niedziela, 9 marca 2014

4 rozdział

KAŻDY MA JAKĄŚ SŁABOŚĆ 

Charlie
Royal High School – prywatna szkoła dla osób, których rodzice zarabiają miesięcznie więcej niż pięćset tysięcy. Oczywiście o przyjęciu do tej wspaniałej uczelni nie decydowały same pieniądze, gdyż najważniejsza była nauka – jednak i tak zera na kontach naszych opiekunów odgrywały tu główną rolę.
Uwielbiałam moją szkołę i to nie tylko ze względu na to, że byłam na tym samym roku ze wszystkimi moimi przyjaciółmi, ale także z powodu panującej tam atmosfery. Wszyscy uczniowie szanowali znaną każdemu Elitę z Manhattanu i byliśmy kimś kogo wielbili i dla których byliśmy wyznacznikami stylu czy trybu życia. Chłopcy starali się być tak chamscy i pewni siebie jak mój chłopak oraz jego przyjaciele, a dziewczyny próbowały kopiować nasze style – co oczywiście im się nie udawało, gdyż nie stać ich było na takich projektantów jak Chanel, Givenchy, Prada, Alexander Wang, czy chociażby ubrania projektowane przez moją mamę.
Jak zwykle do szkoły jechałam limuzyną, którą zawsze kierował bardzo przystojny dwudziestosześcioletni Jimmy Cooper, który od prawie czterech lat był prywatnym szoferem pracującym dla mojej rodziny –zawsze zawoził i odbierał z przedszkola Masona, czasem zdarzało się, że gdzieś podrzucił Chucka czy Louisa, ale to moim transportem się głównie zajmował, gdyż z własnego lenistwa i wielkiej niechęci nie zrobiłam prawa jazdy. W pewnym momencie zauważyłam, że powoli zbliżamy się do żelaznej bramy, którą wjeżdżało się na prywatny parking należący do Royal High School.
-Panienko Charlie, za chwilę będziemy na miejscu – poinformował mnie Jimmy, zwracając się do mnie przez specjalny głośnik, gdyż część dla pasażerów oddzielona była specjalną dźwiękoszczelną szybą, która umożliwiała mi i moim przyjaciołom – głownie na myśli mam Harry’ego – miło spędzić jazdę w odosobnieniu.
-Dziękuje Jimmy – odpowiedziałam wciskając odpowiedni guzik, który umożliwiał mi rozmawianie z moim kierowcą.
Głośno westchnęłam poprawiając dłonią sięgającą do połowy ud czerwoną, obcisłą sukienkę od Valentino, którą postanowiłam dobrać do czarnych zamszowych szpilek od Yves Saint Laurent. Cieszyłam się, że w Royal High School nie obowiązywał mundurek, bo gdyby kazano nam go nosić, to ja i moje dwie najlepsze przyjaciółki na pewno byśmy się temu sprzeciwiły, bo przecież nie można być ubranym w to samo, co reszta osób. To jest najgorsza modowa wpadka, nawet gorsza niż sandały i grube skarpety, co czasem można zauważyć u turystów chodzących po Central Parku.
-Dobrze się panienka czuje?
Ponownie usłyszałam zachrypnięty głos Jimmy’ego, który najprawdopodobniej zaciekawiony był moim stanem zdrowia. Możliwe, że z samego rana, gdy jak zwykle Barbara szykowała mu śniadanie oraz podwieczorek, zauważył – najprawdopodobniej jako jedyny – że z nosa zaczęła mi lecieć krew.
-Tak, jest w porządku – rzekłam instynktownie dotykając palcem nosa. Bałam się, że w niespodziewanym momencie ponownie mogłoby mi się coś takiego przydarzyć.
-Poradzi sobie panienka? Może powinniśmy pojechać do lekarza…
-Jestem Charlotte Crawford, ja zawsze sobie radzę – odparłam pośpiesznie mu przerywając.
Jimmy ostatnie chwile  jazdy nic już nie powiedział, a ja przez okno przyglądałam się pojazdom, które mijaliśmy na szkolnym parkingu. Ludzie z Manhattanu mieli specjalne miejsca, które zarezerwowane były dla nas i nikt nie miał prawa ich zajmować – inaczej zapewne spotkaliby się z gniewem któregoś z chłopaków.
Samochody w Royal High School były różne, zwykle można było zauważyć lepsze modele BMW, Mercedesa czy Porsche, ale oczywiście te najlepsze i najdroższe samochody należały do naszej dziewiątki, no chyba, że liczymy też Chanel, to wtedy dziesiątki. Uczniowie z uboższych rodzin zwykle z zachwytem przyglądali się niesamowitym pojazdom, o których mogli jedynie pomarzyć.
W momencie gdy Jimmy zatrzymał się na miejscu specjalnie zarezerwowanym dla mojej limuzyny, wiedziałam, że wszyscy będą przyglądać się mi i moim przyjaciołom, którzy jak zwykle czekali już tylko na mnie, gdyż miałam zwyczaj kulturalnie spóźniać się kilka minut.
Brązowowłosy szofer z kilkudniowym zarostem jak zwykle ubrany był w elegancką, białą koszulę i czarne spodnie, zwinnie otworzył mi drzwi. Przed opuszczeniem limuzyny wciągnęłam nosem powietrze, a następnie w powolny sposób wypuściłam ustami przy tym poprawiając kręcone włosy, a następnie wygładziłam delikatnie sukienkę.
Opuszczając samochód z wielką gracją, na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech gdy pod jednym z drzew zauważyłam grupkę moich przyjaciół, a wśród nich Harry’ego, który w swoim codziennym stroju – czyli w niezapiętej na ostatnie trzy guziki koszuli i bardzo obcisłych spodniach – palił papierosa ze skupieniem przyglądając się Niallowi, który coś opowiadał. Jego wzrok po sekundzie przeniósł się na mnie i w tym samym momencie moje serce natychmiast przyśpieszyło. Znałam Stylesa od dziecka, a parą byliśmy już od prawie dwóch lat, a jego osoba wciąż powodowała u mnie przyjemne motylki w brzuchu oraz atak serca. Czy tak miało być już zawsze?
W mgnieniu oka chciałam ruszyć do moich przyjaciół, jednak Jimmy nie pozwolił mi na to, gdyż zwrócił się w moim kierunku:
-Mam na panienkę poczekać czy może mam coś załatwić na mieście?
-Nie, niczego dzisiaj od ciebie nie potrzebuję – odpowiedziałam odchodząc, jednak w połowie drogi zatrzymałam się i odwracając się w kierunku wysokiego mężczyzny dodałam: – Jeśli chcesz możesz tutaj zapalić, Jimmy. Nikt nigdy nie zwraca na to uwagi.
Szofer miło się do mnie uśmiechnął, po czym sięgnął do kieszeni swoich spodni i wyciągnął z nich paczkę papierosów. Widząc to w teatralnym geście przewróciłam oczami, ponieważ naprawdę nie rozumiałam tego fenomenu dotyczącego palenia tego świństwa. To przecież jest jedynie szkodliwe dla zdrowia i podobno bardzo niszczy cerę. Chłopaków to jednak mało interesowało i z chęcią zatruwali się tym dymem, jednak Chanel powinna zainteresować się skutkami palenia, gdyż jej skóra – moim zdaniem oczywiście – nie należała do najczystszych. Jej mama jest kosmetyczką, więc powinna pomóc córce z tym uciążliwym problemem z syndromem powracającego pryszcza, jak to nazywałyśmy z dziewczynami.
Kiedy w końcu dotarłam do moich przyjaciół z każdym się przytuliłam i dopiero na samym końcu podeszłam do Harry’ego, który złożył na moich ustach krótki pocałunek. Następnie objęłam rękoma talię mojego chłopaka, a on swoją rękę położył na moim ramieniu.
-Wiesz, że uwielbiam tą limuzynę? Dużo się w niej działo – Wyszeptał mi do ucha, po czym delikatnie pocałował mnie w czubek głowy.
-Tamta droga do szkoły była…
-Przyjemna – dokończył Styles, który zagryzał swoją wargę, co najprawdopodobniej spowodowane było wspomnieniami sprzed prawie trzech lat, gdy jeszcze nie byliśmy razem. Mimo, że nie byliśmy w związku to Harry’emu nie przeszkadzało by w ciągu prawie półgodzinnej drogi do szkoły odebrać mi… hmm dziewictwo.
Przyglądając się przyjaciołom dopiero po chwili zauważyłam, że nie ma z nami jednej osoby, więc nie zważając na ich rozmowy pośpiesznie zapytałam:
-Gdzie jest Zayn?
Zauważyłam, że Katie, która przed chwilą zajęta była poprawianiem szalika Jace’a zmieszana i poniekąd zdziwiona spojrzała w moim kierunku. Katherine z nas wszystkich potrafiła najlepiej powiązać ze sobą różnorodne fakty i naprawdę byłam w szoku, że jeszcze nie domyśliła się, że mnie i Malika łączy coś więcej niż tylko przyjaźń. Chociaż może już to wiedziała i po prostu nie chciała nikomu o tym mówić?
-Dzwonił do mnie w nocy około pierwszej – zaczął Niall ręką gładząc swój kark. – Pytał się czy nie chciałbym do niego dołączyć, bo jest super impreza i zajebiste kobiety – dodał niepewnie spuszczając wzrok. – Na dodatek był bardzo pijany, ledwo mógł cokolwiek powiedzieć. – Czułam jak zaczyna się we mnie gotować, ponieważ wiedziałam, że Malik nie powinien wybierać się do jakiegoś beznadziejnego klubu ze striptizem. Zapewne nawet nie będzie pamiętać z iloma kobietami się wczoraj przespał.
-Ode mnie rano nie odbierał, więc za pewne ma ogromnego kaca – rzekł Harry od niechcenia, przy tym cały czas rysując coś kciukiem na moim ramieniu.
-Chyba powinniśmy iść już na Angielski, zaraz zaczyna się lekcja – oznajmił Liam wyrzucając na ziemię skończonego papierosa.
Wszyscy w powolny sposób ruszyli w kierunku budynku szkoły przy tym o czymś rozmawiając. Jedynie zachowanie Nicole mnie troszeczkę zdziwiło, gdyż zwykle nie narzekała na naszą pierwszą lekcję, ponieważ uwielbiała zajęcia z Angielskiego, ale dzisiejszego dnia po jej zachowaniu widać było, że idzie do klasy z wielką niechęcią. Nie wiedziałam tylko dlaczego, ponieważ Frederick był zawsze jej ulubionym nauczycielem.
-Zaraz do was dołączę, muszę powiedzieć coś Jimmy’emu – powiedziałam Harry’emu w momencie gdy przechodziliśmy obok mojej limuzyny.
-Będę czekać w klasie – oznajmił całując mnie w czoło, a następnie chowając ręce w kieszeni swoich spodni, szybko dołączył do swojego kuzyna, z którym zaczął o czym rozmawiać.
Kiedy zauważyłam, że moi przyjaciele weszli do środka budynku pośpiesznie wyciągnęłam z kopertówki swój telefon i bez żadnego zawahania wykręciłam znany mi dobrze numer. W głowie liczyłam każdy sygnał i w momencie, gdy naliczyłam ich sześć miałam się rozłączyć, jednak ktoś podniósł słuchawkę.
-Zayn? – spytałam niepewnie, lecz najprawdopodobniej trochę za głośno, gdyż Jimmy, który skończył już swojego papierosa zdziwiony na mnie spojrzał.
-Nie Charlie, tu Cece. Wszystko w porządku? – W słuchawce usłyszałam miły głos starszej kobiety, która tak naprawdę jako jedyny członek rodziny choć trochę interesował się Zaynem.
-Tak, jest dobrze – odpowiedziałam zaczesując za ucho kosmyk włosów, przy tym odwracając się plecami do stojącego niedaleko szofera, który mimo, że nie powinien, przysłuchiwał się mojej rozmowie. – Czy on jest u ciebie?
-Tak – rzekła krótko.
-Będziesz miała coś przeciwko jeśli za godzinę bym przyjechała?
Wiedziałam, że Cecila mi nie odmówi, gdyż uwielbiała moje wizyty. Zwłaszcza, gdy przyjeżdżałam do niej bez Harry’ego, za którym zbytnio nie przepadała. Nie lubiła mojego chłopaka tylko dlatego, że był… no właśnie, moim chłopakiem.
-Oczywiście, że nie słoneczko. Jesteś tutaj zawsze mile widziana.
***
Wchodząc do klasy, w której zawsze obywała się nasza lekcja z języka Angielskiego, jak zwykle moje miejsce znajdujące się tuż przy oknie prowadzącym na dziedziniec, było zarezerwowane i nikt nie próbował mnie podsiąść. Pośpiesznie usiadłam w jednoosobowej ławce i na blacie położyłam notatnik oraz potrzebną książkę, które wcześniej zabrałam ze swojej szafki.
Rozglądając się po dużym pomieszczeniu, w którym – moim zdaniem – znajdowało się zbyt dużo niepotrzebnych rzeczy – przy jednej ze ścian znajdował się mały, podłużny, mahoniowy regał na którym stało wiele książek, z których mogli korzystać uczniowie, ale oczywiście nikt tego nie robił. Na końcu klasy oprócz dwóch metalowych szafek z szufladami, które zamykane były na klucz z powodu znajdujących się tam testów wszystkich uczniów stały olbrzymie regały z książkami, a także stary komputer którego nikt nigdy nie używał, ponieważ nie był on nawet podłączony. Na białych ścianach co chwile zauważyć można było różne obrazy, wszędzie poustawiane były różne doniczki czy wazony z kwiatami. Biurko nauczyciela, na którym zauważyć można było wiele dokumentów i innych niepotrzebnych rzeczy znajdowało się naprzeciwko jednoosobowych ławek ustawionych w równe rzędy.
-Myślisz, że to dobry pomysł Charlie? – Usłyszałam nagle głos siedzącej za mną Nicole, do której instynktownie się odwróciłam.
-Ale co? – spytałam spoglądając na blondynkę i siedzącą obok niej Katie.
-Może wszyscy byśmy teraz stąd poszli. Jakoś nie chcę mi się tutaj siedzieć – odpowiedziała Rodriguez jak zwykle gestykulując rękoma, to był jej zwyczaj, którego mimo wielu prób nie potrafiła się odzwyczaić.
-Ja i tak po tej lekcji wychodzę. – Widząc zaciekawione twarze przyjaciółek dodałam: - Idę do Zayna.
-Do Zayna? – wtrącił się Harry, którego ławka znajdowała się tuż obok mojej. – Odebrał od ciebie telefon? – zaczął dopytywać przy tym jak zwykle w bardzo seksowny sposób żując miętową gumę.
-Dokładnie mówiąc odebrała ode mnie Cece, Zayn jest u niej, więc pojadę sprawdzić jak on się trzyma – odpowiedziałam przy tym patrząc w szafirowe oczy mojego chłopaka, który ze skupieniem przysłuchiwał się temu co mówiłam.
-Chcesz bym jechał z tobą? – spytał w momencie gdy na korytarzu rozbrzmiał dzwonek oznaczający początek lekcji.
-Nie trzeba, poradzę sobie. – Na twarzy Harry’ego zauważyłam lekkie zdziwienie, jednak on nic sobie z tego nie robiąc usadowił się wygodnie na krześle, po czym na okładce zeszytu zaczął coś mazać długopisem. – Ale dziękuję.
Styles nic już nie odpowiedział, a ja tak jak reszta osób z niecierpliwieniem czekałam na pojawienie się pana Richardsona. W momencie gdy nauczyciel wszedł do klasy miło się do nas uśmiechnął, po czym dla przypomnienia niektórym uczniom na tablicy zaczął kredą pisać swoje nazwisko.
-Nazywam się Frederick Richardson, ale większość z was zapewne pamięta mnie z poprzedniego roku. Z pewnych powodów musiałem opuścić Nowy Jork, ale teraz ponownie mogę was uczyć. Mam nadzieję, że nasza współpraca przez ostatnie miesiące będzie należała do tych przyjemniejszych.
-Bardzo – odparła sarkastycznie Nicole, próbując powiedzieć to w taki sposób by nauczyciel tego nie usłyszał.
W momencie gdy brązowowłosy mężczyzna usiadł na swoje miejsce, odwróciłam się do blondynki i szeptem rzekłam:
-Teraz to już w ogóle ciężko mi będzie skupić się na zajęciach. Frederick od tamtego roku bardzo wyprzystojniał, chociaż wtedy też był niczego sobie.
W niebieskich oczach blondynki zauważyłam zdziwienie, jednak Rodriguez nic nie odpowiedziała. Oparłam się o swoje krzesło i z zaciekawieniem zaczęłam przyglądać się nauczycielowi, który przyglądając się klasie mówił:
-Pan Stonem mówił, że na ten tydzień kazał wam przeczytać „Wielkiego Gatsby’ego” Francisa Fitzgeralda, ale jestem pewien, że większość z was nie miała tej książki w rękach, więc daje wam kolejny tydzień na przeczytanie jej i zajmiemy się omówieniem w następnym tygodniu.
Nie przysłuchiwałam się dalszej paplaninie Fredericka, gdyż swoją uwagę skupiłam na jego osobie. Trzeb było przyznać, że Freddy miał atrakcyjną figurę. Jego wzrost na pewno wynosił około sto osiemdziesiąt centymetrów, albo nawet trochę więcej. Włosy naszego nauczyciela nie były lekko kręcone, a kolor po dłuższym przyjrzeniu się nie był brązowy lecz bardziej podchodził on pod brudny blond. Błękitne oczy kontrastują z jego jasną i gładką skórą, która pasuje do jego delikatnej, a jednocześnie męskiej twarzy. Frederick jest przystojny i uczęszczanie na jego zajęcia było najprzyjemniejszą częścią dnia, lecz zawsze zastanawiałam się dlaczego on nie ma dziewczyny. Przecież chyba każda kobieta wzdychała na jego widok, z trudem mogąc przestać podziwiać jego idealne rysy twarzy i wspaniały uśmiech, więc raczej powinien kogoś mieć. No chyba, że miał jakoś kochankę, którą ukrywał przed całym światem, co zresztą mogłoby być możliwe.
***
Jadąc windą do apartamentu należącego do Cecilii Malik – czyli babci Zayna, ze strony ojca – wiedziałam czego najprawdopodobniej muszę się spodziewać. Prawdopodobnie krótkowłosa blondynka ubrana w szlafrok ze wzorami w panterę będzie siedziała na kanapie, w jednej ręce trzymając kolejnego już papierosa, a w drugiej kubek z kawą, gdyż nawet dla niej godzina dziesiąta rano nie była dobrym
momentem na picie whisky.
W momencie gdy winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze drzwi rozsunęły się, a ja niepewnie weszłam do środka rozglądając się po ogromnym mieszkaniu, które urządzone było w bardzo nowoczesny sposób, gdyż oprócz kilku olbrzymich kanap z indyjskimi poduszkami, szklanego stołu, perskich dywanów, kilkunastu obrazów porozwieszanych w każdym możliwym miejscu w apartamencie Cecilii znajdowały się wielo plazmowe telewizory, najlepsze sprzęty do odtwarzania muzyki i wiele barków zapełnionych alkoholem. Babcia Zayna uwielbiała imprezować i nigdy tego nie ukrywała.
Wchodząc w głąb oświetlonego przez okna, które ciągnęły się od podłoża aż do sufitu zajrzałam do połączonej z salonem kuchni z nadzieją, że przy stole zauważę drobną blondynkę, jednak dopiero po
chwili dostrzegłam, że schodzi ona ze schodów, które prowadziły na piętro. Nawet robiąc tak codzienną czynność i ubrana zwykły szlafrok wyglądała bardzo elegancko.
-Witaj Charlotte – przywitała się miło, przy tym zaciągając się papierosem.
-Witaj Cece – odpowiedziałam miło, uśmiechając się do będącej mojego wzrostu blondynki z dużymi brązowymi oczami, przypominającymi te u Zayna.
-I jak tam u ciebie, słonko? – spytała siadając na jedną z kanap, po czym włączyła telewizor znajdujący się naprzeciwko.
-Dobrze, czy Zayn… - zaczęłam, lecz ona pośpiesznie mi przerwała ręką wskazując bym usiadła obok niej.
-Jest w swojej sypialni i śpi, więc nic się nie stanie gdy spędzisz trochę czasu ze starszą kobietą, która czasem potrzebuje towarzystwa.
Złośliwie chciałam odpowiedzieć, że od momentu gdy pięć lat temu zmarł jej mąż, co chwile ma jakieś towarzystwo, jednak powstrzymałam się i jak gdyby nic usiadłam obok niej.
Twarz pięćdziesięciodwuletniej kobiety była bardzo delikatna – zupełnie nie podobna do jej syna Dereka – ale z powodu starości dojrzeć już można było zmarszczki. Mimo dojrzałego wieku Cece zachowywała się tak jakby miała trzydzieści lat mniej; często chodziła na jakieś imprezy, lubiła przygody na jedną noc, z chęcią wykorzystywała facetów, uwielbiała spożywać alkohol i z Harry’m czasem uważaliśmy, że na pewno nie raz wciągała kokainę lub amfetaminę. Czyli robiła to co każdy członek rodziny Malik.
-To dziwne, że przyszłaś tu bez Harry’ego – rzekła z zaciekawieniem mi się przyglądając. – Zawsze jesteście nierozłączni, czyżby wasza szaleńcza miłość się skończyła i wreszcie zrozumiałaś, że to z moim wnukiem powinnaś być, a nie ze Stylesem? – dodała z nadzieją w głosie, powodując u mnie lekką złość.
Cecilia nie lubiła mojego chłopaka i nigdy tego nie ukrywała, a nawet przy Harry’m często powtarzała, że to Zayn bardziej na mnie zasługuje, a nie on.
-Nie, Cece – odpowiedziałam próbując powstrzymać swój napad gniewu. – Jesteśmy szczęśliwi, po prostu chciałam porozmawiać z Zaynem, sam na sam.
-Jesteś jeszcze młoda Charlie, ale wielu rzeczy nie rozumiesz – stwierdziła gasząc papierosa w kryształowej popielniczce. – Miłość nie polega na tym by być z kimś kto ci się podoba, tylko by być z osobą, z którą łączy cię jakaś więź.
-Sugerujesz, że z Harry’m nie łączy mnie żadna więź i od prawie dwóch lat jestem z nim dlatego, że ma ładną buźkę? – odparłam najprawdopodobniej trochę za ostro.
-A potrafisz powiedzieć, że go kochasz? – spytała złośliwie się do mnie uśmiechając.
Zmieszana zachowaniem Cece nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć. Moje uczucia względem Harry’ego i innych ludzi nie powinno ją interesować. Ma własne życie i to nim powinna się interesować.
-Pójdę już do Zayna. Po tych słowach podniosłam się z kanapy i szybko ruszyłam do sypialni, w której Zayn bardzo często spał, gdy zamiast czasem wracać do domu przychodził do swojej babci, która jako jedyna tak naprawdę go kochała. Państwo Derek i Megan Malik nigdy nie poświęcali mojemu przyjacielowi uwagi, jedynie Cece próbowała stworzyć mu normalny dom.
Otwierając dzwi do sypialni na końcu korytarza moim oczom ukazał się Zayn śpiący na dwuosobowym łóżku. Jego ubrania leżały rozrzucone po podłodze i to samo było z portfelem oraz papierosami, które walały się przy jednym z foteli. Schyliłam się, by je podnieść i ułożyłam je na szafce nocnej tuż obok śpiącego chłopaka. Kiedy składałam jego ubrania i kładłam na jednej z mahoniowych szafek usłyszałam za sobą zachrypnięty i bardzo zmęczony głos:
-Charlie? Co ty tu robisz? – pośpiesznie się odwróciłam, patrząc na Zayna opierającego się na łokciu. Wolną dłonią przetarł oczy, podnosząc się do pozycji siedzącej, przez cały czas nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Ja... Martwiłam się o ciebie – powiedziałam opierając się plecami o komodę stojącą po jednej stronie łóżka.
Chłopak zmarszczył brwi, jednak nic nie odpowiedział, chcąc bym to ja kontynuowała rozmowę. Niepewna co mam powiedzieć, zagryzłam wargę spuszczając wzrok na swoje buty.
-Wczoraj wieczorem... Wiem, że to wyglądało, jakby zależało mi tylko aby Harry i Chuck nie szli do tego klubu ze striptizem... Ale tak naprawdę chciałam coś jeszcze powiedzieć… – wymamrotałam bawiąc się palcami.  Słyszałam, jak Zayn odsuwa kołdrę i stawia stopy na podłodze, jednak nie wstał z łóżka.
-Co dokładnie chciałaś powiedzieć? – spytał, a ja odważyłam się spojrzeć mu w twarz.
Siedział na skraju łóżka w samych bokserkach, łokcie oparte miał na kolanach, a oczy skupione na mnie. Przełknęłam cicho ślinę po czym rzekłam:
-Żebyś też tam nie szedł, bo nie chcę, byś pieprzył się z innymi.
Między nami zapanowała kilkusekundowa cisza, która w tym momencie wydawała się dla mnie wiecznością.
-Jesteś o mnie zazdrosna? – spytał z nutką sarkazmu, a zarazem radości w głosie.
Westchnęłam głośno wymijając jego łóżko, po czym podeszłam do oszklonej ściany, opierając się o marmurową kolumnę i wlepiając wzrok w panoramę miasta.
-To i tak nieistotne skoro noc minęła i zapewne zdążyłeś się już z kimś przespać – odpowiedziałam nie odwracając się.
-Nie spałem z nikim, Charlie. Wiesz dlaczego? Bo nie mogłem przestać o tobie myśleć – usłyszałam cichy głos Zayna za plecami. Jego dłonie delikatnie dotknęły moich bioder, przyciskając je do swojego ciała stojącego tuż za mną. Po chwili przeniósł je trochę wyżej, przytulając mnie do siebie. Moje serce natychmiast przyspieszyło, jednak wyrwałam się z uścisku omijając chłopaka i stając na bezpiecznej odległości. Zauważyłam jego zdziwione spojrzenie, więc oblizując wargi powiedziałam:
-Nie, Zayn. Nie możesz od tak mnie przytulać. To... złe. Musimy to zakończyć. – Na jego twarzy zagościł złośliwy uśmiech dodający mu uroku. Westchnęłam kręcąc z niedowierzeniem głową. – Proszę bardzo, możesz mieć ten swój śliczny uśmiech na twarzy, piękne oczy, perfekcyjne kości policzkowe, super sylwetkę i śliczne perfumy, ale ja i tak więcej się z tobą nie prześ...
Nie zdążyłam dokończyć zdania, ponieważ Zayn szybko do mnie podszedł przywierając swoje usta do moich. Zszokowana chciałam zaprotestować i odepchnąć go od siebie, jednak on przeniósł swoje dłonie na tył moich ud, zmuszając mnie do oplecenia nogami jego bioder. Bez trudu trzymał mnie na rękach kierując się w stronę łóżka, na którym stanowczo mnie położył, nie odrywając swoich ust ani na sekundę. Jedną ręką szukał czegoś w szafce nocnej znajdującej się obok łóżka, a drugą powoli unosił moją sukienkę.
Sekundę później w pokoju rozbrzmiał mój telefon. Położyłam dłonie na klatce piersiowej Zayna odpychając go lekko od siebie, co spowodowało że zacisnął szczękę, jednak nic nie powiedział. Pośpiesznie poprawiłam strój wyjmując dzwoniące urządzenie z mojej torebki.
Harry.
-Hej skarbie. Nie chciało mi się siedzieć w szkole, więc wróciłem do domu i tak sobie pomyślałem, że może mogłabyś do mnie wpaść – zaproponował swoim zachrypniętym głosem, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
Odchrząknęłam cicho zerkając na pytające spojrzenie Zayna siedzącego na łóżku.
-Wpadnij do nas kochanie! Potrzebuję twojej pomocy przy wyborze koloru ścian w pokoju dziecięcym dla Beyonce i Jaya-Z! – usłyszałam mamę Harry'ego, która najprawdopodobniej siedziała obok swojego syna na kanapie pracując nad projektami wnętrz.
Uśmiechnęłam się pod nosem, zawsze lubiłam Daisy.
-Ok, zaraz będę – odpowiedziałam, po czym pożegnałam się z Harry'm i rozłączyłam odwracając się z powrotem do Zayna.
-Niech zgadnę, twój pan chce cię przy sobie bo mu nudno, więc ty biegniesz do niego w podskokach – powiedział sarkastycznie z zaciśniętymi ze złości pięściami.
 Nic nie odpowiedziałam podchodząc do lustra i wyciągając z torebki szminkę, by po chwili poprawić swój makijaż.
-Harry to mój chłopak, doskonale o tym wiesz. Ale nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że pary, w tym również my, mają to do siebie, że lubią się ze sobą spotykać i spędzać razem czas. Czyli coś, co mam zamiar za chwilę zrobić – wyjaśniłam złośliwie poprawiając włosy.
Widziałam, że czarnowłosy chce coś jeszcze dodać, więc szybko wtrąciłam:
-Do zobaczenia, Zayn.
Opuściłam pokój słysząc głośny huk, spowodowany najprawdopodobniej uderzeniem ręki o ścianę, oraz wiązankę przekleństw, wykrzyczanych przez chłopaka.
***
Wchodząc do dużego i przestronnego salonu państwa Styles, nie zdziwiłam się gdy na jednej z dwóch kanap zauważyłam brązowowłosą kobietę, która nawet w codziennym stroju – zwykłej koszulce i dresach – wyglądała naprawdę ślicznie. Daisy – czyli mama Harry’ego – ze skupieniem przygryzała ołówek, którym po chwili poprawiła projekt nowego domu najprawdopodobniej dla Beyonce, Jaya-Z i ich córeczki Blue Ivy.
-O, Charlie już jesteś – powiedział nagle Thomas, który wyłonił się z kuchni w ręce trzymając dwa kubki, w których najprawdopodobniej znajdowała się kawa. Mężczyzna, którego kolor włosów był prawie taki jak u Harry’ego, ubrany był w elegancki garnitur. Jako prawnik codziennie musiał ubierać się w taki właśnie sposób i poniekąd byłam zdziwiona, gdyż zwykle o tej porze Thomas był już w swoim biurze i dyskutował ze swoimi klientami o tym w jaki sposób wytłumaczyć sędziemu, że przypadkiem prowadzili samochód pod wpływem alkoholu przy tym będąc odurzonym jakimiś narkotykami.
-Witaj Thomas – przywitałam się miło, uśmiechając się do wysokiego mężczyzny, z którym ruszyłam w kierunku kanap, gdzie pracowała jego żona.
-Cześć kochanie – odparła kobieta w momencie gdy znalazłam się naprzeciwko niej. – Harry powinien zaraz przyjść – dodała spoglądając na mnie swoimi mocno brązowymi oczami, przy tym zabierając od męża kubek z gorącym napojem.
-Nad czym tak pracujesz? – spytałam tak naprawdę tylko z grzeczności, gdyż w ogóle nie przysłuchiwałam się temu co mówi mama mojego chłopaka.
Swoją uwagę bardziej skupiłam na całym pomieszczeniu, które tak naprawdę mogłabym nazwać swoim domem, ponieważ bywałam tu praktycznie codziennie – chociażby na pięć minut. Oprócz dwóch długich kanap w jasnych odcieniach brązu i szklanego stołu w salonie znajdowały się ogromny telewizor, różne kwiaty stojące przy olbrzymich oknach oświetlających to pomieszczenie oraz jakieś rzeźby, które Daisy sama zaprojektowała. Najbardziej interesującym przedmiotem moim zdaniem był ogromny czarny fortepian, z którego głównie korzystał Niall, gdyż jako jedyny posiadał muzyczny talent. Od rodziny Harry’ego wiem, że on też potrafił grać na tym instrumencie, jednak zawsze gdy prosiłam go by coś zagrał odpowiadał, że nie umie oraz, że mu się nie chce.
Z moich rozmyśleń oderwał mnie zdenerwowany głos Daisy, która odparła:
-Harry, mógłbyś ubrać jakąś koszulę. – Mój wzrok instynktownie pognał w kierunku mojego chłopaka, który schodził ze schodów prowadzących na pierwsze piętro. Harry wyglądał tak samo jak dzisiejszego ranka, gdy widziałam go przed szkołą, lecz teraz jego klatka piersiowa była całkowicie odsłonięta, gdyż nie miał na sobie żadnej koszulki.
-Mieszkam z tobą już osiemnaście lat i powinnaś się chyba przyzwyczaić do tego, że lubię chodzić bez bluzek – rzekł uśmiechając się szeroko do swojej mamy, która z niedowierzeniem pokręciła głową.
-O tym, że lubisz paradować nago doskonale wiem, ale nienawidzę gdy pokazujesz mi te swoje tatuaże – odpowiedziała dłonią wskazując na jego sylwetkę, pokrytą w większości czarnym tuszem. Sama nie byłam w stanie powiedzieć ile tatuaży dokładnie posiada.
-Tata jest praktycznie cały pokryty tatuażami i jakoś ci to nie przeszkadza – odparł lekko poirytowany, siadając obok mnie i oplatając swoją dłoń wokół mojej talii, co spowodowało, że automatycznie wciągnęłam brzuch.
-Thomas jest dorosły i zrobił je gdy był już dojrzały, a nie gdy miał osiemnaście lat – powiedziała ze spokojem, przytulając się do swojego męża, który z uśmiechem na twarzy przyglądał się naszej dwójce, a po chwili swojej żonie i tak w kółko.
-To twoim zdaniem ile lat trzeba mieć by być dorosłym? Bo moim zdaniem osiemnaście lat to wystarczająco.
Czułam jak serce Harry’ego zaczyna szybciej bić. Może i jego ton był spokojny, ale wiedziałam, że tak naprawdę jest zdenerwowany słowami swojej mamy, gdyż nigdy nie lubił poruszać z nią takich tematów. Mój chłopak zawsze robił to na co miał ochotę i zazwyczaj w momencie gdy Daisy mówiła, że ma za dużo tatuaży, następnego dnia przychodził z nowym.
-Wiek to tylko liczba Harry i dla mnie zawsze będziesz dzieckiem. Dlatego nie chcę byś w tak młodym wieku oszpecał swoje ciało. Teraz może ci się to wydawać głupie, ale zrozumiesz to dopiero gdy sam będziesz ojcem.
Daisy wiedziała, że tymi słowami zakończyła wymianę zdań ze swoim synem, więc z dumą podniosła się ze swojego miejsca zostawiając nas samych. Uwielbiałam panią Styles, ponieważ zawsze była odpowiedzialna, rozsądna i każdemu – dosłownie każdemu – chciała pomóc. Oczywiście jest też bardzo rozrywkową osobą i bardzo miło spędza się z nią czas.
-I jak z Zaynem? Wszystko z nim w porządku? – spytał Harry, przy tym jak zwykle żując miętową gumę, która mieszała się z zapachem papierosów. Spoglądając na brązowowłosego chłopaka szeroko uśmiechnęłam się do niego. Miałam ochotę złożyć na jego pięknych ustach pocałunek, lecz w odpowiednim momencie się powstrzymałam przypominając sobie, że naprzeciwko nas siedzi Thomas.
-Dobrze. Upił się wczoraj, zresztą jak zwykle – odpowiedziałam przy tym czując mocniejsze bicie mojego serca, co było spowodowane wydarzeniami, które miały miejsce dzisiejszego ranka gdy byłam z Zaynem. Coraz częściej miewałam wyrzuty sumienia spowodowane tym, że mam romans z Malikiem, ale mimo wszystko nie potrafiłam zakończyć tego gówna i sama nie wiedziałam dlaczego tak było.
-Nudno było bez ciebie w szkole – wyszeptał mi do ucha Harry, przy tym kładąc dłoń na moje udo. – Wciąż myślałem tylko o tej twojej seksownej sukience – dodał w powolny sposób przesuwając rękę ku górze.
Czując się niekomfortowo z myślą, że Thomas – który zapatrzony był w swój telefon - w każdej chwili może zobaczyć co robi jego syn, w dyskretny sposób zmieniłam pozycję, co niezbyt spodobało się Stylesowi który głośno westchnął.
-Wciąż uważam, że to słodkie iż zrobiłeś sobie tatuaż z moim inicjałem – oznajmiłam, szybko zmieniając temat. Moje słowa jednak były prawdą, gdyż bardzo podobało mi się to, że na lewym ramieniu Harry postanowił wytatuować sobie Ch, które oznaczało moje imię. Niektórzy ludzie mogli uznać to za wielką głupotę, gdyż w każdej chwili nasz prawie dwuletni związek mógłby się zakończy, ale dla mnie to było kochane. Najsłodszą rzeczą w tym wszystkim było to, że Harry zrobił go sobie w naszą pierwszą rocznicę, co było jedną z wielu niespodzianek zaplanowanych na tamten dzień. Kto by się spodziewał, że Harry Styles, który zwykle jest największym dupkiem, posiada również romantyczną stronę? No właśnie, nikt.
***
Wracając popołudniu do domu miałam wielką nadzieję, że w spokoju będę mogła spędzić czas, jednak godzina trzecia popołudniu to był ulubiony moment Chucka na zaczęcie przyjacielskiej popijawy z niejakim Anthony’m Hillem – na którego wszyscy mówili Tommy, gdyż preferował on bardziej swoje drugie imię niż pierwsze.
Wchodząc do apartamentu nie zdziwiłam się gdy zauważyłam na kanapie dwójkę dwudziestojednoletnich mężczyzn grających w jakieś gry na x-boxie. Wielkim szokiem było dla mnie to, że obok nich siedział Zayn, który mimo, że w momencie gdy go odwiedziłam miał strasznego kaca, to teraz popijał ulubione whisky Charlesa.
Podchodząc do nich bliżej zauważyłam, że na schody wchodziła Barbara, która mówiła coś pod nosem. Najprawdopodobniej marudziła, gdyż nie przepadała za odwiedzinami krótko obciętego brązowowłosego mężczyzny, który mieszkał na Brooklynie. Sama nie przepadałam za całkowicie wytatuowanym Tommy’m, gdyż był on jedynie obleśnym narkomanem, który uwielbiał odwiedzać nasze mieszkanie, tylko dlatego by się najeść, przespać i wypić jakiś dobry alkohol. Przy okazji zawsze namawiał Chucka do tego by posprzedawał z nim trochę narkotyków „ludziom z wyższych sfer”, a jego stałą klientką była oczywiście Megan Malik, ale niestety nie byłam pewna czy mojemu bratu płaciła w gotówce czy może w czynach.
-Witaj maleńka – odparł Hill, który całą wytatuowaną dłonią zaczął gładzić swój kilkudniowy zarost. Zazwyczaj lubiłam gdy ktoś tak robił, lecz w jego przypadku wyglądało to nie za fajnie, zwłaszcza że ubrany on był w za dużą bluzę, jakieś dresy, a na pokryte czarnym tuszem palce nałożone miał różne podrabiane sygnety.
-Po co go tu zaprosiłeś, Chuck? – spytałam brata z niechęcią spoglądając na Tommy’ego, który ze złośliwym uśmieszkiem przyglądał mi się od góry do dołu. Czułam na sobie także zaciekawiony wzrok Zayna, lecz z powodu nieprzyjemnej atmosfery panującej między nami, udałam że go nie widzę.
-To mój przyjaciel – odparł niewzruszony wypijając resztkę alkoholu ze szklanki.
-On mieszka na Brooklynie, w jakieś spelunie. Upadłeś na samo dno Chuck, twoje dziwki są już lepsze niż on – rzekłam dumna odwracając się na pięcie i ruszając w kierunku kuchni.
Cały dzień nic nie jadłam i jedyne czym teraz mogłam zapchać brzuch była zimna woda, która na pewno znajdowała się w mojej lodówce, gdyż Barbara każdego ranka chodziła do sklepu i kupowała ten napój. Chłodna woda ostudziła mój organizm, który natychmiast przestał upominać się o jedzenie. Po wypiciu prawie połowy zawartości butelki ponownie schowałam opakowanie do lodówki i podskoczyłam ze strachu w momencie, gdy za drzwiczkami zauważyłam Tommy’ego.
-Masz może pożyczyć jakiś hajs? Wiesz, że ci oddam, kotku.
Na jego czole zauważyłam lekkie kropelki potu, a jego twarz była blada. Najprawdopodobniej był na głodzie, pomyślałam przypominając sobie jak pewnego dnia Chuck przyprowadził go do naszego mieszkania gdy cały roztrzęsiony ledwo mógł siedzieć, przy tym cały czas wymiotował.
-Nie dam ci na narkotyki – odparłam twardo. – Wylecz się z tego gówna, zacznij zarabiać jak normalny człowiek, przestań wyłudzać od ludzi pieniądze.
-Charlotte! – powiedział ostro, podchodząc do mnie tak, że moje plecy dotykały lodówki uniemożliwiając mi odejście. – Daj mi chociaż na jedną działkę. Już nie wytrzymam.
-Nie – odpowiedziałam. – Mam ci to przeliterować Tommy? N-i-e. A może powiedzieć po francusku. Non– dodałam z francuskim akcentem ponownie próbując go ominąć, jednak Hill cały czas mi na to nie pozwalał.
-Daj mi tą kasę, albo zaraz…
-Co tu się dzieje? – spytał Zayn, który przerwał dwudziestojednoletniemu mężczyźnie w połowie zdania.
Cieszyłam się, że Malik się tu pojawił, gdyż zaczynałam się bać, ze Anthony może posunąć się do rękoczynów.
-Mała Crawford nie chce mi pożyczyć pieniędzy na narkotyki – wytłumaczył zdenerwowany, zaciskając przy tym pięści, które bardzo mocno drgały.
Zayn nic nie odpowiedział tylko sięgnął do kieszeni swoich dżinsów i wyciągnął banknot stu dolarowy, który wepchnął Tommy’emu do rąk.
-Masz i idź stąd – rzekł Zayn do niższego od niego o kilka centymetrów chłopaka. – I nigdy więcej nie proś Charlie o pieniądze.
Dwudziestojednolatek nic nie odpowiedział tylko w szybkim tempie ruszył w stronę windy, którą opuścił apartament.
-Wszystko w porządku? – spytał Malik z zaciekawieniem mi się przyglądając. Niepewnie spojrzałam w jego mleczne tęczówki, które od razu spowodowały, że moje serce ponownie już tego dnia przyśpieszyło.
-Yyy, tak, w porządku – odpowiedziałam niepewnie. – Muszę iść – dodałam wymijając osiemnastolatka i ruszając do swojego pokoju.
Po raz kolejny dzisiejszego dnia zostawiałam Zayna samego. To powoli zaczynało być chyba moją rutyną.



Od razu na wstępie powiem (jakby ktoś nie wiedział) Harry nie ma tatuaży z literą Ch na ramieniu, tylko w prawdziwym życiu inicjał swojej siostry i mamy :)
Mam nadzieję, że czwarty rozdział wam się spodobał i następny rozdział na pewno dodamy szybciej :)
Było by nam bardzo miło gdybyście komentowali i zaobserwowali bloga, oraz miło by było jakbyście poleciły nasze opowiadanie swoim znajomym czy komuś, komu na pewno by się spodobało.
Zapraszamy do zakładki "BOHATEROWIE" gdzie możecie zapoznać się z nowymi postaciami - Tommy'm, Cece i Jimmy'm. 
Jeśli macie ochotę możecie zadawać w komentarzach pytania do bohaterów oraz do nas, gdy chcecie dowiedzieć się czegoś na temat bloga.
W zakładce "INFORMOWANI" możecie zostawiać swoje blogi lub nazwy twittera, jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach.
ASKI AUTOREK:
Mamy nadzieję, że jakoś wytrzymacie te pięć dni w szkole i miło spędzicie weekend :)
Pozdrawiamy Katherine & Charlie ♥

36 komentarzy:

  1. No rozdział jest świetny! Bardzo mi się podoba. Nowi bohaterowie, podoba mi się Cece, wyluzowana babcia :D
    Do następnego! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie coraz bardziej zaczynam się wciągać w wasze opowiadanie. Trochę czuję inspirację Plotkarą(jeśli się mylę, to przepraszam), ale to zdecydowanie jest na plus, przynajmniej jeśli chodzi o mnie, bo uwielbiam ten serial.
    Jestem bardzo ciekawa czy moje podejżenia o tym że Charlie jest w ciąży się sprawdzą. Bo tak mi się jakoś wydaję. I jej rozerwanie pomiędzy Zayn'em a Harry'm. Też jestem ciekawa, którego z tej dwójki wybierze. I czy jeśli naprawdę jest w ciąży to z którym z nich..
    Ciekawi mnie też postać babci Zayn'a. Myślę, że może odegrać jeszcze jakąś rolę w tym opowiadania. Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału! Wam też życzę udanego tygodnia.
    Zdecydowanie macie już we mnie czytelniczkę. Postaram się komentować, ale nie obiecuję, że zawsze, bo czasami czytam rozdziały w kawałkach, gdy tylko znajdę chwilkę. ;)
    Pozdrawiam.
    Patricia.

    http://the-mentor-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyny kocham Wasze opowiadania :)
    Coś czuję, że nic dobrego nie wyniknie z romansu Zayna i Charlie. Harry będzie cierpiał :(
    Za to uwielbiam wątek Nicole i Fredericka :)
    Świetny rozdział :)
    @angela_dudek

    OdpowiedzUsuń
  4. Jacie, rozdział ocieka zalewistością!! Zayn o Charlie są tacy słodcy i zgodzę się z jego babcią że powinni być razem już sie nie mogę doczekać nexta weny i buziole ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Babcia Zayna wymiata po całości haha :) Widać, że ta pani wie co to rozrywka. No i tak, zacznę po kolei: Na pewno dałó się zauważyć, że Nicole stresuje się lekcjami z Freddym, zresztą nie ma się co dziwić. Nie mam pojęcia, co może dalej z tego wyniknąć, ale uważam, że ona i Lou są śliczną parą ^^ Przejdźmy teraz do narratorki rozdziału. Bardzo, ale to baardzo podobały mi się wszystkie scenki Charlie i Zayna - to jak przyszła do niego i powiedziała, że się martwiła... *.* No a on się z nikim nie przespał, bo myślał tylko o niej :) Uważam, że relacja tej "pary" jest cudowna. Bardzo lubię Harry'ego i widzę, że również się stara, by dziewczyna pragnęła tylko jego, ale z drugiej strony gdy patrzę na Zayna, który nie wie do końca co to jest miłość. Sam w końcu jej za bardzo nie doświadczył - widzimy jacy są jego rodzice. On się tak stara pokazać Charlie, że mu cholernie zależy, nie chce jej stracić. To jest coś pięknego, naprawdę aż się łezka kręci w oku. :') To tylko moje skromne zdanie, nie mam zielonego pojęcia, jak rozwiniecie ten wątek. Jestem pewna, że pojawi się jeszcze sporo komplikacji, ale nie ukrywam: dla mnie Zayn i Charlie byliby IDEALNĄ parą na zakończenie opowiadania. Póki co świetny rozdział i czekam na Katherine :)
    Pozdrawiam, Aga ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Mimo, że kocham Harry'ego to wolę Charlie z Zaynem i mam nadzieje na więcej ich romansów, a co do Rozdziału bardzo fajny, ale też byłoby dobrze gdyby Charlie dowiedzzialala się, że jest w ciąży i o siebie zadbała :) początek rozdziału Przypominał trochę bloga o Niallu i Jenny, który niedawno czytałam, ale to.tylko początek cała reszta świetna! Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Charlie jest głupia. Dziewczyno weź się zdecyduj, a nie wodzisz za nos jednego i drugiego! Niedługo to wyjdzie na jaw i wtedy co?? po tobie :/
    Rozdział genialny, czekam nn :)
    No i zapraszam do siebie liczę, że wpadniecie i wyrazicie szczerą opinię dont-trust-strangeres.blogspot.com
    Pozdrawiam i życze weny
    Faith :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział. Bardzo mi się spodobał. Już z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Jak dla mnie to Charlie powinna być z Zayn'em, ponieważ oni są mega słodcy ♥ Czekam na rozdział Katie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Po tym rozdziale wydaje mi się, że Charlie jest taką nieco zagubioną osobą. Nie bardzo wie czego chce w życiu i nie koniecznie dąży do tego, aby związać się z kimś na stałe. Ma dylemat po między dwoma naprawdę oryginalnymi i przystojnymi chłopakami i w sumie wcale jej się nie dziwie, że jest w takiej rozsypce pod tym względem. Ciężko jest oszukać uczucia, tylko szkoda, że jest nie fair w stosunku do obydwu chłopaków... choć w sumie bardziej do Harrego, który o niczym nie wie. Chciałaby, że tak powiem mieć ciastko i je zjeść, a tak się nie da.
    W pierwszym rozdziale myślałam, że Harry jest raczej typem bardziej spokojnego i romantycznego chłopaka, ale jak widać też potrafi pokazać swój pazurek. :) Lecz nie świadczy to też o tym, że nie ma w sobie uczuć i romantyzmu- przeciwnie- jak najbardziej ma i bardzo fajny jest chociażby ten pomysł z wytatuowaniem sobie inicjału ukochanej.
    Podoba mi się też to, że z tego co zauważyłam, w każdej wolnej chwili szuka u swojego boku Charlie. Dzięki temu widać, ze mu zależy i pokazuje, jak bardzo ją kocha.
    Harry jest też przyjacielski. Martwił się o Zayna, czego nie można powiedzieć w odwrotnym przypadku. Myślę, że będąc na miejscu Malika, nie potrafiłabym ot tak po prostu odbijać miłości przyjacielowi. To jest straszne. Ale mimo wszystko uważam, że właśnie w tym trójkącie jest cos fajnego i pociągającego. Po między Charlie i Zaynem iskrzy, ale jeśli miałabym wybierać, z którym z chłopaków wolę ją bardziej to nie do końca byłabym pewna kogo wybrać... choć chyba skłaniałabym się bardziej w stronę Harrego. :)
    Fajny rozdział. Podoba mi się, że jest długi, bo uwielbiam czytać takie dłuższe historie (choc i tak mam wielki niedosyt bo jestem ciekawską osobą).
    ---
    Nie ukrywam, ze jest mi też troszke przykro, bo mimo wszystko liczyłam na drobny rewanż względem ocenienia rozdziału, ale rozumiem, że nie każdy może mieć na to czas, ani chęci.
    lovebutheartless.blogspot.com
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział :D Wciągające jest to opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny ;) strasznie wciągające *.*

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny i wciągający rozdział jak na każdym waszym blogu. Piszecie genialnie!
    Charlie powinna się zdecydować, a nie jechać na dwa fronty.
    Babcia Zayna jest genialna :D
    Czekam na następne rozdziały :D

    OdpowiedzUsuń
  13. ciekawy rozdział, szkoda że bardziej nie rozwinęłyście lekcji angielskiego :<
    nie wiem co więcej pisać oprócz tego że to opowiadanie bardzo wciąga i jest cholernie dobre :D no więc... życzę mnóstwa komentarzy i dużo pomysłów :)

    OdpowiedzUsuń
  14. ostatnio nie udało mi się skomentować, dlatego zacznę od Nicole. po pierwsze pasuje mi bardzo jej postać, jeszcze do tego Joseph Morgan jako nauczyciel angielskiego. od razu przed oczami mam Caroline i Klaus'a. no i mam dylemat, bo wg mnie Louis również do niej pasuje. przechodząc do sytuacji Charlie, ta babcia Zayn'a to dopiero rozrywkowa kobieta! denerwuje mnie tylko to, że tak bardzo napiera na Charlie, by wybrała Zayn'a. ale bardzo polubiłam postać pani Styles, taka troskliwa z niej mama :)

    OdpowiedzUsuń
  15. świetny świetny świetny świetny świetny świetny świetny świetny świetny świetny świetny świetny *o*

    OdpowiedzUsuń
  16. Nominowałam wasz blog do Libster Award.
    Więcej na moim blogu: http://i-hope-your-heart-is-strong-enough.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział! Z niecierpliwością czekam na następny <3<3

    OdpowiedzUsuń
  18. świetny, jak zawsze ! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps. prawnik nie powinien mieć tatuaży ;)

      Usuń
    2. to jego kancelaria prawna, może mieć tatuaży ile chce :)

      Usuń
    3. ale wtedy nie byłby szanowanym prawnikiem ;)

      Usuń
    4. dziewczyno to ameryka, nie polska. to jest normalne.
      i myślę, że jak gwiazdom to nie przeszkadza...
      po za tym to nasze opowiadanie i on może mieć wytatuowaną gwiazdę na całej twarzy a i tak będzie szanowanym prawnikiem bo my tak chcemy
      Katie ♥

      Usuń
    5. Rzeczywiście, bo ty tak bardzo dużo wiesz o Ameryce :* a szczególnie o ich prawnikach ;)

      Usuń
    6. owszem wszystkiego nie wiemy, ale - powtórzę się po raz kolejny - to jest nasz wymysł i u nas jak będziemy chciały mogą nawet prawnikami być 12 letnie dzieci, więc daj sobie już spokój :))))
      Katie ♥

      Usuń
  19. hej ;)
    rozdział jak zwykle świetny :)
    mam takie pytanie... czy mogłabym założyć konto Charlie na twitterze? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak głupio jednej postaci zakładać konto, załóż chociaż trzem głównym bohaterkom i byłoby fajnie. najlepiej wszyscy, ale ich za dużo xd
      Katie ♥

      Usuń
  20. Babcia Zayna ma rację . ON I Charlie powinni być razem. :* Czyli podsumowując babcia Zayna zawsze rację Ci powie :*
    Szczerze. To nwm dlaczego wątek Zayna i Charlie bardziej mi się podba niż Harrego i Charlie. ALE ZDANIA NIE ZMIENIE. !
    Rozdział jest świetny ! Wspaniale piszecie ! :*
    NIE MOGE DOCZEKAĆ SIĘ NN.

    OdpowiedzUsuń
  21. najbardziej w tym opowiadaniu podoba mi się chyba to że są gify :D
    jeśli chodzi o historię głównych bohaterów to jest cholernie dobra i wciągająca, trzymajcie tak dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Woohoo! Wreszcie udało mi się nadrobić zaległości! Muszę przyznać, że znowu jestem pod wielkim wrażeniem waszych pomysłów i stylu pisania. Najbardziej chyba w tym opowiadaniu podoba mi się fakt, że wszystkie trzy główne bohaterki są w nieszczęśliwych trójkątach. Uwielbiam, jak jest takie zagmatwanie w życiu bohaterów! Jestem tak zachwycona, że nie wiem co mogę napisać. Od samego początku uwielbiam wasze historie i wychodzi na to, że nie ulegnie to zmianie, co baaaardzo mnie cieszy :) Pozostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział, a wam życzyć dużo weny i pomysłów w pisaniu dalszych części tego powiadania! :)
    Pozdrawiam,
    eM's xx

    OdpowiedzUsuń
  23. bardzo ciekawy rozdział ;) oby tak dalej
    jak się nazywa Tommy naperawdę?

    OdpowiedzUsuń
  24. zaaaaaajebisteee, kurcze dziewczyny MACIE TALENT! :D naprawdę fajne opowiadanie, jedne z lepszych ! i dlaczego tak mało komentarzy :(( a kiedy nory rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  25. nie moge się doczekać kolejnego <33333

    OdpowiedzUsuń
  26. zawiodłyście mnie z dodawaniem rozdziałów..nie zapomnijcie marudzić że mało komentarzy ;)

    OdpowiedzUsuń