłonięte plecy, co było zasługą pięknej białej sukienki z bardzo, ale to bardzo głębokim rozcięciem. Charlotte Crawford i Harry Styles jak zwykle nie byli zbyt zainteresowani imprezą, gdyż uwagę musieli skupić na sobie, a nim się spostrzegłam oboje zaczęli się całować, albo raczej obściskiwać, przy tym nie zważając na otaczające ich osoby.
-Spójrz na Charlie – powiedziałam do niskiej brązowowłosej Katie, która mimo wysokich szpilek od Louboutina wciąż nie należała do najwyższych osób.
Kiwnięciem głowy wskazałam jej miejsce, gdzie znajdowała się nasza przyjaciółka i przyjaciel, a ich widok spowodował, że Levine z niedowierzeniem pokręciła głową przy tym lekko prychając pod nosem.
-Wiesz, są w końcu zakochani – zaczęła, a ja ożywiona, pośpiesznie jej przerwałam.
-Miłość, to miłość i w miejscu publicznym owszem, można ją sobie okazywać i ja doskonale to rozumiem, bo sama to robię, ale seks najlepiej uprawiać w jakimś dogodniejszym miejscu, a nie w pomieszczeniu gdzie wszyscy na ciebie patrzą. Ale najwidoczniej to tylko moje zdanie – dodałam, patrząc na Katherine, która słodko się do mnie uśmiechała.
-Oh, nadchodzą kłopoty – stwierdziła zauważając kogoś za moimi plecami.
Szybko odwróciłam się w kierunku zmierzających do nas osób i na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech gdy obok prawie dwumetrowego Jace’a, zauważyłam o wiele niższego osiemnastolatka z brązowymi zaczesanymi na żel włosami. Na chudej twarzy Louisa, z zapadniętymi policzkami jak zwykle gościł szeroki uśmiech, a w momencie gdy zobaczył, że na niego patrzę zrobił śmieszną minę, przy tym niebieskimi oczami robiąc zeza, co spowodowało, że z trudem powstrzymałam głośny wybuch śmiechem.
Kiedy już znaleźli się obok nas, Lou owinął rękę wokół mojego biodra, po czym przyciągnął do siebie składając namiętny pocałunek, którego za wszelką cenę nie chciałam kończyć. Z moim obecnym chłopakiem było mi dobrze, traktowaliśmy się bardziej jak dwójka najlepszych przyjaciół, a nie jak partnerów, którzy nigdy nie mogli zrobić czegoś złego. Razem byliśmy szczęśliwi i niczego nie udawaliśmy, a to chyba jest najważniejsze w związku, prawda?
-Mówiłaś coś przed chwilą, Nicole? – spytała Katie, nawiązując przy tym do naszej poprzedniej rozmowy.
-Absolutnie nie – odparłam na chwile odrywając się od różowych ust mojego chłopaka, po czym obdarowałam go krótkim pocałunkiem i jak gdyby nic spojrzałam na stojąca naprzeciwko nas Katherine oraz Jonathana.
-Zapewne przerwaliśmy wam prywatną rozmowę – powiedział Louis, zatrzymując przy tym jednego z kelnerów, który serwował kieliszki schłodzonego szampana. Każdemu podał po jednym, po czym uniósł swój w lekkim geście przypominającym wzniesienie toastu i upił z niego łyk.
-Właściwie rozmawiałyśmy o naszych gołąbeczkach – odpowiedziała Katie, ruchem głowy wskazując na wciąż całującą się parę.
-Ciekawe czy uprawiali seks w jakimś nietypowym miejscu. No wiecie, w łazience w jakieś restauracji, kanciapie woźnego w naszej szkole, czy na przykład na blacie w gabinecie od francuskiego.
Cała nasza trójka zdziwiona spojrzała na Jonathana, który popijając swojego szampana przyglądał się Harry’emu i Charlotte. Mój przyjaciel dopiero po chwili zauważył, że wszyscy na niego patrzymy i zdezorientowany nie wiedząc o co chodzi spytał:
-Mam coś na twarzy?
-Co ty masz w głowie, Jace? – zapytał sarkastycznie Louis.
-Uwierz, że nie chcesz wiedzieć – odpowiedziała mu jego była dziewczyna, po czym chwytając swojego chłopaka za rękę, zwróciła się w jego kierunku. – Chodźmy stąd Jace, ich chyba też powinniśmy zostawić na chwilę samych.
Katherine postawiła na stół puste kieliszki od szampanów, a następnie uśmiechnęła się do mnie znacząco i wraz ze swoim chłopakiem poszła na parkiet, gdzie wspólnie zaczęli tańczyć do rytmu wygrywanej przez czterech mężczyzn muzyki.
Katie i Jonathan byli całkowitym przeciwieństwem związku Charlie i Harry’ego. Ci pierwsi byli słodką parą, która prowadziła romantyczny tryb życia co chwile mówiąc sobie „kocham cię”, „jesteś moim światem”, „dla ciebie zrobię wszystko” i wiele innych przesłodkich słów, a Styles i Crawford chyba nigdy nie wyznali sobie miłości. Ich związek polega głównie na przekomarzaniu się i wzbudzaniu w sobie nawzajem zazdrości. Moim skromnym zdaniem to było nieco pokręcone, lecz mimo wszystko między nimi widoczna była chemia, która sprawiała, że nie mogli zakończyć tej zawiłej relacji.
-Mówiłem ci już, że wyglądasz dzisiaj prześlicznie? – spytał Crawford chwytając mnie za biodra przyciskając do swojego ciała. Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów, a z bliska jego niebieskie oczy wydawały się piękniejsze.
-Jakieś milion razy, ale w ogóle mi to nie przeszkadza – odpowiedziałam ożywiona, szeroko uśmiechając się do Louisa, który z zaciekawieniem mi się przyglądał. Jego wzrok skupiał się jednak na moich ustach.
-Jesteś tutaj najpiękniejsza – kontynuował, przy tym w seksowny sposób zagryzając wargę.
-Yhy i co jeszcze?
Lou nic nie odpowiedział tylko złośliwie uśmiechnął się do mnie, a następnie złożył pocałunek na moich ustach. Długo nie musiał czekać na reakcję z mojej strony, gdyż szybko zaczęłam odwzajemniać jego namiętne pieszczoty.
-Nicole, Nicole!
W pocałunku przerwała nam moja ożywiona mama, która niewiadomo skąd pojawiła się tuż obok nas radośnie wykrzykując moje imię. Z Louisem odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni, nieśmiało uśmiechając się do wysokiej blondynki ubranej w obcisłą czerwoną sukienkę.
-Coś się stało mamo? – zapytałam zawstydzona czując jak na moich bladych policzkach pokazują się rumieńce. Nienawidziłam tego, gdyż każdy doskonale wiedział kiedy jestem zażenowana jakąś sytuacją.
-Chodź, musisz się z kimś zobaczyć – oznajmiła ożywiona chwytając mnie za rękę i odciągając od Louisa.
Elisabeth Rodriguez – inaczej moja mama – była roztrzepaną osobą, która miała wiele niespożytej energii. Przed rozwodem z ojcem jej charakter różnił się od obecnego o sto osiemdziesiąt stopni, częściej zachowywała spokój, była poukładana, a na jej twarzy rzadko kiedy można było zauważyć radość. Czy była szczęśliwa z tatą? Nie mam zielonego pojęcia, ale po ich rozwodzie stała się moim zdaniem lepszą osobą. Zaczęła się więcej uśmiechać, spędzać z ludźmi więcej czasu i co najważniejsze poświęcała mi uwagę.
Cały czas trzymając mnie za rękę szłyśmy pomiędzy ludźmi najprawdopodobniej w stronę naszego stolika. Zaczęłam zastanawiać się dlaczego mama jest tak podekscytowana i kogo chce mi pokazać, lecz niestety nic sensownego nie przychodziło mi do głowy.
Serce zaczęło mi mocno dudnić w piersi gdy przy naszym stole zauważyłam dwudziestoośmioletniego mężczyznę z brązowymi włosami. Jak zwykle na jego szczupłej twarzy z zapadniętymi policzkami znajdował się kilkudniowy zarost i mimo wszystko przesłodki uśmiech, który odsłaniał idealne, śnieżnobiałe uzębienie.
Patrząc na Freddericka z trudem mogłam powstrzymać łzy, które natychmiast napłynęły mi do oczu. Widząc go po prawie siedmiu miesiącach wszystkie wspomnienia – radosne jak i te smutne – nagle powróciły.
-Nikki pamiętasz Freddy’ego? – spytała, gdy znalazłyśmy się przy mężczyźnie ubranym w elegancki garnitur. – Oczywiście, że go pamiętasz. Uczył cię przecież angielskiego i pomagał ci z twoją dysleksją – dodała.
Richardson widząc nas podniósł się z krzesła i w delikatny sposób chwycił moją dłoń, całując ją na przywitanie. Przez moje ciało przeszedł dreszcz, a serce ponownie przyśpieszyło. Jego niebieskie tęczówki spojrzały na moją twarz, a ja natychmiast odwróciłam wzrok, starając się nie uronić ani jednej łzy.
-Witaj Nicole, miło cię znowu widzieć – powiedział z ciężkim brytyjskim akcentem.
-Coś mi się nie wydaje – odburknęłam pod nosem.
Nie wiedziałam czy cieszyć się, że go znowu widzę czy po prostu na oczach matki uderzyć go z całej siły w twarz. Targały mną sprzeczne emocje i nie miałam pojęcia na których się skupić: tych dobrych czy tych złych.
-Siądź z nami, skarbie – zaproponowała mama, wskazując mi na wolne miejsce znajdujące się naprzeciwko niej i Fredericka.
-Ale Louis…  – zaczęłam spoglądając przez ramię z nadzieją że mój chłopak znajduje się w miejscu gdzie przed chwilą go zostawiłam.
-Louis poczeka, siądź.
Widząc znaczący wyraz twarzy mamy wiedziałam, że nie ma sensu się z nią kłócić, gdyż i tak zdania nie zmieni. Z niechęcią usiadłam na wolnym miejscu, próbując skupić swój wzrok na wszystkim tylko nie na moim byłym nauczycielu od Angielskiego.
-Czyli pani córka jest w związku z Louisem Crawfordem, jak dobrze zrozumiałem? – zapytał Freddy.
W szybkim tempie schowałam pod stół wypielęgnowaną dłoń, którą zacisnęłam w pięść. Byłam wściekła i jedno niewłaściwe słowo z jego strony mogło spowodować u mnie wybuch gniewu i płaczu.
-Tak, już od ponad trzech miesięcy. Są naprawdę słodką parą i mam nadzieję, że tej dwójce uda się przetrwać razem wszystko. – Słysząc zadowolony głos mamy przewróciłam oczami, czując przy tym na sobie wzrok Fredericka, który na pewno nie był zadowolony ze słów blondynki.
-Kto by się spodziewał – odparł nie kryjąc zdziwienia.
-Niby czemu? – spytałam, spoglądając na mężczyznę, który z zaciekawieniem mi się przyglądał.
W bardzo, ale to bardzo seksowny sposób oblizał swoje wargi i złośliwie się do mnie uśmiechając odpowiedział:
-Uczyłem was rok i jakoś nie zauważyłem by była między wami jakaś chemia. Jednakże skąd ja mogłem o tym wiedzieć, jestem przecież nauczycielem od Angielskiego, a nie od Chemii – dodał ironicznie się śmiejąc, przy tym ukazując widoczne na czole zmarszczki.
Moją mamę najwidoczniej bardzo rozbawiły słowa Freddy’ego, gdyż głośno zaczęła się śmiać. Zażenowana spojrzałam na nią, i w momencie gdy się uspokoiła z powagą spytała mężczyzny:
-Był pan w Londynie, prawda? Nikki mówiła, że to tam pan postanowił się przenieść. Gdzie pan tam pracował i co się działo przez ten czas gdy pana nie było?
-Mamo, przestań – poprosiłam czując się nieswojo. Wydawało mi się, że próbuje ona zrobić z nim jakiś wywiad, a ja nie chciałam się temu przysłuchiwać.
-Wszystko w porządku, kochanie – zwrócił się w moją stronę, używając jak zwykle swojego stałego słowa, które sprawiło, że na moim ciele pojawiła się nieprzyjemna gęsia skórka. – Tak, byłem w Londynie. Pracowałem oczywiście jako nauczyciel w mojej starej uczelni, ale coś sprawiało, że nie mogłem tam wytrzymać. Nowy Jork i Londyn to dwa zupełnie różne światy i nic, po za tym samym językiem ich nie łączy. Największą różnice można zobaczyć między ludźmi. Ci tutaj są bardziej kreatywni, mają milion pomysłów na życie i nie martwią się o to co pomyślą inni. – Dlatego jesteś Brytyjczykiem, pomyślałam w odpowiednim momencie gryząc się w język.
-A teraz co pan będzie robić? Wraca pan do Royal High School? – zaczęła dopytywać, a ja poczułam jak ręce zaczynają mi się trząść. Bałam się usłyszeć odpowiedź, bo wiedziałam, że najprawdopodobniej zepsuje ona mój dobry humor.
-Tak, od jutra znowu będę tam nauczać – odpowiedział kątem oka spoglądając na moją reakcję, której ja sama nie potrafiłam określić.
Byłam przepełniona złością, smutkiem i miałam ochotę rzucić w niego talerzem z sałatką, która znajdowała się przed Freddy’m. Chciałam się rozpłakać i powiedzieć mu, że ma tego nie robić i wrócić tam skąd przyjechał. Od siedmiu miesięcy starałam się zapomnieć o tym co nas łączyło. Przez trzy miesiące próbowałam się jakoś pozbierać, a on tak nagle postanawia ponownie wejść ze swoimi butami w moje życie.
Lecz mimo tej całej frustracji, gdzieś tam – głęboko we mnie – znajdował się choć mały promyk radości.
-Muszę iść się przewietrzyć – odpowiedziałam szybko, czując jak moje serce ponownie zaczęło mocniej bić.
-Wszystko w porządku Nicole? – spytała mama, najprawdopodobniej zauważając moje zdenerwowanie.
-Tak, tak. Po prostu duszno mi się zrobiło.
Nie czekając na jakąkolwiek reakcje z ich strony szybkim krokiem ruszyłam w stronę ogromnego balkonu z pięknym widokiem na Nowy Jork. Opierając się o balustradę zaczęłam głośno oddychać próbując w ten sposób uspokoić swoje nerwy. Niestety wspomnienia zaczęły powracać, a ja z trudem mogłam powstrzymać łzę, która zaczęła spływać po moim policzku.
Gdy rok temu wraz z moimi przyjaciółmi zaczęłam naukę w Royal High School, jak każda nastolatka marzyłam o tym by na szkolnych korytarzach spotkać miłość swojego życia, z którą będę do końca życia. Sądziłam jednak, że „tym jedynym” będzie jakiś uczeń, a nie starszy ode mnie o jedenaście lat nauczyciel języka angielskiego. Frederick Richardson podobał się chyba każdej uczennicy, nie chodziło tylko o wygląd – choć trzeba przyznać, że miał on duże znaczenie – ale sam jego charakter, sposób w jaki prowadził lekcje sprawiało, że każdy był zainteresowany. Był jedynym nauczycielem, który interesował się problemami uczniów i w każdy możliwy sposób starał się im pomóc. I tak właśnie było ze mną.
Rozwód rodziców, a dokładniej brak ojca w domu spowodował, że w szkole zaczęło mi iść gorzej i jak się później okazało głównym tego powodem była dysleksja. Od zawsze miałam problem z poprawnym czytaniem, pisaniem czy skupieniem się, lecz nigdy nie sądziłam, że to wszystko jest przyczyną dysleksji. Freddy widząc, że mimo wielkich starań moje oceny są coraz gorsze porozmawiał z moją mamą i oboje ustalili, że w domowym zaciszu będzie mi pomagał z oswojeniem materiału czyli jednym słowem zostanie moim korepetytorem.
W styczniu dwa tysiące dwunastego roku pojawił się pierwszy raz w moim domu, lecz nasza nauka nie trwał zbyt długo, ponieważ nagle zaczęliśmy się całować – a ja wciąż nie wiem jak do tego doszło. Ustaliliśmy, że o wszystkim zapomnimy i nigdy więcej tego nie zrobimy lecz następnego dnia w szkole, gdy kazał zostać mi po lekcji znowu zaczęliśmy się całować. Nim się spostrzegłam przespałam się z własnym nauczycielem od angielskiego, mając zaledwie szesnaście lat, co można uznać za lekko niestosowne.
Z Freddy’m zostaliśmy parą, jeśli tak można nazwać ciągłe ukrywanie się oraz nie wspominanie o tym nikomu, jednak mimo wszystko byłam z nim szczęśliwa. Oczywiście do momentu aż w sierpniu na spacerze w Central Parku jedna z nauczycielek o mały włos nie przyłapałaby nas na całowaniu. Udało nam się ją przekonać, że spotkaliśmy się przypadkiem i ze sobą tylko rozmawialiśmy, ale wtedy widzieliśmy się po raz ostatni. Aż do końca wakacji nie miałam kontaktu z Frederickiem – nie odbierał telefonu, nie odpisywał na wiadomości, a w apartamencie nigdy go nie było.
Dopiero w szkole otwierając po raz pierwszy swoją szafkę wypadł mi list, w którym wyjaśnił mi, że dla naszego dobra musi w jakiś sposób zakończyć naszą niepoprawną relację i dlatego by ułatwić nam obu życie postanowił wrócić do swojego rodzinnego miasta, czyli Londynu.
-Wszystko w porządku, kochana? – W szybki sposób otarłam wierzchem dłoni łzę spływającą mi po policzku i nie patrząc w kierunku stojącego przy mnie Freddy’ego, skupiałam swój wzrok na nocnej panoramie Nowego Jorku.
-Oczywiście – odpowiedziałam z udawaną radością, przy tym z niedowierzeniem kręcąc głową.
-Nicole, czy… – zaczął lecz szybko mu przerwałam odwracając w jego kierunku głowę i mówiąc.
-Nawet nie waż mi się tłumaczyć. Z dnia na dzień spakowałeś walizki i wyjeżdżając do Londynu, zostawiając mnie samą. Coś ty sobie do cholery myślał?! – krzyczałam zdenerwowana przy tym gestykulując w dziwny sposób rękoma. – Przez kilka dni martwiłam się o ciebie, zastanawiając się czy żyjesz. Chciałam dzwonić do szpitali i sprawdzać czy nic złego ci się nie stało, rozumiesz? – spytałam trochę ciszej, uświadamiając sobie, że ktoś nieproszony może usłyszeć naszą kłótnie. – Gdy przeczytałam ten twój durny liścik, w który wsadziłeś nasze wspólne zdjęcie dniami i nocami zastanawiałam się, co ze mną jest nie tak, że wyjechałeś tak bez słowa. „To był mój błąd” cytuje. Nie Freddy, to nie był tylko twój błąd, to był NASZ błąd – powiedziałam podkreślając to jedno słowo. – Jak głupi dzieciak zakochałam się w dorosłym mężczyźnie, który mnie tylko wykorzystał.
Frederick mimo mojego napadu złości, ze skupieniem przysłuchiwał się temu co mam do powiedzenia i kiedy w końcu skończyłam w delikatny sposób chwycił mnie za nadgarstki, które przysunął do swojej klatki piersiowej. Przez cienki materiał białej koszuli czułam jak jego serce mocno bije, a ręce lekko drgały.
-A zastanawiałaś się kiedyś Nicole jak ja musiałem się czuć? Byłaś dla mnie wszystkim i nie wyobrażałem sobie dnia bez twojego widoku, ale któreś z nas musiało wreszcie zakończyć życie w naszym wyimaginowanym świecie. Musiałem myśleć o tym co by się stało, gdyby ktoś się o tym dowiedział. Najprawdopodobniej za związek z uczennicą nigdy więcej nie mógłbym pracować jako nauczyciel, a gdyby dowiedzieli się, że na dodatek sypiam z szesnastoletnią dziewczyną trafiłbym do więzienia. – Jego głos w porównaniu z moim był przepełniony spokojem. Nigdy nie lubiłam gdy Freddy wyrażał jakoś swoją złość, ale jego opanowanie powodowało u mnie jeszcze większy napad gniewu.
-To dlaczego wróciłeś? – spytałam przyglądając się jego pięknym oczom, które z bliska nabierały kolor niebiesko-zielony.
Richardson oblizał w delikatny sposób wargę i z trudem odpowiedział:
-Starałem się przestać o tobie myśleć, ale nie mogę. – Przez moment zrobił krótką pauzę, czekając na jakąkolwiek reakcje z mojej strony, ale gdy zobaczył, że nie jestem w stanie wydusić z siebie czegokolwiek kontynuował. – Nie potrafiłem bez ciebie żyć, dlatego wróciłem by wszystko naprawić. Jednak widzę, że ty znalazłaś już pocieszenie u kogoś innego. Mimo wszystko sądziłem, że masz lepszy gust i większe wymagania niż Crawford, kochanie.
-Dzięki Louisowi moje życie ponownie nabrało sensu – odparłam pośpiesznie, broniąc swojego obecnego chłopaka. – Gdy ty wyjechałeś byłam zdruzgotana i załamana, na nic nie miałam ochoty. On sprawił, że ponownie poczułam się jak księżniczka z bajki, a nie jak zwykły śmieć, którym można się zabawić – dodałam wyrywając dłonie z jego uścisku.
-Myślisz, że tym właśnie dla mnie byłaś? Jesteś w olbrzymim błędzie Nicole, bo nigdy nie kochałem kogoś tak mocno jak ciebie.
W momencie gdy chciałam odpowiedzieć coś Freddy’emu na tarasie widokowym nagle pojawił się Louis. Z przyzwyczajenia cofnęłam się jeden krok do tyłu, rękoma wycierając policzki.
Udając, że nic złego się przed chwilą nie wydarzyło, uśmiechnęłam się do Crawforda, który jedną ręką objął mnie w pasie i do siebie przyciągnął.
-Miło mi pana znowu widzieć – przywitał się miło Lou, ściskając dłoń naszego nauczyciela.
-Mi ciebie też Louis. Wszystko u ciebie w porządku? – spytał z grzeczności, choć w jego oczach brakowało jakiegokolwiek zainteresowania.
-Jak widać – odparł szczęśliwy całując mnie w policzek, co spowodowało, że uśmiech z twarzy Fredericka natychmiast zniknął. – Słyszałem od Elisabeth, że od jutra znowu będzie nas pan uczył.
-Tak, tak – odparł roztargniony. – Nie będę wam przeszkadzać, noc jest jeszcze młoda, więc się zabawcie – odparł lekko się śmiejąc.
-Dziękujemy – powiedział miło Louis.
Uwielbiałam w nim to, że przy dorosłych umiał zachowywać się bardzo przyzwoicie. W porównaniu z jego starszym bratem Chuckiem nigdy nie mówił nic niestosownego i zawsze zachowywał klasę.
-I nie pozwól nigdy odejść swojej dziewczynie, Louis.
Mój chłopak ze zmarszczonymi brwiami spojrzał na odchodzącego Freddy’ego, który z rękoma w kieszeniach wszedł z powrotem do pomieszczenia gdzie odbywał się bankiet.
-To było dziwne – rzekł, spoglądając na mnie. Najprawdopodobniej zauważył, moją minę, gdyż spytał: - Wszystko dobrze, Nikki?
-Tak. – Sztucznie uśmiechnęłam się do Lou nie chcąc go niczym martwić, poza tym nie wiedziałabym jak mam mu wyjaśnić moją relację z dwudziestoośmioletnim nauczycielem angielskiego.
Nikt oprócz mnie i Fredericka nie wiedział o naszym dawnym związku i miałam wielką nadzieję, że żadna osoba  się o tym nigdy nie dowie.
-Na czym to nam wcześniej przerwano? – spytał szeroko się uśmiechając , składając na moich ustach słodki i bardzo namiętny pocałunek, który spowodował, że przez chwilę przestałam martwić się o to, że po siedmiu miesiącach wróciła osoba, na której kiedyś bardzo mi zależało.
***
Stojąc przy szwedzkim stole znajdującym się pod jedną ze ścian szukałam wśród wielu srebrnych tac czegoś do zjedzenia. W końcu zauważyłam przepysznie wyglądającą sałatkę z kurczakiem i w momencie gdy zaczęłam nakładać ją na talerz obok mnie pojawiła się niewysoka brunetka.
-Nicole, widziałaś gdzieś Harry’ego? – spytała Crawford rozglądając się nerwowo po sali. – Nie mam pojęcia gdzie on jest.
To słodkie, że tak się o niego martwi, pomyślałam biorąc do ręki kieliszek szamana, próbując przypomnieć sobie gdzie ostatnim razem widziałam Stylesa.
-Hmm... Nie jestem stuprocentowo pewna, jednak wydaje mi się, że widziałam go razem z Zaynem i Chuckiem na balkonie. Jeśli chcesz mogę pójść z tobą sprawdzić – zaproponowałam uśmiechając się do najlepszej przyjaciółki.
Charlie kiwnęła potakującą głową, więc odstawiłam talerz z jedzeniem z powrotem na szwedzki stół i zanim ruszyłyśmy pośpiesznie opróżniłam zawartość kolejnego już kieliszka.
Gdy weszłyśmy przez przeszklone drzwi na balkon – a właściwie ogromny taras na samym szczycie budynku – uderzyła w nas fala chłodnego, marcowego powietrza, który w czasie mojej rozmowy z Frederickiem nie dawał mi się tak we znaki. 
Obok dwóch ozdobnych drzew w kamiennych donicach stojących tuż pod przeszkloną balustradą stał opierający się o poręcz Harry, który w jednej ręce trzymał na wpół spalonego papierosa, natomiast drugą odgarniał swoje kasztanowe loki, które z powodu mocnego wiatru opadały na jego oczy. Po jego prawej stronie stał Zayn, który mamrotał coś pod nosem, co chwile przykładając do swoich pełnych warg papierosa. Tuż za nim górowała wysoka sylwetka Chucka – który oczywiście także palił – jednak wydawał się on ignorować dwóch pozostałych nastolatków, gdyż wzrok wlepiony miał w panoramę miasta,
-Możemy równie dobrze wyjść teraz, nikt nawet...
-Gdzie wyjść? – przerwała Charlie podchodząc bliżej i patrząc wyczekująco na Zayna by dokończy swoje zdanie, jednak ten przewrócił tylko oczami i odwrócił się do nas plecami.
Starszy Crawford zgasił papierosa na poręczy i odwrócił się w naszą stronę zakładając łokcie na balustradę.
-Nie twoja sprawa, siostrzyczko – uśmiechnął się do niej tym swoim uśmiechem pod tytułem za-dużo-wypiłem-ale-i-tak-będę-pił-dalej, po czym zaśmiał się cicho pod nosem.
Trudno mi było ukryć rozbawienie, ponieważ zawsze śmieszyły mnie pijane osoby, a nic już na to nie poradzę, prawda?
-Harry? – spytała moja przyjaciółka patrząc na swojego chłopaka, który również skończył już palić.
Ten oblizał tylko wargi, zerkając na Zayna, ewidentnie nie wiedział, czy może powiedzieć jej prawdę, czy raczej skłamać.
Malik w końcu raczył na nas spojrzeć, a właściwie to tylko na Charlie, która stała bliżej chłopaków niż ja.
-Idziemy do klubu, okej? – wyjaśnił zaciskając szczękę z poirytowania, kiedy Charlotte podeszła do Harry'ego, obejmując go w pasie i kładąc głowę na jego piersi. On tylko przyciągnął ją bliżej siebie i złożył szybki pocałunek na jej czole.
-Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że zabierasz ich do TEGO klubu, który najwyraźniej należy do twojej dziennej rutyny, bo nie pamiętam dnia, w którym cię tam nie było – powiedziała równie jadowitym tonem, co Zayn wcześniej, uśmiechając się do niego złośliwie.
Zauważyłam, że Harry miał przymknięte oczy, przytulając się do pleców brunetki kołysał się w przód i w tył, błądząc nosem w jej włosach. Wow, oni naprawdę potrafią okazywać sobie miłość jak normalne pary.
-Wiesz Zayn, może zamiast wydawać pieniądze na te twoje striptizerki i dziwki kupiłbyś sobie porządniejsze ubrania, jak na przykład twój wspaniały przyjaciel Chuck? – spytała z ironią w głosie, na co Malik zacisnął dłonie w pięści, jednak nie spuścił wzroku z Charlie.
Zanim zdążyła wybuchnąć kłótnia pomiędzy tą dwójką odezwał się Harry:
-Charlie ma chyba rację Zayn, może odpuścimy sobie dzisiaj ten klub? – Te słowa wywołały triumfalny uśmiech na twarzy brunetki, która odchyliła głowę całując swojego chłopaka w szyję, po czym splotła swoje palce z jego dłonią, przenosząc ją sobie na biodra.
-Spoko, nie chcesz iść, nie musisz. Zostań tutaj ze swoją dziewczyną, potańczcie z waszymi kochającymi rodzicami, a później nakarmcie się nawzajem babeczkami i popijcie wszystko herbatką.
Zayn przewrócił oczami wyraźnie zdenerwowany faktem, że Styles zrobi wszystko, o co poprosi go Charlie.
-Chuck, ty też nie powinieneś iść. Mama prosiła... żebyśmy byli dziś w domu wcześniej, bo rano wszyscy mamy wstać wcześnie. – Doskonale wiedziałam, że to co właśnie powiedziała moja przyjaciółka było kłamstwem, gdyż Chuck nigdy nie musiał wstawać wcześnie, ale najwidoczniej bardzo jej zależy, aby wyjście chłopaków do klubu ze striptizem nie doszło do skutku. Ale dlaczego obchodzi ją aż tak bardzo...?
-Dobra, niech będzie, ale tylko dlatego, że mają tu moje ulubione whisky.
Chuck podszedł chwiejnym krokiem do swojej siostry, po czym złożył na jej policzku szybki pocałunek i wszedł do ogrzewanego pomieszczenia, a mnie na samą myśl o tym, że mogłabym teraz siedzieć przy stole obok Louisa przeszedł dreszcz.
-Ok, rozumiem. Pieprzcie się wszyscy, ja i tak mam zamiar się dobrze bawić - warknął czarnowłosy 
osiemnastolatek, opuszczając balkon. W momencie gdy przechodził obok mnie usłyszałam jak szepcze – Kurwa mać.
Kiedy już miałam wychodzić, kątem oka zauważyłam Harry'ego, który pochylał się nad Charlie, szepcząc coś z szerokim uśmiechem, na co brunetka zachichotała, a jej chłopak wyciągnął szyję, by złożyć słodki pocałunek w kąciku jej ust. Widok tej dwójki wywołał na mojej twarzy radość.
Odwróciłam się na pięcie i skierowałam z powrotem na salę bankietową zostawiając swoich przyjaciół, dla których aktualnie nic się nie liczyło, oprócz nich, oczywiście.
***
 -Kochanie, twoja mama cie szuka – wyszeptał mi do ucha Louis stojąc za mną.
Odwróciłam się do niego przodem, obejmując ramionami w pasie. Sama nie wiem czemu zrobiłam to akurat teraz, chyba Harry i Charlie rozbudzili we mnie chęć do bycia jak najbliżej Louisa. Chłopak w pierwszej sekundzie nie rozumiał mojego zachowania, jednak nie protestował i przyciągnął mnie do siebie, całując w policzek.
-Wszystko w porządku? – zapytał z troską w oczach, na co przytaknęłam i wyswobodziłam się z uścisku łapiąc go za rękę, by poprowadził mnie do mojej matki. Stała niedaleko wyjścia i ku mojej złości i sama nie wiem czego, obok niej znajdował się nie kto inny jak Freddy.
-Już pan idzie? Zabawa wciąż trwa. – Louis uśmiechnął się do niego, a ja wolałam skupić wzrok na moich szpilkach, które w tym momencie wydawały się najciekawszą rzeczą w pomieszczeniu.
-Niestety, na mnie już pora. Jutro o dziewiątej zaczynam pracę i jeśli się nie mylę, to pierwszą lekcję mamy wspólną, prawda Nicole? – spytał z tym swoim mocno brytyjskim akcentem, na co tylko przełknęłam ślinę.
Nie byłam teraz w stanie zaczynać z nim jakąkolwiek pogawędkę, gdyż wiem, że najprawdopodobniej zaczęłabym na niego krzyczeć. Gdy z mojej strony nie doczekał się żadnego potwierdzenia, mama nerwowo się do niego uśmiechnęła.
-Jeszcze w tym tygodniu skontaktuję się z panem w sprawie tych korepetycji dla Nikki o których rozmawialiśmy. Jak już pan wie, jej dysleksja od pańskiego wyjazdu się nie poprawiła i... – Chrząknęłam
dając jej do zrozumienia, by przestała w końcu gadać i być dla niego taka słodka i uprzejma.
-Oczywiście. Może pani do mnie dzwonić o każdej porze dnia i nocy, jestem do dyspozycji Nicole kiedy tylko zechce. – Spojrzał na mnie, przy tym uśmiechając się do mnie w sposób, który ani Louis ani moja mama nie byli w stanie zrozumieć, ja jednak doskonale go znałam.
Ponownie spuściłam wzrok zauważając, że moje dłonie drżą. Kiedy Freddy w końcu pożegnał się z nami i wyszedł ja wciąż nie mogłam ruszyć się z miejsca.
-Wszystko ok, Nikki? Przecież zawsze lubiłaś z nim lekcje – odparł Louis unosząc mój podbródek, bym na niego spojrzała. Zaśmiałam się nerwowo nic nie odpowiadając. Gdyby tylko wiedział...


Na początku życzymy Wam miłych i udanych Walentynek :) 
Lubię tę rozdział, bo dowiadujemy się o największej tajemnicy Nicole i można także zobaczyć, że sytuacja między Charlie, a Zaynem jest bardzo skomplikowana i oni sami nie wiedzą o co dokładnie w niej chodzi.
Mam nadzieję, że trzeci rozdział spodobał się także Wam i z wielką chęcią zaobserwujecie bloga i - jeśli macie ochotę - zostawicie komentarz :)
Jeśli macie ochotę możecie zadawać w komentarzach pytania do bohaterów oraz do nas, gdy chcecie dowiedzieć się czegoś na temat bloga.
W zakładce "INFORMOWANI" możecie zostawiać swoje blogi lub nazwy twittera, jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach.
Zapraszamy do zakładki "BOHATEROWIE" gdzie możecie zapoznać się z nową postacią - czyli Frederickiem Richardsonem.
ASKI AUTOREK:
Życzymy miłego weekendu, a niektórym przyjemnych ferii :) 
Pozdrawiamy Katherine & Charlotte ♥ 

31 komentarzy:

  1. Ach jaki przecudowny rozdział :) Muszę przyznać że wyszedł wspaniały!
    Nicole i nauczyciel? Robi się coraz ciekawiej i jestem bardzo ciekawe jak to wszystko się potoczy dalej. Mam wrażenie, że Zayn coś odwali. Czekam na kolejny, buźka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG nawet nie wiecie jak sie ciesze, że dodałyście ♥ rozdział jak zwykle mega zajebisty i jest "Klaus" *.* kurde uwielbiam wasze blogi, bo zawsze mają mega ciekawą fabułę ;p romans z nauczycielem why not?? ^^czekam na nexta weny i buziole ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. łooaaahh niezłe te twoje opowiadanie ;*** na prawdę mi się podoba :) masz lekki styl pisania i bardzo ciekawy :)
    omomo ten nauczyciel mi sie nie podoba wkurza mnie xd

    http://darkhopeofloveandpain.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. to genialny blog, należy do moich ulubionych :*

    OdpowiedzUsuń
  5. JEZU KOCHAM TO!!! nie moge sie doczekać :333

    OdpowiedzUsuń
  6. Uuuu ale się dzieje, coraz więcej sekretów heh. Rozdzial jak zwykle zajebisty hihi <3
    ~malpunia

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawy rozdział. Postać Nikki zdecydowanie jest moją ulubioną spośród głównych bohaterek. Oczywiście Joseph Morgan jest moją słabością, więc gify z nim przyśpieszyły bicie mojego serca. Boże, ubóstwiam go *.*
    Czekam na kolejny,
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  8. Po przeczytaniu tego rozdziału nawet nie jestem w stanie określić, której bohaterki, sytuacja najbardziej mnie zaciekawiła. Wszystkie są interesujące i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. :)
    Podoba mi się, że nie ma tu wszystkiego na jedno kopyto, że tak powiem, chodzi mi o to, że każda z bohaterek jest zupełnie od siebie różna i ich historie dzięki temu również są różne, choć każda ma jakiś tam sercowy dylemat. :)
    Fajne, czekam na kolejny rozdział. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam czytać Waszego bloga, rozdziały są długie, napisane tak, że bardzo dobrze się je czyta :) Co do rozdziału, to podoba mi się i to bardzo. Jestem w ogromnym szoku, że Nikki była związana z dużo starszym od siebie mężczyzną, który był jej nauczycielem. Cieszę się, że dodałyście Josepha Morgana jako Fredericka, ponieważ uwielbiam tego aktora, a postać Fredericka jest bardzo podoba do postaci jaką Joseph grał w pamiętnikach wampirów, przez co uwielbiam Was jeszcze bardziej! :)
    Czekam z niecierpliwością i życzę dużo pomysłów na nowe rozdziały, Di.x

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam wątki romansu nauczyciela z uczennicą, cieszę się, że takowy wprowadziłyście :D Ciekawe jak się potoczy dalsza część ich "zakończonego romansu".

    OdpowiedzUsuń
  11. Historia Nicole jest baardzo ciekawa, romans z nauczycielem, kto by pomyślał...Poza tym gra go Joseph Morgan, więc w sumie nie ma się co dziwić dziewczynie :) Akcja z Charlie i Zayna była super, nikt inny nie wiedział o co im chodzi, tylko oni sami. Myślę, że Charlotte nie chciała by głównie Malik nie szedł do tego klubu, nie tylko Harry. Mam nadzieję, że to nie będzie oczywista budowa: Harry dowiaduje się o zdradzie---> Charlie uświadamia sobie, że kocha tylko jego---> błaga go o wybaczenie---> on jej wybacza i znów są razem, bo szczerze mówiąc, zawiodłabym się. Fajnie by było zobaczyć, jak jednak Charlie zostaje z Zaynem, chłopakiem, który po raz pierwszy w życiu się zakochał i sam do końca nie wie, co to oznacza. To było by takie PIĘKNE <3 Ale dobra, nic nie gadam, bo to nie moje opowiadanie tylko wasze. Czekam z niecierpliwością na kolejny, tym bardziej, że będzie z perspektywy Charlie <3
    Dużo miłości z okazji wczorajszych walentynek, ściskam Aga ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli znasz nasze wcześniejsze opowiadania, to u nas rzadko bywa "typowa rutyna" owszem mamy romans, ale mogę powiedzieć tylko tyle, że zaskoczymy was pewną sytuacją, która wszystko zmieni o 360 stopni. I to dosłownie wszystko, gdyż te wydarzenia wpłyną na całą grupę i jak się okaże nic co dobre nie trwa wiecznie.
      Jeśli podoba ci się to jak Zayn pokochał kogoś pierwszy raz i nie wie co to oznacza, to Niall także powinien cię zainteresować :)
      Katie ♥

      Usuń
  12. Genialny rozdział *.* Spodobało mi się to opowiadanie:) Wybrałyście bardzo fajnych bohaterów ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. a ja nadal nie mogę się doczekać filmiku z nasza blondyneczką ♥
    rozdzial najlepszy jak do tej pory ^^ Jospeh w roli nauczyciela... ahhh...
    nic dodać nic ująć :) czekam na kolejny rozdział no i w sumie chyba tyle..

    OdpowiedzUsuń
  14. No i znów genialny rozdział. ^^

    Ojj coś czuję, że teraz Freddy zamiesza. Już go nie lubię. haha xd
    Ogólnie sama postać Nikki nie przypadła mi do gustu, przynajmniej na razie. Wolę Katie i Charlie, ale bardziej Katie. xd Ale przecież nie można mieć, lubić wszystkiego. xd

    czekam na następny :3

    Ann.

    OdpowiedzUsuń
  15. super rozdział :)


    + zapraszam http://dreamsthatcancometrue.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. wow! nie spodziewałam się takiej akcji, że Nicole miała w przeszłości romans z nauczycielem, ale wydaje mi się, że wyniknie z tego jakiś ciekawy wątek, a przynajmniej mam taką nadzieję. zwłaszcza, że on ma znowu jej dawać korepetycje i mam wrażenie, że on sam nie będzie chciał wcale tak łatwo jej odpuścić. jestem też ciekawa jak w takim razie potoczy się dalej związek Nicole i Louisa, i czy Lou dowie się o jej największej tajemnicy. podobają mi się również relacje między Charlie, a Zaynem i ciekawi mnie co z tego wyniknie, ale znowu strasznie słodko czyta się o niej i o Harry'm, haha pokręcone, jednak to ogromny plus dla opowiadania!
    ogólnie rozdział fajny i jak zawsze bardzo dobrze napisany. piosenka też cudowna, bardzo ją lubię :)
    pozdrawiam, allie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Zaczęłam czytać to opowiadanie wczoraj i dzisiaj skończyłam, naprawdę mnie zaciekawiła ta historia.
    Rozdział jest świetny, nie przypuszczałam, że Nicole kiedyś miała romansik z nauczycielem. Mam nadzieję, że coś dalej z tego fajnego wyniknie.
    Polubiłam chyba najbardziej na obecną chwilę Charlie, uwielbiam jej relację z Harry'm. Oni są tacy sweet, że aż nie mogę. :)
    Pozdrawiam was i życzę wam weny.
    ____
    Zapraszam do siebie na drugi rozdział.

    jedna-twarz-dwa-zycia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Super blog i oczywiscie rozdzial rowniez ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. super, cudowny rozdzial,
    mam pytanie: Bedziecie kontynuowac ten blog www.sick-mad-sad.blogspot.com ? jak tak to kiedy?

    OdpowiedzUsuń
  20. Super rozdział!<3 czekam na dalszy ciąg!<3

    chciałabym cię zaprosić na moje opowiadanie o Demi Lovato ♥ dziękuje kochana za każdy komentarz który dodasz <3 http://let-me-walk-away.blogspot.com/

    xoxo
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetne. Zaczęłam czytać pierwszy rozdział i tak się wciągnęłam, że udało mi się przeczytać trzy na raz i wcale tego nie żałuję. Nie potrafię ocenic, która z głównych bohaterek ma ciekawszy charakter. Każda jest na swój sposób ciekawa i niesie za sobą równie ciekawą historię. Nie jestem w stanie stwierdzić, która sytuacja zaciekawiła mnie bardziej, ale moze troszeczkę jestem za Charlotte i Harrym, no i ... Zaynem. :)

    ---
    Nie zauważyłam zakładki spam, więc bez żadnych streszczeń, napiszę krótko - stworzyłam moje pierwsze opowiadanie i bardzo liczę na opinię innych, więc jeśli miałybyście chwilę to zapraszam, byłoby mi bardzo miło. Adres jest dokładnie taki sam, jak mój nick.
    Aha i czekam na kolejny rozdział u Was! :))
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  22. hekjhehfehfklf - moje uczucia co do rozdziału. Chyba jak do tej pory to jest wasze najciekawsze opowiadanie ;) Moim zdaniem oczywiście

    OdpowiedzUsuń
  23. Jestem zafascynowana wszystkimi waszymi opowiadaniami. Nie da się wyrazić słowami jak wszystkie są świetne, ubóstwiam je i nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  24. koleżanka mi poleciła to opowiadania, mówiąc że jest bardzo świetne i wciągające i musze się z nią zgodzić :) Fabuła jest naprawdę ciekawa i chyba zabiorę się za czytanie waszych innych opowiadan ^^

    OdpowiedzUsuń
  25. jak to możliwe że macie tak mało komentarzy? pamiętam, że za każdym razem gdy coś pisałyście nowego miałyście tych komentarzy nawet po 100 :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mało osób po prostu czyta, albo jak czytają to nie komentują ;c
      no ale trudno ;/
      Katie ♥

      Usuń
  26. To opowiadanie jest świetne! <3
    Będą kolejne rozdziały? Bo ostatni dodany jest 14 lutego, więc?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 4 rozdział jest już dodany od 9 marca, wystarczy wejść na główną stronę...

      Usuń